Ktokolwiek widział, ktokolwiek grał – gry, które prawdopodobnie przegapiłeś w 2015 roku
Żywot gracza nie jest łatwy – nie dość, że zewsząd atakują go duże tytuły, to jeszcze od trzeba zwrócić uwagę na małe produkcje. Wiadomo, nikt nie zagra we wszystko, w co zagrać warto – prezentujemy więc listę perełek, które przez wielu zostały pominięte.
Spis treści
- Ktokolwiek widział, ktokolwiek grał – gry, które prawdopodobnie przegapiłeś w 2015 roku
- Armello
- Broforce
- Crypt of the NecroDancer
- Everybody’s Gone to the Rapture
- Hard West
- Helldivers
- Her Story
- Hotline Miami 2: Wrong Number
- Invisible, Inc.
- OlliOlli 2: Welcome to Olliwood
- Ori and the Blind Forest
- Renowned Explorers: International Society
- Ronin
- Satellite Reign
- Shadowrun: Hong Kong
- SOMA
- Stasis
- Sunless Sea
- Thea: The Awakening
- The Binding of Isaac: Afterbirth
- The Escapists
- TIS-100
- Undertale
Invisible, Inc.
Trzeba nie byle jakiego dewelopera, żeby sprawnie połączyć dwa tak różne gatunki jak skradanka i strategia turowa. Na szczęście kanadyjskie studio Klei Entertainment do przeciętnych się nie zalicza, co zaprezentowało już chociażby w Mark of the Ninja czy Don’t Starve, a potwierdziło w Invisible Inc. To jeden z tych tytułów, które zmuszają szare komórki do nieustannego wysiłku: przy każdej z naszych tur mamy do dyspozycji zaledwie kilka punktów ruchu na każdego agenta, a nieprzyjaciele – strażnicy oraz drony złowrogiej korporacji – nieustannie próbują wykryć najmniejszy ślad aktywności gracza, by następnie rozpocząć na niego bezlitosne polowanie. Utrzymana w szpiegowskich klimatach intryga z początku sprawia, że czujemy się jak w najnowszych filmach o Jamesie Bondzie, wkrótce jednak gra przywołuje nas do porządku: w przeciwieństwie do 007 niemal nigdy nie dyktujemy warunków, a najmniejszy błąd może kosztować nas powodzenie misji. Mnóstwo tu hakowania, rozwijania umiejętności oraz korzystania z przeróżnych gadżetów, a każdy z tych elementów trzeba opanować do perfekcji, by w końcu przejść całą kampanię. Tę zaś można rozgrywać niemalże w nieskończoność, bo choć opowiadana historia nigdy się nie zmienia, projekt poziomów oraz cele w poszczególnych etapach są zawsze różne – tym samym Invisible Inc. czerpie z roguelike’ów. To produkcja bardzo trudna, ale przez to dająca też ogromną satysfakcję: gdy po raz pierwszy przemkniecie niezauważeni tuż pod nosem wypatrującego Was strażnika i wskoczycie do teleportu, zabierając ze sobą wykradzione kredyty i informacje, sami poczujecie się jak agenci z prawdziwego zdarzenia.