Czas indyków - najciekawsze gry niezależne z Digital Dragons 2015
Tegoroczna edycja Digital Dragons już za nami, warto więc sprawdzić, co na Indie Showcase mieli do zaoferowania niezależni deweloperzy z całej Polski (i nie tylko!). Przed Wami lista dziesięciu najciekawszych „indyków” z tej konferencji.
Spis treści
- Czas indyków - najciekawsze gry niezależne z Digital Dragons 2015
- 10. NOTHING
- 9. Bloody Efforts
- 8. HeliWars
- 7. Ego Protocol
- 6. Clinically Dead
- 5. PixWing
- 4. Bulb Boy
- 3. The Shadowborn
- 2. Thea: The Awakening
- 1. Lichtspeer
3. The Shadowborn
Choć The Shadowborn na naszej liście wylądowało dopiero na ostatnim stopniu podium, nikt chyba nie powie, że dwie nagrody, jakie zgarnęła ta produkcja na Digital Dragons – za najlepszą grę Indie Showcase oraz statuetkę od serwisu 1ndieWorld – były niezasłużone. To rozbudowany, pomysłowy i tworzony z widoczną pasją projekt, jeden z zaledwie kilku, na które po zakończeniu krakowskiej imprezy czekam z niecierpliwością. Choć The Shadowborn ma swoje małe wady – na czele z oprawą graficzną, która bardziej pasuje do satyrycznej kreskówki na wzór South Parku niż do wymagającego fantasy – to i tak najbardziej (może obok Thea: The Awakening) ambitny tytuł, jaki można było zobaczyć podczas Digital Dragons.
Okiem Mira: Wystarczyła szybka rozmowa na temat podstaw rozgrywki z programistą i projektantem The Shadowborn, Jakubem Lisińskim, żeby domyślić się, że to jeden z murowanych faworytów do zdobycia na Digital Dragons najwyższych laurów. Świeży, przemyślany i pomysłowy „rogalik”, który mógłby wygrać i u nas, gdybyśmy mieli szansę spędzić z nim trochę więcej czasu. Trudno się dziwić jurorom z Digital Dragons!
Ten roguelike z bardzo silnie zaakcentowanymi elementami RPG uwodzi przede wszystkim konsekwencjami, idącymi w parze z każdym, nawet najbardziej niewinnym, działaniem. Przeszukaj skrzynię kilka razy, a dostaniesz jako bonus zaburzenia kompulsywno-obsesyjne, które mają pozytywny efekt, jeśli masz akurat w plecaku parzystą liczbę przedmiotów, ale będą niekorzystnie wpływać na statystyki, gdy tylko się to zmieni. Zbieranie monet karmi nie tylko portfel, ale i chciwość, która w pewnym momencie zaczyna negatywnie oddziaływać na bohatera. Wszystko oczywiście w losowo generowanych lokacjach, które sprawiają, że próby zapamiętania układu korytarzy to bezsensowny wysiłek. Dodajcie do tego taktyczną walkę, w której refleks ma mniejsze znacznie niż solidne planowanie ruchów, broń ulegającą zniszczeniu oraz system ran, dzielący obrażenia na wewnętrzne, zewnętrze, powodujące krwawienie itd. – zaś każde z nich wymaga innego leczenia. The Shadowborn sprawia wrażenie kolejnego niezależnego hitu, który tylko czeka na odkrycie. Ci, którzy szukają w grach przede wszystkim wyzwania, poczują się tutaj jak w domu.