Pierwsza gra z Maxem i Samem i od razu poprzeczka ustawiona wysoko. Genialne postacie, świetny humor i wciągająca przygoda naprawdę zapewniają rozrywkę na wiele godzin. Warto zagrać tym bardziej iż grę można potraktować świetnym spolszczeniem z serwisu "Przygodoskop".
Ja właśnie jestem tuż po ukończeniu Andromedy, tym razem na XSX i podsumowując jednym zdaniem - nie widzę różnicy w wersji PC a obecną konsolową. Możliwe że powodem jest fakt iż od ukończenia gry na pececie minęło już parę lat i po prostu pamięć zawodzi, ale różnic nie widzę :) Więc jeżeli ktoś dobrze bawił się na PC w 2017 to i teraz będzie bawić się dobrze, natomiast jeśli ktoś się wtedy nie przekonał do ME:A to wersja konsolowa nic nie zmieni na tej płaszczyźnie. O samej grze zostało już tyle powiedziane że ja sobie daruje, ale zgromić musze jeden zgrzyt - otóż postęp w multi na PC nie synchronizuję się z wersją konsolową - bo nie i już, trzeba zacząć od początku...
Porządny remake świetnej gry, co tu dużo mówić - ekipa z F. E. zrobiła świetną robotę. Dużym plusem jest dodatkowa kampania oraz lekkie uwspółcześnienie rozgrywki tj. mapa :) No i oczywiście cała gra jest po polsku :)
Ja właśnie jestem po ograniu Ishina i powiem krótko – warto. Dobrze napisana historia, powrót ulubionych postaci serii, mnóstwo aktywności pobocznych – w tym najlepsza, czyli „inne życie” w którym to zajmujemy się małym przydomowym ogródkiem i GOTOWANIEM ^^ Jednym słowem jest tutaj co robić. Lecz w tej serii bardzo istotna jest też walka, i tutaj jest dobrze, ale nie super. Pierwszą i najgorszą zmorą o jakiej muszę wspomnieć jest praca kamery, nawet pokuszę się o stwierdzenie że owa nieszczęsna kamera jest najcięższym przeciwnikiem w grze, bo niekiedy tak naprawdę więcej walczymy kamerą niż z oponentami ! Drugim zgrzytem, ale to tylko w mojej opinii, jest rozwój postaci. Otóż moim zdaniem troszkę tu twórcy przekombinowali z umiejętnościami, nie będę zagłębiać się w szczegóły więc krótko – nie wystarczy ukończyć nauki u wszystkich mistrzów by mieć dostęp do każdej umiejętności we wszystkich 4 stylach, ani używać danego stylu by w nim się rozwijać – oj to nie, nie tu XD Tu trzeba się trochę nakopać z koniem :)
Nie mniej pozycja warta ogrania i to nie tylko dla fanów cyklu.
Ja właśnie ukończyłem tę część, a właściwie dopiero - wziąłem parę lat temu w GwG i tak sobie leżała i czekała jak wymienię swoją X360 XD
Nie mniej nawet po tylu latach grało mi się bardzo dobrze, wiadomo został tylko tryb single, nie mniej zabawa przednia. Jeden mały zarzut mam to trybu "kampanii" - otóż trochę wredne jest wymuszanie na graczu zakupu drogich samochodów - np. Lotus za 2 miliony kredytów, którymi jeździmy tylko przez kilka wyścigów.
W mojej opinii gra bardzo udana, pozycja konieczna nie tylko dla fanów W40K, lecz i dla entuzjastów strategii 4X. Owszem sama podstawka jest dosyć skromna, lecz częste przeceny DLC pozwalają naprawdę szybko i w przyzwoitej cenie wzbogacić grę, a jeżeli komuś mało to w warsztacie Stimowym jest mnóstwo naprawdę fajnych modów dodających jednostki, artefakty itp.
Jest również tam do pobrania spolszczenie gry, którego twórcą jest użytkownik MartiusR, i trzeba nadmienić że jest to naprawdę profesjonalne spolszczenie Gladiusa, jakiego nie powstydziliby się sami twórcy gry.
Zgadzam się z przedmówcą, sam dopiero parę dni temu ukończyłem AC 6 i wrażenia jak najbardziej pozytywne. Graficznie nawet dziś gra prezentuje się dobrze, nie odpycha od ekranu tv, muzyki jest nie wiele, ale odpowiednio została dobrana do sytuacji, natomiast fabularnie - kogo to obchodzi :) Tu się liczy rozgrywka, akcja i rozwałka. Oczywiście historia jest, trochę smutna, trochę patetyczna jak to w japońskich opowieściach, nie mniej Ace Combat to seria gier akcji a nie symulator i tu "szósteczka" również nie zawodzi. Ilość samolotów oddana do dyspozycji gracza jest przyzwoita, chociaż mi osobiście brakuje legendarnego F-4 Phantom II, głównie operujemy na maszynach 4 i 5 generacji więc każdy znajdzie coś dla siebie.
W mojej opinii nie jest to gra zła, ok może nie jest to Saints na miarę części drugiej czy trzeciej i może nawet w ogóle to nie jest godny następca serii Saint Row. Nie ukrywam również że wszystkie głównie postacie razem wzięte mają tyle osobowości i charyzmy co skarpetki Johnnego Gata, nawet humor tu jest bez polotu, lecz nie należy od razu skreślać tej gry. Gdyż jeżeli zapomnimy że to SR i podejdziemy do niej jak do jakiegoś nieznanego tytułu - to otrzymamy kawał solidnej gry akcji, z dużym otwartym światem, wypełnionym całkiem niezłymi aktywnościami pobocznymi oraz znajdkami. Mapa jest naprawdę duża, nieźle zaprojektowana i klimatyczna - naprawdę można kupić to że akcja dzieje się gdzieś na południu USA, również rozbudowa swojego imperium jest dosyć zajmująca przez długi czas - no jest tu co robić. Na płaszczyźnie technicznej, oprócz niewielkich problemów z dźwiękiem, też nie mogę na nic narzekać. Grę ogrywałem na średniej klasy laptopie i nie był żadnych zwiech, wywalania do pulpitu - wszystko działało płynnie, jedyny zgrzyt to właśnie w/w dźwięk. Nieważne jak ustawiłem go w opcjach, to podczas jazdy samochodem ledwo było słychać radio, problem rozwiązał się po podłączeniu słuchawek. Graficznie SR wygląda ładnie, ja się niczego czepić nie mogę, muzycznie zaś to inna sprawa, mi się nie podobało - mam na myśli muzykę w radiu - po prostu nie lubię klimatów latino, więc szybko z radia i tak zrezygnowałem.
Moja ocena to - mocny średniak, świata nie zwojuje, ale też od ekranu nie odpycha, jeżeli ktoś ma okazję nabyć ten tytuł w jakiejś promocji czy bundlu - to warto zagrać :D
Dodatek ewidentnie skierowany do fanów HW, plansza śliczna, naprawdę widoki i miasto mnie urzekły. Co do wyścigów to powiem krótko - naprawdę trzeba lubić jeżdżenie po rampach, skoczniach itp. Mi taki styl rozgrywki średnio przypadł do gustu, tym bardziej że przy dużej prędkości ciężko zauważyć czy dana rampa ma zabezpieczenie, czy przy małej nieuwadze skończymy pod rampą. Również SI jest chyba w tym dodatku ciut bardziej agresywna niż w podstawce czy Blizzard M., zawodnicy sterowani przez konsolę mają tendencję do spychania i blokowania pojazdu gracza, dodając do tego bardzo ostre zakręty na niektórych rampach ( nawet pod kątem 90) wyłączenie uszkodzeń to tutaj konieczność.
Naprawdę świetny dodatek, śnieżne górskie rejony przypadły mi, o dziwo, do gustu bardziej niż słoneczna Australia. Klimatycznie jest super - nocne rajdy, zamiecie podczas zawodów - śnieg po szyję :) Co do samych zawodów i wyzwań - tu wszystko zależy od preferencji gracza, mi naprawdę się podobało.
W mojej opinii ocena ciut za wysoka, i od razu wyjaśniam że to naprawdę bardzo dobra gra wyścigowa, lecz na pewno nie rewelacyjna. Już mówię dlaczego - otóż to co powinno być "creme de la creme" tej odsłony kuleje, mianowicie wyścigi terenowe ! Otóż po włączeniu realistycznych uszkodzeń samochodu niektóre rajdy terenowe czy też przełajowe, ciężko jest wygrać nawet na najniższym poziomie trudności z bardzo głupiego, a wręcz śmiesznego powodu - rywale komputerowi są niewrażliwi na uszkodzenia samochodów, dodatkowo nie ponoszą żadnych konsekwencji po ominięciu punktu kontrolnego... Tak więc gdy w wyścigu są duże skoki np. ze skarp, których nie można ominąć, po 2-3 okrążeniach nawet przy bezbłędnej jeździe samochód gracza już "nie domaga", natomiast gracze sterowani przez SI jeżdżą nadal "nówkami"... Efekt chyba oczywisty :(
Grę ukończyłem na poziomie trudności średnio-zaawansowany z wył. większości asyst, ale dopiero po wyłączeniu uszkodzeń bawiłem się świetnie :) Do reszty aspektów FORZY zarzutów nie mam : sporo samochodów, rajdów czy wyzwań, jednym słowem każdy znajdzie coś dla siebie :)
Wymagająca, bez możliwości zapisu, ale dająca sporo satysfakcji po ukończeniu :)
https://www.youtube.com/watch?v=QfqUWuEsE1w&list=PLS6UIJYf2XJynTzzvHUbmqka-Vc_9rwkS&index=1&t=21s
Naprawdę świetna gra, mimo że nie jestem fanem wyścigów torowych to w FORZE, a zwłaszcza w tę część zawszę chętnie zagram. Kampanie Motosporta 7 ukończyłem kilka miesięcy temu, ale do dziś chętnie, co jakiś czas, odpalam sobie "siódemeczkę" by sobie zrobić wyzwania miesięczne, pojeździć w multi (chociaż graczy coraz mniej) i naprawdę dalej bawię się świetnie.
W grę grałem na PC i XSX, niestety na tym pierwszym z nieznanych mi przyczyn zdarzały się wywalenia do pulpitu, co zmusiło mnie na przesiadkę do konsoli. Troszkę szkoda bo na komputerze graficznie było lepiej, wiadomo, wyższa rozdziałka i więcej efektów, ale cóż i tak bywa. Na xboxie na szczęście problemów zero :)
Zakup jak najbardziej wart wydanego pieniążka. Nie jest to remaster zrywający skarpety z nóg, ale faktycznie graficznie troszkę w tej trylogii poprawiono. Odnoszę również wrażenie że zrobiono lekki lifting mechaniki niektórych misji - misje wyścigowe i pościgowe są jakby łatwiejsze, a i tłum nie zachowuje się jak kłody. Lecz mówię, to może być tylko moje wrażenie, ostatnio w AC2 grałem z 11 lat temu i to na PC :)
Nie mniej fanom Ezio jak najbardziej polecam, no trylogia nic się nie zestarzała :)
Aha - grę ogrywałem na XSX.
Gra ponadczasowa - grywalna, ze świetną fabułą oraz świetną jak na swoje czasy grafiką i muzyką (mówię o wersji na Amigę 500). 30 lat na karu, 30 lat - a nadal świetnie bawi.
Jeżeli ktoś ma ochotę zobaczyć rozgrywkę w wersji na Amigę - zapraszam na mojego gempleja :
https://www.youtube.com/watch?v=aY6yZN-yMRI&list=PLS6UIJYf2XJxSyHBae1_-90HH3_n0M4Sb
Gra naprawdę bardzo dobra, chociaż w mojej opinii po za poprawioną oprawą graficzną i dodaniem możliwości zatrudnienia w zastępstwie kierowcy, zmian w porównaniu do poprzedniej odsłony większych nie ma. Oczywiście mówię o trybie solo, niestety w rozgrywkach wieloosobowych nie miałem już możliwości wzięcia udziału.
W oczekiwaniu na najnowszą odsłonę serii postanowiłem wrócić do pierwszej części TDU, i powiem szczerze że mimo paskudnej jak na dzisiejsze czasy grafiki - zwłaszcza jest to odczuwalne gdy już nie gra się na TV 32" lecz 55", oraz dziwnego modelu jazdy, gra się nadal przyjemnie. Magia TDU nadal istnieje i dobrze przykuwa do ekranu tv. Szkoda że nie pokuszono się o zrobienie kompatybilności wstecznej na nowych konsolach z podciągniętą grafiką, myślę że sporo fanów powróciłoby do tej części.
Mi trochę trudno ocenić tę grę - bo niby to Splinter Cell, no ale gdzie on jest ?? hehe Pamiętam pierwszą część serii, czyli Tom Clancy's Splinter Cell, grę trudną, wymagającą myślenia, jednym słowem doprowadzającą do rwania włosów z głowy, za to dającą tonę satysfakcji z ukończenia misji. W przypadku Conviction już tak nie jest, nie jest to zła gra, bo bawiłem się dobrze, lecz w mojej opinii to gra akcji z elementami skradanki, a nie rasowa skradanka. Nie mniej jak wspominam wyżej bawiłem się dobrze w trybie single i ten tryb oceniam, bo w multi nie miałem okazji zagrać, zresztą samą grę też ograłem dopiero w zeszłym roku.
Tak naprawdę to typowa dziesięcio-minutówka, gra którą odpalamy czekając na instalację innego tytułu czy zagotowanie wody na kawusie :) Nie mniej w tej formie sprawdza się dobrze - bo cała rozgrywka polega na niszczeniu kolejnych fal wrogów naszym samolocikiem. Szkoda tylko że są dwa tryby gry - walka lotnicza i walka morska, i tylko dwie maszyny do wyboru.
Również dla mnie trójka to pierwsza styczność z serią, i od razu miłość od pierwszego spojrzenia - tym bardziej dobrze to świadczy o FM3, gdyż nie jestem fanem ścigałek, ani tym bardziej symulatorów wyścigowych, a gra przykuła mnie do konsoli, na prawie 200 godzin. Do dziś bardzo ciepło ją wspominam, mimo że mija już dekada odkąd ostatnio grałem. Nie mniej ode mnie dyszka, bo gdyby nie ta gra, to nie zostałbym fanem FORZY i ominęłaby mnie świetna seria gier :)
Niedawno ukończyłem ostatnią kampanię podstawki i powiem tak - bawiłem się nieźle, lecz chyba głównie przez sentyment. Niestety technicznie, jak wspomina słusznie wyżej Yoghurt, gra zestarzała się bardzo mocno.
Po ograniu tytułu w produkcji raczej dużych oczekiwań już nie mam, a szkoda bo gdyby popracować nad systemem walki, dorzucić jakieś zdarzenia prócz tej bidnej obrony twierdzy, to wyszłoby grze na dobre. Tak zostają tylko 10-15 minutowe sesje by gra za szybko się nie znudziła.
Ewidentne odcinanie kuponów, gra robiona na szybko co niestety widać aż za bardzo. Pamiętam gdy ogrywałem pierwszą część przygód Indiany na PS2, gra była wymagająca i długa jak na serie gier spod szyldu LEGO, ale bawiłem się przednio. Niestety o kontynuacji już tego powiedzieć nie mogę, praktycznie na każdym kroku widać że autorzy nie mieli pomysłu, ani chęci i czasu by posiedzieć na kontynuacją. Pierwszym co rzuca się w oczy jest długość etapów w trybie przygodowym, niestety plansze to kilka minut zabawy, po ograniu trybu przygody ok. 2-3 godzin. na wszystkie etapy, pozostają już tylko poziomy wyzwań i bonusowe, lecz to też nie więcej jak 4 godz. gry. Ratunkiem jest tylko wymaksowanie gry na 100% bo to zajmie dodatkowe 10 godz. Kolejną bolączką która rzuca się w oczy jest straszny recykling postaci i pojazdów jakie możemy wykupić w każdym hubie po przygodzie - większość to różne warianty rosyjskich żołnierzy i rozbójników, oraz wojskowych łazików.
Co gorsza Indiana jako gra leży również mechanicznie - głupia si naszego kompana potrafi zmusić do resetu planszy, o ile na spychanie z platform naszego bohatera od biedy można przymknąć oko, o tyle na przyklejanie i blokowanie się drugiej postaci sterowanej przez konsolę - już nie. Dodajmy jeszcze do tego strasznie nie wygodny model prowadzenia pojazdów, otępienie komputerowej postaci która potrafi stać i nic nie robić - nawet nie podążać za graczem, czy brak mapy w hubach - no cóż, rysuje się obraz całości...
Jak wspomniałem na początku gra ewidentnie robiona na szybko, chyba tylko po to by rzucić coś fanom z okazji premiery filmu "Kryształowej Czaszki"... Nie jest to totalny syf, czy crap, ale słaba kontynuacja bardzo dobrej gry.
Co do dachowania to również śmieszna sprawa :) ale chyba ma to uzasadnienie - w poprzednich częściach dachowanie zawsze oznaczało zniszczenie auta, a zauważ że w tej części bardzoo trudno zniszczyć samochód, tak by spowodował wybuch. Zapewne jest to podyktowane tym by nie framić kasy po wykupieniu złomowiska :) (tak mi się przynajmniej wydaje)
Ja powróciłem do GTA po 10 latach, równo 10 lat temu dostałem tę grę w wersji na x360 jako prezent pod choinkę, wtedy gra znudziła mi się po ukończeniu ok 80% fabuły, wszyscy znajomi się zachwycali, ale moje serduszko mocniej nie zabiło. Myślałem że to kwestia zbyt dużego wpatrzenia się w poprzednie części - GTA3, VC czy SA, lecz gdy ogrywałem piąteczkę na dniach - nic się nie zmieniło, serduszko nadal mocniej nie bije. Owszem gra ma dobrą fabułę, świetne postacie, ale jednak to nie jest GTA na które czekałem.
Po pierwsze nie podoba mi się mechanika zarabiania, owszem jest sporo rzeczy do wykupienia - broni, pojazdów czy firm, ale co z tego jak przez 90% ciągu fabularnego ledwo wystarcza na bieżące potrzeby, więc o jakiś dodatkowych atrakcjach typu pojazdy oraz ich tuning można zapomnieć, tym bardziej o zakupie assetów.
Drugą ogromną bolączką owej części - tu zaznaczam w mojej opinii - jest system ucieczki przed policją, który tu po prostu nie ma racji bytu. Mówię tu o sytuacjach gdzie przedstawiciele prawa nie tylko w magiczny sposób pojawiają się przed nami na autostradzie czy bocznych górskich drogach, ale są sytuacje gdzie dosłownie panowie policjanci spadają z nieba/chmurek wprost przed postacią gracza...
Mógłbym jeszcze tak trochę popsioczyć, ale koledzy wyżej ładnie powytykali co trzeba :) Więc ja tylko powiem od siebie - nie jest to gra zła, ale nie jest to też GTA na które czekałem, co potwierdza powrót po dekadzie.
p.s moje biadolenie dotyczy wersji na x360 :)
Gra prosta i przyjemna, niezbyt długa bo karierę robi się w 7-8 godz. maksując zawodnika, lecz dawkowana w sesjach po godzince daje trochę zabawy. Największy minus - grind, trzeba niestety sporo walk odbębnić po za mistrzostwami by zarobić hajs na ulepszenie statystyk, po za tym jeżeli ktoś nie oczekuje jakiegoś kosmicznego symulatora to będzie się dobrze bawił.
Kupiłem to jakiś czas temu w wyprzedaży i powiem tak : na multi się zawiodłem, gra bardzo chaotyczna, pewnie dlatego że nie trafiłem na zgraną drużynę...
Natomiast rozgrywka w singlu z botami była naprawdę całkiem sympatyczna.
Po Bad Company 2 to ostatni Battlefield w którego naprawdę fajnie mi się grało. Co do multi to wiadomo - zależy z kim i jak się gra, ale dobrze te mecze wspominam, natomiast kampania to tylko dodatek, ale całkiem fajny. Miło było wrócić po kilku latach i jeszcze raz rozegrać kampanię.
W przeciwieństwie do poprzedniego DLC tu bardzo pozytywne zaskoczenie, walki z nieumarłymi faraonami jaki i podróżowanie po zaświatach bardzo mi się podobały.
W sumie to w dodatku dostajemy więcej tego co w podstawce, tylko działamy po drugiej stronie zatoki Sueskiej... Trochę szkoda bo można było to zrobić lepiej, tym bardziej że mówimy tu o początku Bractwa więc można było pokazać coś więcej... Nie powiem, mapa mi się podobała, teren głównie górzysty, poprzecinany dolinami, no ma to swój urok, tylko szkoda że robimy to samo co w AC Origins.
Ukończenie podstawki i obu dodatków zajęło mi równo 100 godzin, ale najważniejsze jest to że nie uważam tego czasu za stracony bo bawiłem się wyśmienicie. Faktycznie zadania poboczne troszkę wieją nudą i powtarzalnością, ale przecież zawsze można pozwiedzać Egipt wykonując aktywności poboczne, zapolować na Łowców czy poszukać grobowców :) System walki również jak najbardziej na + , inaczej walczy się bronią ciężka a inaczej 2 lekkimi mieczami czy włócznią. Bez lania wody - gra jak najbardziej godna polecenia, tylko czasu troszkę trzeba na nią odłożyć :)
Wróciłem do gry parę dni temu, o dziwo bez problemu odpaliła się w rozdzielczości HD na win10 co jest chyba dużym plusem, gemplejowo jest ok, fajnie się jeździ, można pograć w krótkich sesjach np. na lapku. Szkoda tylko że gra została wykastrowana z zawartości...
W tej chwili dla chcących zagrać pozostaje tylko wersja z Gog.com, niestety tylko po angielsku, ale działa bez problemu na Win10.
Grę kupiłem jakiś czas temu na jakiejś wyprzedaży, niestety nie miałem okazji zagrać online z powodu pustki na serwerze więc odłożyłem ją na jakiś czas. Wróciłem parę dni temu i z powodu braku chętnych zagrałem kampanie offline, i szybko zrozumiałem dlaczego nikt w to nie gra. W przypadku BoH mamy do czynienia z tytułem nudnym i niedopracowanym mechanicznie, również konstrukcja plansz nie domaga. Z czystym sumieniem nie mogę tej gry polecić nikomu .
Również i ja podpisuję się pod stwierdzeniem że to chyba jeden z najlepszych N4S z całej serii. Ostatnio tak dobrze bawiłem się przy pierwszym HP :) Gra faktycznie nic się nie zestarzała, ani gemplejowo, ani graficznie, co do soundtracka - tu każdy może sobie coś odpalić w tle :)
Ponad 10 lat na karku, a nadal jeden z najlepszych Tower Defence w jakie miałem okazję zagrać :) Nie mówię że najlepszy, ale na pewno to jedna z tych gier przy których dobrze będą bawić się wszyscy.
Po mimo wieku tytuł broni się nadal, owszem zestarzał się graficznie i to strasznie, ale gdy mamy 2-3 znajomych i z 20 minut wolnego czasu... no cóż, można się rozerwać :)
Nie ukrywam że oczekiwania miałem duże, nawet bardzo, lecz niestety rzeczywistość je zweryfikowała. Niestety Gat out of Hell jest dodatkiem co najwyżej przeciętnym, nie posiada magii poprzednich odsłon, owszem to tylko dodatek, ale dodatek bardzo mały, którego największym atutem jest ogromna rozwałka jaką możemy siać w szeregach pomiotów piekieł. Z całego kanonu bohaterów Saints Row otrzymujemy tylko dwóch, co prawda najfajniejszych, ale i to niewiele zmienia poprzez brak jakichkolwiek interakcji między nimi, również cała historia jest bez większego polotu.
Mimo konsolowego rodowodu gra bardzo grywalna, nawet historia ukazana w kampanii jest ciekawa, szkoda tylko że ową historię poznajemy z perspektywy jednej strony konfliktu.
Czy gorsza od jedynki, nie wiem, ale czy lepsza - na pewno nie. Owszem jest dłuższa i ładniejsza, fabuła również może wciągnąć bo jest ciekawa, nawet główny antagonista wyróżnia się na plus - pamiętam go do dziś, a grę ukończyłem parę tygodni temu - w przeciwieństwie do głównego złola części pierwszej. Również szukanie znajdek sprawia sporo przyjemności, a trzeba wspomnieć że zostały ukryte staranniej niż w pierwszej części, co zmusza gracza nie raz do dosłownego lizania ścian :)
Niestety gemplejowo już tak fajnie nie jest, system osłon dalej dziwnie działa, bohater lubi ukryć się nie z tej strony co trzeba, albo spaść ze skarpy próbując się schować, również dalej nie rozumiem sensu ograniczenia liczby noszonej broni, tym bardziej że balans rozgrywki ewidentnie został przesunięty w stronę strzelanki.
Jeżeli komuś podobała się pierwsza część przygód Drake'a to i od tej odsłony się nie odbije.
O dziwo pozytywne zaskoczenie, grę kupiłem parę lat temu w jakiejś wyprzedaży na PSN bo troszkę przypominała legendarne Cannon Fodder, i ku mojemu zdziwieniu całkiem dobrze legendę małpuje :) Nie jest to oczywiście szczyt wyuzdanych marzeń dla graczy pamiętających CF'a, lecz ze spokojnym sumieniem można zagrać, zwłaszcza między ogrywaniem jakiś większych tytułów. Troszkę brakuje legendarnego cmentarza czy chociażby możliwości prowadzenia jakichkolwiek pojazdów, lecz reszta jak najbardziej jest OK.
Rustlera można określić jednym zdaniem - to mocny średniak, który po doszlifowaniu byłby grą co najmniej dobrą. Faktycznie mocą stroną tytułu jest humor, nawiązania do Monty Python'a czy "beka" ze współczesnego gangsta świata oraz folkloru średniowiecza są naprawdę dobrze wkomponowane w grę. Największy minus Rustlera to małe zgrzyty tu i ówdzie, które zebrane razem irytują już o wiele poważniej - w mojej opinii najbardziej kłującym w oczy jest dosiadanie konia, bohater jak i postacie mu towarzyszące zamiast wskoczyć na szkapę lubią ją sobie okrążyć kilkukrotnie, również system walki działa czasem dziwnie, owszem walka wymaga pewnego treningu i sama w sobie jest ok, lecz czasami gdy Guy otrzymuje obrażenia blokuje się jego animacja co uniemożliwia odskok czy zasłonę tarczą. Troszkę skromnie jest też ze ścieżką dźwiękową, kawałki grane przez bardów są naprawdę miłe dla ucha, lecz jest ich troszkę mało.
15 godz. jakie spędziłem z grą (wątek główny, zadania poboczne i większość aktywności) nie jest czasem straconym, w cenie poniżej 50 zł warto zostać średniowiecznym koniokradem :)
To moja pierwsza styczność z tą serią i ogólnie mi się podobało. Faktycznie grze można troszkę zarzucić jak wspomniana przez kolegów wyżej monotonność, chociaż w mojej opinii wkrada się dopiero przy dłuższym posiedzeniu, czy niepotrzebny limit broni, który sztucznie utrudnia grę. Nie mniej czas spędzony przy Uncharted nie jest bynajmniej czasem straconym, ja grałem podchodząc do gry w kilku 2-3 godzinnych posiedzeniach co wystarczyło by ukończyć tytuł znajdując wszystkie znajdki bez narzekania na w/w monotonność. Co do fabuły - naprawdę fajna, mnie wciągnęła, inna kwestia to bohaterowie, ci niestety niczym się nie wyróżniają.
Dla graczy nie znających serialu Family Guy będzie to co najwyżej dobra gra akcji, natomiast dla fanów ekipy Stewie'go i Briana to pozycja obowiązkowa.
Od razu wspomnę że moja ocena dotyczy wersji stimowej Gold z zaimplantowanym modem Bman's Mod. Modem o tyle ważnym że bez niego trudno ukończyć grę :) Otóż w/w modyfikacji możemy ustawić kilka istotnych rzeczy, a pierwszą i chyba najważniejszą jest możliwość podwyższenia częstotliwości pojawiania się wrogich dowódców, bez przesłuchania których nie można ukończyć gry. Co do samego UFO to od pierwszej rozgrywki w 2007 zdania nie zmieniam, to naprawdę fajny i mocno grywalny tytuł, który ewidentnie został chyba zaraz po premierze olany przez swych twórców. Gra nafaszerowana jest niestety błędami które bardzo mogą utrudnić rozgrywkę, a zwłaszcza walkę, do najbardziej irytujących należą : brak możliwości strzelania przez przeszkody sięgające do pasa żołnierza oraz przez okna, nieczęste lecz mocno denerwujące strzelanie ufoków przez sufity no i oczywiście niemożność rzucenia granatem, poprzez swojego komandosa.. Natomiast w warstwie strategicznej najbardziej niezrozumiały dla mnie był brak możliwości załadowania dodatkowego sprzętu przed przylotem na Ziemię !
spoiler start
Do końca gry - 4 misje - musi wystarczyć to co komandosi mają w plecaku i kieszeniach.
spoiler stop
Nie mniej 92 godziny które spędziłem przechodząc grę nie jest czasem straconym, bawiłem się naprawdę dobrze, tym samym mogę polecić tytuł fanom klasycznych odsłon UFO :) oraz graczom dla których grafika ma drugorzędne znaczenie, a liczy się przyjemność z zabawy.
Ode mnie krótko - zmarnowany potencjał. DLC ma naprawdę świetny klimat, solidną fabułę, naprawdę przykuwa do komputera, tylko niestety jest bardzo krótkie, a przecież można by upchać tam co więcej, więcej zadań czy jakąś dodatkową wielowątkową przygodę... No szkoda, nie mniej ze wszystkich DLC do F3, Point Lookout mnie naprawdę kupił.
W mojej opinii naprawdę dobry dodatek, lepszy niż dwa poprzednie, oczywiście jeżeli ktoś lubi walkę i Bractwo Stali :) Tutaj można się wyszaleć, pod warunkiem że od początku postać była robiona do rozwiązywania problemów siłą a nie słowem, szczególnie przydają się umiejętności i perki w broni energetycznej.
Mnie dodatek nie urzekł, sporo eksploracji, kilka naprawdę fajnych broni może się podobać, ale jakoś tej magii Fallouta mi brakło, albo jej nie wyczułem. Znacznie bardziej przypadły mi do gustu Broken Steel czy Point Lookout.
Również w mojej opinii dodatek zbyt surowo oceniony, od początku założeniem tego DLC była walka i to wyszło naprawdę dobrze.
Właśnie ukończyłem stimowego Fallouta 3, zrobiłem sobie taki powrót po prawie dekadzie, i powiem szczerze że grało się bardzo dobrze. Ku mojemu zdziwieniu gra nie zestarzała się za bardzo, nawet graficznie nie odpycha od komputera, a dodatkowym atutem wersji "parowej" jest patch 1.7.0.4 który faktycznie poprawił stabilność gry. Oczywiście zwiechy nadal się zdarzają, zwłaszcza przy intensywnej wymianie ognia, ale w ogólnym rozrachunku jest znacznie lepiej niż kiedyś. Co do GfWL - mi tam nigdy specjalnie nie przeszkadzał, ale jak wspomina kolega wyżej brak aczkików na Steamie troszkę smuci, inna sprawa to brak wersji polskiej, lecz od czego jest spolszczenie :)
Dla fanów Yakuzy Zero pozycja obowiązkowa :) Fabularnie jest ok, poznajemy dalsze losy bohaterów prequela, jest naprawdę ciekawie, historia wciąga i angażuje. Niestety tytuł kuleje troszkę, mechanicznie - szczególnie mam tu na myśli system walk, chyba czegoś nie dopatrzono albo nie przetestowano i wyszło jak wyszło... walki są fajne, ale nie dają już takiej satysfakcji jak w Y : Zero, rzuty na bossów nie działają bo nie, każdy bosior lub ważniejszy oponent posiada regenerację bo tak... i jest jak jest.
Po 120 godz, Y:Zero było mi mało, natomiast 50 godz. Y: Kiwami troszkę mnie zmęczyło :) Co do zawartości podpisuje się po kolegami wyżej - gra jest "mniejsza" niż prequel, ale to przecież remke pierwszej części.
W mojej opinii remaster jak najbardziej udany, fajnie było powrócić po latach do tego uniwersum. Wszystkie trzy gry przeszedłem wręcz jednym tchem nie doświadczając żadnych problemów technicznych. Kolejnym dużym plusem jest zestaw DLC dołączony do każdej z części (tylko jedynkę pozbawiono jednego rozszerzenia). Troszkę szkoda że wycięto tryb multi z ME3...
Parę dni temu odkurzałem starą bibliotekę na sitmie i zainstalowałem F:FoW nie licząc że się nawet uruchomi, ku mojemu zdziwieniu gra ruszyła bez problemu na Win10. Niestety dziś pozostaje do ogrania tylko single z niezbyt ogarniętymi botami, starczający na 3 - max 4 godziny, ale taki urok sieciówek...
Dla mnie Anniversary to dopiero 2 ukończony TR, po bardzo dobrej Legendzie byłem pełen entuzjazmu i w wolniej chwili ochoczo zabrałem się za nową przygodę. Niestety owa część mój zapał szybko ostudziła, właśnie z powodów o których piszą koledzy wyżej - problemy z pracą kamery, auto namierzaniem wrogów, responsywnością sterowania...
Zabierając się za tę grę od początku wiedziałem że jest bardziej wymagająca niż poprzedniczka, że będzie mniej akcji i strzelania, a więcej skakania, wspinania się i główkowania, i powiem szczerze że zagadki była fajne, parę razy się zgubiłem, ale było ok i podobało mi się, lokacje ładne i klimatyczne, naprawdę fajnie się je penetrowało. Niestety w moim przypadku fajność owej części na powyższych aspektach się kończy, do najgorszych koszmarów Anniversary na pewno zaliczam pracę kamery, nie jestem w stanie zliczyć ile razy zginąłem tylko dlatego że kamera źle się ustawiła, a najbardziej doskwierało to w momentach użycia linki gdy w odpowiednim momencie należało się odbić od ściany by doskoczyć do jakiejś półki czy kolumny... po prostu koszmar. Drugi bat należy się twórcą za system walki, nie pamiętam by w Legendzie sprawiał on problemy, lecz tu nie było wesoło, Lara samoistnie zmienia namierzonego wroga któremu akurat zapewniamy przedawkowanie ołowiu na tego najbliższego od którego bez problemu możemy odskoczyć, a jeśli dodamy jeszcze do tego walkę z kamerą... cóż przynajmniej super że chechpointy są często :)
Krótko podsumowując nie chce mi się objeżdżać bardziej tej gry bo nie jest ona crapem, jest hmm niedopracowana ? Lecz cieszę się że swoją przygodę z serią TR zacząłem właśnie od Legendy, bo gdybym jako pierwsze ograł Anniversary to pewnie bym permanentnie odbił od serii, i nie dlatego że owa część to nie gra akcji tylko zręcznościowa-platformówka, ale dlatego że nie lubię obrywać za błędy i niedoróbki, których nie dopatrzyli twórcy. a których tu jest sporo.
Początkowo miałem wystawić tej części ocenę 6-6,5, bo jak wspomniałem nie jest to jakiś syf, lecz po tym jak ograłem pierwsze 3 poziomy na PS3 i zobaczyłem że w wersji konsolowej praca kamery i repons. sterowania jest o wiele lepsza, no to cóż - Sorry Lara, może następnym razem będzie lepiej.
Ja właśnie ukończyłem Fable 2 i muszę przyznać że w stosunku do poprzedniej części nie ma żadnego progresu, w zasadzie otrzymujemy znów to samo. Od razu mówię że nie jest to gra zła, faktycznie bawiłem się dobrze, lecz nie ukrywam że oczekiwałem czegoś hmm więcej. Mechanika ta sama, walki znacznie łatwiejsze, fabuła podobna... Gra ma swoje plusy ot chociażby mikstury z doświadczeniem dzięki którym unikamy niepotrzebnego grindu czy możliwość wykupowania nieruchomości dzięki którym uzyskujemy dzienny dochód za wynajem więc i o hajs nie musimy się martwić, ale ma też minusy np. brak minimapy, drobne błędy (nieśmiertelni przeciwnicy). Jeżeli komuś podobała się jedyneczka, a nadal nie ma dosyć to jak najbardziej powinien w F2 zagrać, lecz jeżeli poprzednia odsłona graczowego serduszka nie podbiła to dwójeczka tego stanu rzeczy nie zmieni.
Tytuł ewidentnie przeznaczony jako odskocznia od poważniejszych gier, całkiem nieźle grywalna w co-op.
Czy polecasz grę innym graczom ?
Takie pytanie zadaje mi Steam po 2 godzinach gry, niestety po kolejnych 6, które upłynęły do jej ukończenia nadal ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie. Bulletstorm z 2011 roku był naprawdę świetną strzelanką, grą z dziwną mechaniką, ale dającą sporo radochy i satysfakcji z rozgrywki a to wszystko w naprawdę ładnej oprawie graficznej i dźwiękowej. Dziś po ukończeniu Bulletstorm Full Clip Edition mogę definitywnie stwierdzić że bawiłem się nieźle, lecz również z powodu przestarzałej mechaniki męczyłem się niekiedy strasznie. Niestety często musiałem odstać kilka sekund przy zwalonej przeszkodzie by gra "załapała" że po wyczyszczeniu sektora chcę przejść dalej, więc należałoby wyświetlić stosowny komunikat, również wślizg jakim dysponuje główna postać potrafi skomplikować walkę z powodu dziwnego, permanentnego przyklejania się głównego bohatera do przeszkód, a zwłaszcza ścian, co kilkukrotnie skończyło się wczytaniem gry od ost. punktu kontrolnego. Coś również z tą odświeżoną i poprawioną grafiką jest nie tak, co prawda dawno nie grałem w starego Bulletstorma, ale nie widzę specjalnej poprawy w B:FCE w stosunku do pierwowzoru - wydaje mi się że podbito tylko rozdziałkę i dodano efekty cząsteczkowe.
Podsumowując - nie jest to słaba czy nie udana gra, lecz za mało tu poprawek by tytuł zasłużył na miano prawdziwego remastera, jeżeli ktoś posiada bądź grał w edycję z 2011 roku, tę może sobie odpuścić, no chyba że wyrwie ją za małe pieniądze. Natomiast jeżeli ktoś przegapił pierwowzór a ma ochotę troszkę poszaleć i nie zraża go dziwna mechanika rozgrywki np. brak skoków to będzie się nieźle bawił.
Całkiem przyjemna i wciągająca platformówka/gra akcji, pozycja obowiązkowa dla fanów gier tj. Flashback.
Dodatek ciekawy fabularnie, nowe przedmioty, lokacje - warto się zapoznać. Tylko trochę za dużo walki jak na mój gust.
Poniżej podaję link do moda ze spolszczeniem - przetłumaczone wszystkie teksty, mod działa w 100%, sam go użyłem.
http://www.shsforums.net/files/file/1266-polish-language-localization-for-bg-siege-of-dragonspear/
Możliwe :) W każdym bądź razie mi brakuje w BG 1 EE kultowego "Przed wyruszeniem w drogę..." :) Mam jeszcze jedno pytanie, u Was też przy tworzeniu postaci część setów wypowiedzi jest po Polsku a część po Angielsku ?
Jeżeli ktoś chciałby "liznąć" serii FORZA i zobaczyć z czym to się mniej więcej je, to Apex będzie jak znalazł.
OD paru dni ogrywam BG 2 EE i tam faktycznie jest wszystko po polsku, nawet kultowe : "Przed wyruszeniem w drogę..." ^_^
Nie grałem w poprzednią wersję więc ocenie to co mam :) Mianowicie gra rozpoczyna się świetnie, z takim przytupem pełnym czarnego humoru dającym nadzieję na świetną rozgrywkę, lecz niestety dość szybko zaczyna się robić monotonnie. Owszem jest śmiesznie, jest sporo akcji, są kosmiczne bronie (nawet A Probe :D ), przerysowani bohaterowie, ale po 5-6 godzinach gra zaczyna troszkę męczyć wtórnością zadań.
Zamiast o niektórych crapach autor mógł wspomnieć chociażby o Legionie (pierwsza Polska gra będąca mieszanka strategii i cRPG, naprawdę rozbudowana jak na swoje czasy), albo o Kupcu, świetnej i bardzo wymagającej grze handlowej.
Jako fan serii Ace Combat troszkę na AH się zawiodłem, nie jest to gra zła bo daje dużo frajdy, ale za mało ducha AC w tej odsłonie. Przede wszystkim ten misz-masz jaki powstał przez dodanie misji w helikopterze oraz jako operatora uzbrojenia w AC-130 jest nie potrzebny. Brakuje mi również tych kilku samolotów nielicencyjnych, które zawsze pojawiały się w każdej odsłonie serii i które były takim smaczkiem do odblokowania, samo umieszczenie rozgrywki w realnym świecie nie wszystkim fanom serii też musi się spodobać. Nie mniej to nadal bardzo dobra strzelanka, dająca sporo frajdy z zabawy, z którą fani nie hardcorowych "latadełek" powinni się zapoznać.
Zgadzam się z @Toril. Jeżeli ktoś zagrywał się w Baldura przed 20 laty to EE będzie miłym powrotem, natomiast jeśli komuś wtedy BG do gustu nie przypadł to i EE nie zmieni jego nastawienia. Jak dla mnie jedynym minusem jest faktycznie brak polskiego dubbingu.
W mojej opinii z Mafią 3 Ed. Ost. jest tylko jeden problem - ma kilka małych bugów, i właśnie szkopuł w tym że ma te małe bugi w każdym technicznym aspekcie rozrywki. Od optymalizacji gry która pożera 95% zasobów komputera, poprzez walkę podczas której kule z naszej broi potrafią przelecieć przez przeciwnika niczym ducha na fizyce kończąc - te deszcze spadających z nieba samochodów :D Nie mniej na oklaski zasługuje ciekawa fabuła oraz jej narracja, a przede wszystkim ścieżka dźwiękowa, która w mojej własnej opinii, klasyfikuje się na 2 miejscu listy najlepszych licencyjnych utworów wykorzystanych w grze zaraz po GTA Vice City. Bardzo duży plus również za "znajdźki", a w szczególności czasopisma Playboy oraz Hot Rod, chociaż by w pełni się nimi pocieszyć należy naprawdę biegle znać angielski (do przeczytana artykułów, a nie do oglądania obrazków :))
Spędziłem przy tym tytule ok 70 godzin wykonując wszystkie misje, znajdują wszystkie "znajdzki" i powiem szczerze że bawiłem się dobrze, gra działała stabilnie, obyło się bez zwieszeń czy wyrzucania do pulpitu, co prawda ze dwa razy nie chciał się odpalić skrypt rozpoczynający misję, ale wystarczyło wyjść z gry i włączyć ją ponownie.
Jeżeli ktoś nie spodziewał się cudów na kiju, to na FC5 na pewno się nie zawiedzie, rozwałka jest przyjemna, zadań do wykonania też sporo, złole jakie są takie są, do Vaasa im sporo brakuje, ale spełniają swoją rolę. Jednym słowem Ubi podąża utartym szlakiem.
Fajny pomysł z umieszczeniem gry w czasach prehistorycznych, lecz niestety sama rozgrywka troszkę bardziej nużąca niż w poprzednich Farcrajach. Nie mniej jako odskocznia od części osadzonych w czasach obecnych, sprawdza się dobrze.
Dobry single, dobry multi, tylko te tytany troszeczkę papierowe :) Nie mniej dla fonów dużych zabawek i FPS pozycja obowiązkowa :)
Ja właśnie ukończyłem F2 po raz pierwszy, jakoś przez te lata nie miałem czasu by się za niego zabrać, w przeciwieństwie do innych odsłon serii :) Nie mniej mam straszny problem z ocenieniem tej gry, z jednej strony jest to genialne cRPG, bardzo rozbudowane pod każdym względem w porównaniu do pierwszej odsłony serii, lecz niestety, z drugiej strony, tej ciemniejszej, jest to gra strasznie zabugowana. W wersji 1.2 którą ogrywałem miałem nie tylko problemy z zadaniami, których nie mogłem ukończyć bo nie odpalał się odpowiedni skrypt (np. elektrownia w Geko), lecz także wystąpiły, po ok.10 godz. gry, poważne problemy techniczne z sejwami, które z nie wiadomych przyczyn co rusz ulegały uszkodzeniu zmuszając mnie do kopiowania folderu z save co kilkadziesiąt minut, a na platformie Enklawy nawet co minut 5 !!!
Mówiąc krótko doceniam wielkość Fallouta 2, gra wciągnęła mnie na ok 30 godzin i twierdze że nie był to czas zmarnowany, tym bardziej że mimo problemów udało mi się ją ukończyć, lecz na pewno z winy błędów nie bawiłem się świetnie.
Dobra kontynuacja serii (chociaż fabularnie to raczej mówimy o wstępie do cyklu:)) Jako hybryda rpg/rts gra spisuje się dobrze, chociaż w mojej opinii ciut bardziej szala przechylona jest w kierunku RTS'a. Nie obyło się też bez błędów, ale na szczęście nie natrafiłem na takie które uniemożliwiły by ukończenie gry, jak miało to miejsce zaraz po premierze SpellForca 2. Tytuł mogę polecić z czystym sumieniem i fanom cyklu jak i nowym graczom, którzy chcą się zapoznać z serią.
Musisz mieć założony pierścień który pozostał po pierwszym zabitym dowódcy, wtedy bez problemu przejdziesz przez barierę by pokonać ostatniego z dowódców.
Tę listę to chyba z palca wyssali, brakuje chociażby czegoś z serii Might & Magic np. Might and Magic VII: For Blood and Honor, które na meta ma wyższą ocenę niż D2, i które jest naprawdę świetnym rpg.
W sam raz na krótkie posiedzenia między poważniejszymi tytułami, ot wpadamy, robimy lewelek bądź dwa i wszystko.
W zasadzie Rad Rodgers to bezpośredni spadkobierca gry Ruff 'n' Tumble, lecz w przeciwieństwie do swojego protoplasty nie jest tak grywalny i wciągający. To średnik z kulejącą mechaniką, zbędnymi poziomami w cyberprzestrzeni gdzie przejmujemy kontrolę nad Dastym, oraz niepotrzebnymi i nic nie wnoszącymi do rozgrywki poziomami specjalnymi między kolejnymi etapami.
Dodatek lepszy od podstawki, pozbawiony błędów uniemożliwiających ukończenie gry i wzbogacony o fajną nację oraz umiejętności.
Dobra kontynuacja dobrej gry, widać że twórcy wyciągnęli wnioski z błędów części pierwszej i doszlifowali co trzeba było poprawić. Pierwszym przykładem jest system szybkiej podróży w obrębie mapy dzięki któremu oszczędzamy dłuuugie minuty potrzebne na przejście z punktu A do B, poprawiono też dziennik poprzez dodanie znaczników zadań. Dobrym usprawnieniem jest też uproszczenie rozbudowy bazy poprzez zmniejszenie ilości i rodzaju budynków wraz z jednostkami. Kolejnym dużym plusem jest wywalenie do kosza planów potrzebnych do budowy struktur oraz armii, również na płaszczyźnie "towarzyszy" zaszła zmiana na plus dzięki rezygnacji z run na poczet pełnokrwistych pomocników, nad rozwojem którym mamy teraz kontrolę.
Niestety by nie było za pięknie to i Spellforce 2 ma kilka wad. Pierwszą i najbardziej nie zrozumiałą dla mnie jest fakt że po tylu latach od wydania tytułu, grę nadal trawią bugi które uniemożliwiają ukończenie niektórych zadań, a w tym gry !! Wiele lat temu, zaraz po premierze, utknąłem w misji z drzwiami których nie dało się otworzyć (słynny bug z bramą i krasnoludami), dziś natomiast gra sprawiła mi psikusa w misji składania ofiar na Pustyni Tuscari, gdzie 2 ofiara nie chciała podejść do groty pająków, uratowało mnie zrobienie zapisu przed rozpoczęciem zadania i wybranie innego rozwiązania problemu.
Na osobne omówienie zasługuje własne miasto, którego zarządcą zostajemy na dość wczesnym etapie gry. Pomysł fajny lecz nie wykorzystany w pełni, bo za wykonywanie zadań rozbudowy miasta głownie dostajemy ekwipunek, i to co najwyżej średni, godna uwagi jest tylko zbroja za ostanie zadanie. Fajnym i pożytecznym urozmaiceniem jest tylko krasnoludzki kowal który może wykuć kilka ciekawych rzeczy, ale to wszystko. Szkoda bo niezłym pomysłem byłaby np. możliwość ściągnięcia zasobów z własnej siedziby podczas walk na niektórych lokacjach gdzie złóż jest naprawdę mało.
No i właśnie zasoby, bardzo fajnie że zmniejszono ich ilość do 3 - kamień, srebro i lenyna, lecz niestety zmniejszono też ich zasób na planszy. W pierwszej części nawet na pozycji startowej złóż było tyle że spokojnie można było postawić całą bazę, ufortyfikować ją i zbudować armię, owszem warto było zbudować gdzieś na planszy drugą bazę by zwiększyć szybkość ich wpływania, lecz to nie zawsze była konieczność. Niestety w Spellforce 2 zasobów na mapach jest niewiele, te na pozycjach wyjściowych nie starczają na rozbudowę i ufortyfikowanie bazy, a o powołaniu dużej arami już nie wspominając. Zazwyczaj stawiamy podstawowe budynki i zaraz ruszamy poszukiwać kolejnych złóż na mapie, a często zmuszeni jesteśmy do spacyfikowania jakiegoś posterunku czy bazy przeciwnika podstawowymi jednostkami by móc się dalej rozwijać. Rozumiem że taki zabieg twórców miał na celu zwiększenie dynamiki rozgrywki, lecz mi to się nie podoba, nie mój styl, wolę się rozbudować i powołać taką armię która za jednym podejściem zmiażdży przeciwnika jak robaka.
Podsumowując, Spellforce 2 to naprawdę dobra gra, dająca sporo frajdy na ok 40 godzin, tylko nie wszystkie zmiany, jakie zaszły w porównaniu do części pierwszej muszą się spodobać.
Swoją opinie o SS SE mógłbym ująć jednym zdaniem :
"Gdy ukończyłem FE powiedziałem, już koniec ?? Gdy ukończyłem SE powiedziałem nareszcie koniec.."
W porównaniu do Pierwszego Starcia gra wypada ciut gorzej, twórcy chyba już nie mieli sił i pomysłu na tę część, co ewidentnie widać w projektach samych plansz, niby są one duże, ale co z tego jak jest wiele pustych niewykorzystanych przestrzeni, a same plansze mają zbyt dużo etapów zręcznościowych !! SS to przecież strzelanka a nie gra zręcznościowa... Nie wiem również co poszło nie tak, ale w owej odsłonie przeciwnicy często przyklejali się do ścian/obiektów uniemożliwiając zakończenie danej sekwencji na planszy póki ich nie odnalazłem i nie odesłałem w niebyt.
Mówiąc krótko - poszaleć nadal można, lecz niekoniecznie trzeba.
Mimo prawie 20-stki na karku Sam nadal bawi jak w kiedyś, pod tym względem nic się nie zestarzał. Nie wiem czy kiedykolwiek na PC został wydany lepszy odstresowywacz niż ta seria :D
Naprawdę dobra, z fajnym systemem rozwoju postaci gra. Szkoda że nie udało mi się znaleźć chętnych do gry w multi. Dla fanów H&S pozycja obowiązkowa.
Dobra lecz nie doskonała.
Mnie osobiście Cień Mordoru się podobał, nie oczekiwałem zbyt wiele, więc pozytywnie mnie gra zaskoczyła. Największym minusem jest monotonia, która niestety wkrada się dosyć szybko dlatego nie robiłem dłuższych posiedzeń niż 3-4 godziny, ponarzekać też można na system kolizji bo co by nie mówić bohater ma tendencje do blokowania się przy nierównościach terenu oraz przy wdrapywaniu na niektóre fragmenty murów. Podobał mi się za to system walki, gra zmusza cały czas do skupienia, nie można sobie pozwolić na "bezmyślną klikankę" bo szybko skończymy z kosą w bebechach :)
Podsumowując - ukończenie Cienia Mordoru zajęło mi 33 godziny i nie uważam tego czasu za stracony, bawiłem się naprawdę nieźle.
Niewiele mocy jest w tobie, mój padawanie - powiem szczerze że srogo zawiodłem się na porcie PC. O ile w porównaniu do wersji konsolowych faktycznie poprawiono grafikę, efekty, to niestety coś poszło nie tak przy porotwaniu systemu walki. Podczas używania miecza świetlnego do walki wręcz gra ma tendencję do ok.1 sek. przycinania się, tych problemów nie ma gdy mieczem rzucamy czy używamy szmocy... Niestety te 1 sek. przycinki skutecznie przeszkadzają w walce utrudniając chociażby używanie bloku. Inną kwestią jest próba namierzania przeciwników - by to zrobić należy nakierować kamerę na konkretnego wroga co nie zawsze jest możliwe w ferworze bitwy gdy walczymy z kilkunastoma nieprzyjacielami na raz, to samo tyczny namierzania obiektów, a wystarczyłoby dać możliwość przełączania się po namierzeniu miedzy przeciwnikami i obiektami.
Na wysokim poziomie stoi warstwa dźwiękowa gry, fani usłyszą wiele znajomych nut, a i tych nowych przyjemnie się słucha :) Fabularnie też jest nieźle, opowieść jest ciekawa, mi akurat się podobała, ale to wiadomo - kwestia gustu.
Po ukończeniu gry odpaliłem wersję na PS2, i mimo o wiele gorszej grafiki, co pewnie nikogo tu nie dziwi, gra się o wiele, wiele przyjemniej.
W pełni zgadzam się z @T20, od siebie dodam tylko że Ubi zmarnował potencjał tego DLC, mając w ręku taką postać jak Kuba Rozpruwacz, można było stworzyć coś naprawdę dobrego, a wyszło jak wyszło...
Na pewno nie jest to DLC typu "musisz mieć", opowiedziana historia jest całkiem przyzwoita, lecz dodatek faktycznie jest zbugowny. Po za długimi czasami wczytywania skryptów kończących niektóre misję (np. wykolejeni), Maharadżę trapi również dziwna przypadłość nie odpalania skryptów w misjach w ogóle, czego koniecznością jest restartowanie całej gry ! - na szczęście w takim przypadku po restarcie i kontynuacji rozpoczynamy ostatnie zadanie od ost. punktu kontrolnego.
Jak dla mnie część którą można stawiać na jednej półce z AC:2 czy Rogue. Klimatycznie świetna, fajne główne postacie, mechanika walki czy eksploatacja wiktoriańskiego Londynu. Tylko te wyścigi dorożek, no to mogli sobie darować :) Mówiąc krótko - jeżeli Unity było głównie poligonem pod testowanie nowych rozwiązań to spełniło swoje zadanie, co widać w Syndicate.
Również dla mnie Yakuza 0 to pierwszy kontakt z serią, i powiem szczerze że mi się podobało :) O fabule powiem krótko - to na pewno nie jest gra dla każdego, jak słusznie wspomina wyżej Mr. JaQb mroczna opowieść jest przeplatana śmiesznymi, a wręcz absurdalnymi elementami np. zadania poboczne, które to poruszając poważny temat w ciągu sekundy potrafią naszpikować go głupkowatymi wstawkami bądź komentarzami.. Lecz to akurat typowo japońskie podejście do kwestii poważnych problemów, nic nowego dla fanów mangi i anime. Kolejnym atutem gry są naprawdę dobrze napisani bohaterowie, i to nie tylko ci grywalni przez gracza, a wszyscy istotni dla fabuły. Na pochwałę zasługuje również mechanika walki, która wymaga poznania przynajmniej w stopniu podstawowym każdego ze stylów walki i umiejętne wykorzystywanie go, oraz zmienianie podczas potyczek.
W zasadzie to nie mam jakiś poważnych zarzutów do Yakuzy, po za jednym - nie wiem dlaczego ale po 90 godz. rozgrywki z niewiadomych mi powodów gra lubiła wyczyścić mi ekwipunek, bądź zamienić noszone przedmioty w ryby. No i trochę szkoda że postać Goro maksymalnie możemy rozwinąć dopiero pod sam koniec gry, bo sam Majima nie jest w stanie zarobić kasy na rozwinięcie swoich umiejętności na maksa w połowie opowieści.
Nie należę do fanów Spellforca którzy wracają do niego co kilka lat, ostatnio grałem jakoś tak w 2005-6 roku lecz zakupiłem sobie wersję cyfrową, którą to od razu ograłem i muszę przyznać że gra jak na swój wiek dalej dobrze się trzyma. Bawi tak samo jak przed laty.
W mojej opinii największy defekt D3 to słaby rozwój postaci, grafiki się nie czepiam - była ok, może nie była tak mroczna i posępna jak we wcześniejszych częściach, ale mnie osobiście nie odpychała. Nie mniej na D4 będę czekał z niecierpliwością bo ost. mam ochotę na dobrego H&S, Torchlight 2 znudził mi się w 3 akcie, a Sacred 2 jakoś mi nie przypadł do gustu, może jak ciut dużej pogram...
Miałem okazję kilka lat temu zagrać i ukończyć... niestety wersję wydaną w Europie. Nie mniej również miło ten tytuł wspominam, a i ocena tyczy się wersji EU/US.
Jako fan Suikodena 2 tę część kupiłem bardziej z obowiązku kolekcjonerskiego nie nastawiając się na dłuższą "przyjaźń", a tu ku mojemu zdziwieniu jedynaczka mimo że mniejsza i łatwiejsza od dwójki okazała się nie mniej wciągająca. Mówiąc "łatwiejsza" nie mam na myśli walk, bo po za paroma lokacjami gdzie kuleje balans potworów są one na ogół średnio-łatwe, lecz mówię tu o zebraniu wszystkich pobocznych postaci, których praktycznie nie da się pominąć.
Chyba jak wszyscy i ja się pierw wciągnąłem, bo przez pierwsze 2 godziny gra dostarcza sporo zabawy, lecz niestety później wieje trochę monotoniom. Faktycznie lokacje, nawet dziś, robią wrażenie - zwłaszcza las, lecz grafika to nie wszystko... Największą bolączkom jest brak rozwoju systemu walki, ulepszenia naprawdę niewiele wnoszą bo rozwijają już posiadane umiejętności, szkoda że autorzy nie pokusili się o możliwości wyekwipowania bohatera w inne bronie i jakieś umiejętności które urozmaicałby walkę.
Rzemieślnicza robota - praca wykonana bez większych wad, ale i bez fajerwerków.
Ja niestety mam obawy czy uczynienie świata KB "bardziej realistycznym" wyjdzie tej grze na dobre, nie mniej jako fan 3ymam kciuki za kolejną odsłonę. I oby "Królewska Nagroda" była warta pokładanych w niej nadziei.
W zasadzie to o Rage już chyba wszystko zostało w powyższych komentarzach powiedziane, ja tylko mogę potwierdzić jednym zdaniem, że w tym przypadku faktycznie mamy do czynienia z niewykorzystanym potencjałem tytułu. Nie mniej przez te 15 godzin grało mi się przyjemnie.
Na początek do autora "recenzji" - następnym razem radzę pierw zagrać w grę a potem ja opisać, bo fabułę to chyba autor wyssał z palca. Akapit "Fabuła" powinien raczej brzmieć : "Panoramix dopuszcza się zdrady, wskutek czego najwięksi Druidzi na kontynencie zostają uwięzieni przez Cezara. Sympatyczna dwójka Galów rusza rozwikłać zagadkę zdrady".
Co do samej gry - jest to naprawdę dobra zręcznościówka w którą warto zagrać, tym bardziej jeżeli jest się fanem sympatycznych galów, aczkolwiek gra jest raczej kierowana do graczy z pewnym stażem, ponieważ młodsi mogą nie załapać aluzji do wielu gier do których nawiązuje tytuł. Jedyny zgryz jaki mogę zarzucić temu remasteredowi to praca kamery, niestety kamera nie raz nie nadąża za bohaterami, ponadto ma tendencje do ustawiania się za przeszkodami i to nie tylko w małych pomieszczeniach i korytarzach, ale i w czasie walki. Ponadto z niewiadomych przyczyn często lubi latać wokół postaci, skutecznie uniemożliwiając rozgrywkę.
Ode mnie mocna 7, gdyby nie świrowanie kamery byłaby 8.
SR 4 ukończyłem dwukrotnie, pierwszy raz w copie, a drugi raz solo, i powiem szczerze że w porównaniu do poprzedniej części "czwóreczka" wypada ciut słabiej. Właśnie z tego powodu o którym wspominają koledzy wyżej - słaba koncepcja misji pobocznych, które tak jak w poprzedniej części są akcjami pobocznymi, lecz jakoś tak słabszymi i dającymi mniej frajdy. Na szczęście humor, rozwałka i ogólne szaleństwo, tak charakterystyczne dla Świętych, pozostają bez zmian.
Wstyd się przyznać, ale TR : L to pierwsza część cyklu z jaką miałem do czynienia, owszem świadom jestem istnienia poprzednich części sagi, ba nawet widziałem jak znajomi się zagrywali, ale mnie jakoś to nigdy nie chwyciło. Nie mniej jak na pierwszą moją styczność z Larą C. Legenda wypadła naprawdę dobrze, to grywalny tytuł, który nawet takiemu dinozaurowi jak ja przypadł do gustu.
Najlepszy dodatek do Skyrima, ciekawy wątek główny, fajne lokacje, no i miło było zobaczyć chociaż kawałek tego sławnego Morrowind :) Tylko te latanie na smokach jakieś takie niezbyt dopracowane i przydatne.
Jest jakiś sens w tym co mówisz, osobiście też nie lubię zabijać zwierząt dla samej satysfakcji.
W sumie dość pożyteczny dodatek, było nie było miło jest mieć gdzie się przespać i wytwarzać oraz trzymać sprzęcior :)
Dodatek niezbyt długi ale całkiem grywalny, mimo że fabularnie sam dla siebie jest absurdem jak słusznie zauważył czorny50 w poście #120.
Parę dni temu ukończyłem Skyrim'a, jako że to pierwszy TES z jakim spędziłem dłużej niż 3 godziny nie muszę go porównywać z poprzednimi częściami cyklu ^^, więc krótko : Gra świetna, nie spodziewałem się że wciągnie mnie na pawie 300 godzin, świat, fabuła, swoboda działania, tworzenie postaci na podstawie używania umiejętności - bardzo fajne, to na plus. Co na minus ? Otóż zdaję sobie sprawę że w tytule tak wielkim jak Skyrim muszą być większe lub mniejsze błędy - tu ok, rozumiem, ale mam dwa poważne zarzuty. Pierwszy - problem ze skryptami w misjach fabularnych, otóż w kilku misjach na czas nie odpalił się odpowiedni skrypt skutkiem czego nie byłem w stanie ukończyć zadania, tu na szczęście pomogło wczytanie gry, ale jednak w takiej produkcji i to w misjach istotnych dla fabuły takie coś nie powinno mieć racji bytu. Drugi zarzut dotyczy mechaniki gry - a dokładnie śmiertelności ludzi w miastach, ok to realistyczne, ale do momentu gdy okazuje się że np. w atakach wampirów zginęli sklepikarze bądź postacie z sub questami, a gracz tego nie zauważył od razu i nie wczytał gry. Nie rozumiem dlaczego w takim przypadku gra nie generuje np. kolejnej postaci sklepikarza bądź postaci z zadaniem do wykonania, która zastępuje poległego, jak robił to stareńki BG.
Nie miej Skyrim to świetna i godna polecenia gra na wiele, wiele godzin :)
Ukończyłem parę dni temu i powiem szczerze że lepiej, o wiele lepiej bawiłem się przy 1 na PC, i nie mam tu problemu z platformą ( na zasadzie że X360 jest gorszy bo słabszy niż ówczesne PC, więc i gry są "gorsze"), tylko po prostu gra średnio przypadła mi do gustu. Fabularnie jest dobrze, tu chwalę, postacie, dialogi itp. - wiadomka - mistrzostwo... lecz system walki, ten w mojej opinii jest beznadziejny, tak naprawdę Wiesiek nie wie chyba sam czy chce być cRPG czy grą akcji.
Oczywiście Wiedźmin 2 to nie jest gniot, to kawał dobrego kodu, który warto ograć, lecz tak jak ja, nie każdy będzie się nim zachwycał ;)
Mówiąc krótko - dobra i darmowa, zapewniająca 3-4 godziny przyzwoitej rozrywki :)
No cóż, nie jedna ważna firma dla komputerowej rozrywki przestała istnieć, jak mówią :"na każdego przyjdzie kolej" więc może przyszła już na Blitza ;)
Zgadzam się z przedmówcami - b.dobre zakończenie trylogii, chociaż pod względem fabularnym HotS ciut lepszy.
Zagrałem, zobaczyłem, ukończyłem i zawiodłem się. Dobra strzelanka, lecz brak jej klimatu części pierwszej.
Świetna gra, wiadomo że graficznie się zestarzała, lecz pod względem grywalności i klimatu zamiata pod dywan wiele dzisiejszych produkcji.
Po ograniu tej części Assassina mam mieszane uczucia, ewidentnie widać że Unity to poligon doświadczalny dla nowych rozwiązań. Z jednej strony jest tu kilka fajnych rzeczy które się sprawdziły tj. system Adaptative Mission Mechanic, który jest strzałem w dziesiątkę, spora liczba broni do których dostęp jest z poziomu menu gry dzięki czemu w każdej chwili można wymieć posiadany oręż na inny czy bardziej wymagający system walki, który częściej zmusza do ruszenia głową niż grą na tzw. "pałę".
W zasadzie Unity ma tylko jeden minus - troszkę kuleje, lecz niestety po troszku kuleje w każdym innym aspekcie :
- w optymalizacji - długie czasy wczytywania misji oraz szybkiej podróżny (reszta w porządku, gra u mnie chodziła bardzo płynnie)
- w walce - np. responsywność postaci (chyba tak to się nazywa), otóż Arno czasami parował ciosy czy rzucał granaty z opóźnieniem, a czasem rzucał po dwa na raz. Również często znikał pasek informujący o stanie zdrowia przeciwnika i jego zamiarach, raz podczas walki z powodu jakiegoś buga miałem nie przyjemność spotkać nieśmiertelnych przeciwników :D
- w systemie poruszania się parkour - niekiedy z nieznanych przyczyn nie mogłem puścić się krawędzi dachu mimo że pode mną nie było nic co by blokowało postać
System rozwoju postaci też się średnio sprawdza, niestety autorzy do końca nie przemyśleli sprawy, w teorii jest ok - za wykonaną misję fabularną dostajemy punkty synchronizacji za które wykupujemy umiejętności, tylko że nawet robiąc każdą misję wątku fabularnego na 100% nie zbierzemy tylu punktów by wykupić najpotrzebniejsze dla nas umiejętności, więc by "dorobić" pozostaje robienie misji co operacyjnych do których ciężko dziś znaleźć gracza (w ciągu 50 godz. rozgrywki tylko 2 razy znalazłem chętnego do misji w trybie co.), na szczęście można je wykonać samemu, ale w przypadku niektórych zadań jest cholernie trudno.
Podsumowując, w mojej opinii Unity to żaden syf, lecz gra przywalona sporą ilością błędów i niedociągnięć, ale nadal dość grywalna.
@Robos - akurat te "ślizganie się" to taki znak charakterystyczny mechów w uniwersum FM :)
O ME Andromeda zostało już chyba powiedziane wszystko, więc ode mnie krótko - jako fan poprzedniej trylogii w sferze fabuły nie spodziewałem się niczego na miarę ME3, więc skoro się nie spodziewałem to i się nie zawiodłem :) Mnie bardziej irytowały problemy techniczne gry, które w w produkcji z takim budżetem nie powinny mieć miejsca tj. niewygodne zarządzanie ekwipunkiem, problemy ze strefami wydobycia minerałów na planetach (zwłaszcza gdy 2 strefy były obok siebie), przyklejanie się głównego boh. do ścian oraz klinowanie się w ciasnych pomieszczeniach, i najsłabszy FINAL BOSS FIGHT jaki widziałem od lat ... Oczywiście gra nie jest żadnym crapem, wykręcając swoje 98% ukończenia gry bawiłem się całkiem nieźle.
Od biedy to mogę przypatrywać się nowemu Anno, ale osobiście to czekam na jakąś grę osadzoną w uniwersum Franka Herberta, np kontynuacje Emperor ...
To ty uważasz że to średniak - ja nigdzie tego nie napisałem - czytaj ze zrozumieniem.
Fanem FPS nie jestem, lecz nowy Doom, o dziwo, i mi się spodobał - jak dla mnie po Wolfenstein: The New Order kolejny dobry shoter.
Jako gracz powiem krótko - interesują mnie gry, a wszelkie konflikty typu wydawca - autor itp. mam gdzieś, bo tak na dobrą sprawę tylko zainteresowane podmioty wiedzą "o co naprawdę poszło". Więc tu nie opowiem się po żadnej ze stron.
Jako sandbox gra wymiata - chyba jak każdy Far Cry, lecz pod kontem fabuły a zwłaszcza postaci głównego antagonisty 4 ustępuje swojej poprzedniczce.
Całkiem przyjemna, nie wymagająca nadludzkiej zręczności gra na podstawie fajnej bajki. Jedyny zarzut - niekiedy praca kamery pozostawia troszkę do życzenia.
Raven Strike określany jest przez twórców jako „powrót do tradycyjnego sposobu rozgrywki w Ghost Recon” - wolne żarty, po za pierwszą misją, w której faktycznie nie mamy dostępnego sprzętu HI-TECH, dodatek niczym nie różni się od podstawki. Liczyłem na rozgrywkę ciut bardziej taktyczną, wymagającą więcej planowania, lecz i tu się zawiodłem - niby więcej trzeba działać po cichu, stosując grupową likwidację celów w odpowiedniej kolejności, ale to nadal nie jest rozgrywka jak w klasycznym GR. Dodatkowo, w przeciwieństwie do podstawki, dodatek jest nękany przez błąd SI naszych kompanów, którzy to potrafią stanąc i nie reagować na wydarzenia dziejące się wokół.
spoiler start
w pierwszej misji 2 duchy wlazły do wody w której przesiedziały bez żadnej reakcji całe oczyszczanie wioski
spoiler stop
Jak dla mnie to za dużo tutaj "CoD" a za mało "Ghost". Z perspektywy fana pierwszych Ghost Reconów (2001) Future Soldier jest ewidentną profanacją serii, nie ulega wątpliwości że twórcy zbyt mocno "inspirowali" się serią gier Call of Duty, co owej produkcji raczej nie wyszło na dobre - olbrzymia liniowość w podejściu do wykonywania zadań w misji, brak sprzętu przeciwpancernego, zero jakiejkolwiek taktyki podczas walki i oczywiście magiczne leczenie za osłoną...
Natomiast oceniają w/w grę jako gracz nie mający wcześniej styczności z serią GR muszę przyznać że mamy do czynienia z liniową jak cholera, lecz dającą sporo frajdy z intensywnych wymian ognia futurystyczną strzelanką.
Podsumowując - jako fan serii GR powinienem zmieszać tę grę z błotem i pomyjami, lecz zdaję sobie sprawę że FT od początku była grą nastawioną na akcję, a nie realizm wojenny, i jako gra akcji wypada naprawdę zacnie.
Nie mniej trzymam kciuki i mam cichą nadzieję iż Duchy kiedyś powrócą do swoich korzeni.
Świetna opowieść, dużo ciekawostek i faktów historycznych w monotonnej grze - naprawdę zmarnowany potencjał. Oczywiście VH to żaden crap, to dobry produkt ze średniej półki, lecz i ja po tej grze oczekiwałem czegoś więcej.
W porównaniu do wersji PC wersja konsolowa wypada ciut gorzej i oczywiście pomijam aspekt graficzny, który na konsolach nie może równać się pecetom, lecz zgrzytać zębami muszę na stronę techniczną gry, która to co rusz sypie babolami tj. źle działające znaczniki celów na radarze, które kierują gracza w przeciwną stronę, czy nie zawsze działający poprawnie system kontry.
Bardzo dobra platformówka z elementami gry akcji i RPG, w przyjemnej oprawie graficznej z ciekawą fabułą.
Piszę platformówka bo chyba tak powinno się klasyfikować tę grę, system walki faktycznie tu jest, lecz jest on dosyć uproszczony, choć w swej prostocie bardzo przyjemny. Wspomniane elementy RPG to różne małe zadania poboczne, rozwój postaci (3 cechy głównego bohatera i jedna naszego pomocnika) oraz ulepszanie i wymiana ekwipunku poprzez crafting czy zakupy. Samo wytwarzanie przedmiotów również zostało uproszczone do maksimum dzięki czemu nie potrzeba wysiadywać przy grze niepotrzebnych godzin by wydropić potrzebny składnik, bo jeśli czegoś nie mamy to zakupimy brakujący element w sklepie, oczywiście po jego uprzednim skatalogowaniu.
Jedyne "ale" jakie mam to trochę rozdmuchana końcówka gry - "Dust'a" można było śmiało zakończyć na przedostatniej lokacji czyli Blackmoon Mountains, mam wrażenie plansza Everdawn Basin została trochę dorzucona na siłę.
Nie mniej naprawdę grało mi się bardzo przyjemnie :)
Jak dla mnie to b.dobry dodatek, pod względem fabularnym. Owszem historia jest miejscami przewidywalna, lecz i tak śledzi się ją z zaciekawieniem. Co do mechaniki - jeżeli ktoś zagrywa się w podstawkę to i w dodatek zagra.
Gra przeznaczona do krótkich posiedzeń, takich po 15-20 min. akurat by zaliczyć jeden dzień w pracy jako operator. Nie mniej ciekawy pomysł i dobra realizacja naprawdę przykuwają do monitora na niedługie lecz regularne sesje :) Jedyny zgrzyt to interfejs - brakuje informacji o załogach po kliknięciu na pojazd, a i samo wybranie potrzebnego pojazdu gdy blisko siebie jest ich więcej niż 2-3 to katorga.
Kolejna udana część serii z ciekawym rozwinięciem linii fabularnej, na którą wpływ ma styl walki (najemnik, rycerz bądź też żołnierz- o ile pamiętam), jak i sporą ilością maszyn do odblokowania. Trafionym pomysłem jest również możliwość wybrania niekiedy wariantów misji, czyli celów głównych do zniszczenia. Jedyny zarzut z mojej strony to ostatnia misja, wiem że seria AC to nie symulatory, ale moim zdaniem z ost. misją trochę przesadzili ^^
Świetna muza i naprawdę dobry klimat, zbyt mocno przyćmiewane poprzez słabe sterowanie i (jak dla mnie) długość gry, robią z GH tylko dobrą grę, a nie genialną. Szkoda.
Porównując Horizona 2 z częścią pierwszą faktycznie mamy krok wstecz, i to nie tylko pod względem graficznym ale i gemplejowym, lecz nie zmienia to faktu że H2 to nadal dobra ścigałka. Mnie najbardziej boli że serwery na X360 są już chyba wyłączone i nie ma możliwości gry onilne.
Jeśli ktoś nie posiada w swojej kolekcji Burnout Paradise, to może się Remasterem zainteresować, w innym wypadku nie wiem jaki jest sens płacenia ponownie za grę ponad 100 zł.
Jak zwykle kolejna gra z serii "wyklepana" na szybko. Błędy w dialogach (raz zwracają się do głównej bohaterki Pani, a innym razem Pan), nie logiczne zagadki czy brak opisu niektórych mini gier to już standard tej serii.
Nie mniej fani firmy Artifex Mundi czy gier typu HO będą zadowoleni ;)
W zasadzie to 8-Bit Armies w nowej szacie, jedyną istotną zmianą w Hordach są farmy zamiast elektrowni, których to ilość bezpośrednio wpływa na limit wojsk. Po za tym w grze w stosunku do poprzedniczki nie zmieniono ani nie poprawiono niczego, zupełnie nic, twórcą nawet nie chciało się naprawić bolączek poprzedniej części (brak formacji, brak znaczników ataku na mini mapie itp.).
Mówiąc krótko - jeśli komuś podobały się 8 bitowe armie to i w tę część zagra bez grymasu, pod warunkiem że nie spodziewa się jakichkolwiek nowości, tym bardziej jeśli uda mu nabyć się tę grę jakiejś promocji.
- Emperor Battle for Dune 2
- Pirates 2
- Star Wars Republic Commando 2 albo może w końcu Empire Commando ;)
Po ograniu tej części czuję pewien niedosyt, a nawet taki mały zawód. Powiem szczerze że spodziewałem się epickiej przygody, strzelaniny z rozmachem bo w końcu to miał być finał opowieści, a nawet ostatni boss jest jakiś taki bez wyrazu. Od strony mechanicznej też mam pewne zastrzeżenia, zwłaszcza na płaszczyźnie SI - wystarczy paść podczas walki by samemu się o tym przekonać (jeśli konając nie podejdziemy pod same nogi towarzysza to szanse że sami ruszą by Mrcusa reanimować są bliskie zeru).
W mojej opinii - bardzo dobra gra akcji i jednocześnie najsłabsza część cyklu.
W zasadzie gra jednej taktyki (pierdyliard jednostek i do ataku), niepozbawiona błędów (bark informacji na mini-mapie gdzie jesteśmy atakowani, czy brak utrzymywania zwartej formacji podczas ruchu wojsk), lecz niepozbawiona również magi - jest w tej grze coś, co przykuwa do monitora na te 30 minutowe bitwy jako odskoczni między dużymi tytułami.
Zgadzam się z Tobą w 1000%.
Co do seriali to mi chyba najbardziej żal Universe, bo faktycznie gdy serial się rozkręcił - game over, a miał potencjał, mógł zostać godnym następcą SG-1, co prawda jest jeszcze Atlantyda, ale tej niewiele widziałem więc się nie wypowiem, średnio mi przypadła do gustu.
Z wymienionych w zestawieniu gier grałem tylko w ME Andromeda, i nie zgodzę się że zasłużyła na miano najgorszej gry roku, owszem były problemy z animacjami postaci, to fakt, błędy - owszem podczas gry trafiło mi się kilka, ale to przecież norma przy tak dużej produkcji, nie mniej gra została połatana i jest naprawdę grywalna.
Artykuł słaby i nierzetelny .
Dobre zakończenie trylogii. Co do gempleju - nic nowego w porównaniu z poprzednią częścią :)
Witam mam pytanie o ładunki broni np. w ognistym mieczu, możne je jakoś uzupełnić ?
Gdybym miał ocenić Maxa po 20 godzinach gry dałbym pewnie 9/10 gdyż nie ma wątpliwości że Mad Max to bardzo duży sandbox z przyzwoitą fabułą mocno osadzony w dość sugestywnym klimacie postapo, pewnie uważałbym go za diamencik wśród gier tego typu. Niestety dłuższe oględziny owego "diamenciku" spowodowały odkrycie kilku rys, pierwszą i chyba największą jaką dało się u mnie zauważyć jest optymalizacja - mimo że mój komputer znacznie przewyższa zalecane wymagania, to nie wiedzieć czemu po ograniu sporej części gry, ponad 50% ukończenia, pojawiły się problemy z wydajnością tj. spadki płynności, minimalizacja do pulpitu czy 2 sek. przycięcia co skutkowało sporymi problemami w ukończeniu wyścigów. Kolejną rysą jest model jazdy, otóż jedynym samochodem który prowadzi się dość fajnie i przyjemnie jest Magnum Opus, niestety reszta pojazdów cierpi na chroniczną podsterowność i anoreksję - już wyjaśniam - czasami gdy podczas wyścigu przeciwnik uderzy w nasz samochód (nawet opancerzony), ten zachowuje się jakby jego masa była mniejsza od masy kurczaka :)
Ostania skaza to suma po pierdółek, które razem troszkę dokuczają podczas zabawy - niewygodne celowanie podczas walki wręcz czy błędne naliczanie złomu z podbitych obozów.
Nie mniej mimo powyższych zgrzytów, jak już wspomniałem gra jest naprawdę dobrym sandboxem z mocnym klimatem, który spodoba się nie tylko fanom filmów w uniwersum MM.
Ech już nawet South Park jest zarzynany dla kasy.
Nie tylko dla fanów serii AC, ale również dla entuzjastów zręcznościowych latadeł pozycja obowiązkowa.
Zgadzam się z przedmówcą, faktycznie wrażenia audio-wizualne są na bardzo dobrym poziomie, to samo tyczy się warstwy fabularnej. I ja mam również zastrzeżenia co do sterowania klawiaturą, faktycznie odbijanie się od ścian jest nie wygodne, tak samo jak szybkie przejście z biegu do kucnięcia. Jednakże gra warta poznania, tym bardziej jeśli ktoś lubi klimaty zaszczucia i beznadziei.
W 2005 roku nigdy nie oceniłbym Q4 na więcej niż 6, ot kolejny shooter jakich wiele, lecz fakt że nawet 12 lat później lubię sobie "pyknąć" co jakiś czas w kampanię potwierdza że Quake pod względem gemplejowym przetrwał próbę czasu. Kolejnym atutem przemawiającym na korzyść tej produkcji jest niewątpliwie jej długość - ok. 10 godz. na kampanię to dziś naprawdę świetny wynik.
Nie wiem czy to najlepsza część serii, ale wiem że gra do dziś bardzo grywalna i o dziwo nie postarzała się zbyt mocno :)
Zestawienie ciekawe, ale dlaczego DUNE 2 jest niżej niż C&C -- no nie ogarniam tej kuwety @_@
Gra ewidentnie nastawiona na eksploracje świata, w której kampania jest tylko dodatkiem. Szkoda że w wątku fabularnym zabrakło wydarzeń z trzeciej części Hobbita, nie miej jeśli komuś podobały się poprzednie gry z tej serii to i ta będzie całkiem zjadliwa.
Dwa fajne dodatki pozwalające spojrzeć na niektóre wydarzenia z podstawki z innej perspektywy, i co najważniejsze - obydwa rzetelnie wykonane, nie jest to żadne odcinanie kuponów. W zasadzie to można się czepić tylko paru pierdółek tj. znikanie pojazdu którym przybyliśmy na misję po obejrzeniu intra danej misji czy podmienianie broni na jedyną właściwą w niektórych zadaniach, no i czasami magia zamiast fizyki w grze :D:D
Chyba nie ma bardziej kulowej gry na Amigę, w zasadzie można stwierdzić - "mówisz Amiga, myślisz Superfrog" :) Nie wspomnę ile joy'stików poległo przy tej grze :)
Świetna platformówka, której jedynym minusem jest kosmicznie niewygodne sterowanie na klawiaturze, gdyby nie ono dałbym dwa oczka wyżej.
Godny następca części pierwszej - b.dobra kampania i świetny skirmish :) Z żywymi graczami rzadko gram więc się na tej płaszczyźnie nie wypowiem.
Wreszcie, po tylu latach, już zwątpiłem że kiedykolwiek ujrzę kolejną cześć AoE :)
Gdybym miał oceniać GTA 4 pod względem fabuły czy postaci to byłoby 9/10, bo tu ta część rządzi, opowiadana w niej historia jest najlepszą w serii, lecz oceniając grę należy brać pod uwagę też jej mechanikę, a tu niestety czwóreczka kuleje.
Pominę fatalną optymalizację poprzez którą gra w dniu premiery była nie grywalna na PC bo za to już owej części się dostało, ale poruszę kilka innych zgrzytów :
- wątek przyjaźni z bohaterami pobocznymi -> niby pomysł dobry, ale tylko w teorii, bo w praktyce często dochodzi do sytuacji w której kończymy imprezować z jednym kumplem, a tu dzwoni kolejny by zaprosić Niko na rzutki/picie itp. nie dając nawet dojechać do savepointa. Na 70 godz. rozgrywki zajmowanie się znajomymi pożarło mi jakieś 20 godz !! Niby można wył. tel ale to tylko rozwiązanie połowiczne, gdyż po jego włączeniu otrzymamy SMS z informacją ze któryś z naszych znajomych się obraził bo nie poświęciliśmy mu czasu. Prym tu wiedzie oczywiście ROMAN !
- znikające pojazdy po obejrzeniu przerywniku misji -> niestety kilkanaście razy po obejrzeniu filmu wprowadzającego do misji zniknął pojazd którym przyjechałem, co gorsza również w misjach gdzie liczyła się szybkość działania - pościgi
- Roman -> ten koleś jest tak upierdliwy że zasługuje na wszystkie internetowe memy :) i osobne wspomnienie :)
- mechanika walki i chowania się za osłonami -> to już na szczęście tylko duperel i występuje rzadko, lecz zdarza się że Niko schowa się nie po tej stronie osłony co trzeba i przyjmie na klatę całą serie z uzi. I oczywiście rzucanie granatami (PAD X360), tak naprawdę to loteria bo nie wiadomo czy Nikuś zamiast rzucić, nie położy sobie granatu pod nogami.
- Roman -> wspomnieć o jego upierdliwości raz, to za mało :D
Jest jeszcze kilka małych "ale", jak dziwne zachowanie kierowców na mostach i przed bramkami (lubią wjechać w bramkę albo znienacka zmienić pas taranując innych), czy oddzwanianie bohatera do pracodawcy po zakończonej robocie gdy trwa pościg (nie można wtedy biegać, a nie muszę mówić jak się to kończy gdy na karku siedzi policja), lecz można z tym żyć.
W mojej osobistej ocenie GTA 4 nie przebija VICE CITY pod względem grywalności, ale na pewno będzie dla mnie tą częścią z najlepszą fabułą i postaciami ;)
No i super bo już się bałem że przyjdzie mi czekać z 4 lata jak przy FF XIII, albo kupić nową konsole.
Bardzo fajny artykuł, świetnie się czytało :)
Mam tylko jedno "ale", otóż za etymologię powiedzenia "Pijany jak Polak" uważa się szarżę polskich szwoleżerów na przełęczy Somosierra w 1808 roku, tak przynajmniej wyczytałem w miesięczniku Historia.
Nie będę oceniał trybu multi bo nie miałem okazji w niego zagrać lecz ocenię tryb single, dla którego właściwie kupiłem tę grę. Tak więc jest co najwyżej średnio, studenci pracujący nad tym tytułem naprawdę się starali (mówię studenci bo nie wierzę że za Homefrontem stoi jakiekolwiek studio) lecz brak doświadczenia w robieniu gier dał o sobie tu znać. Homefront jest pełen rażących błędów i niedociągnięć, pominę już fakt że otrzymujemy co najwyżej 3-4 godziny zabawy, nie mniej podczas gry często będziemy natykać się na niewidzialne ściany które ewidentnie wymuszą poruszanie się jedyna słuszną drogą nie pozwalając nawet na oskrzydlenie przeciwnika podczas wymiany ognia. Normą są również znikające drzwi i przejścia :D SIC! -- "po wejściu do domku w 2 misji, i przejściu paru kroków, drzwi którymi wszedłem ZNIKNĘŁY :D" Dodajmy do tego strzelanie przez ściany, czy teleportację członków naszej ekipy i mniej więcej wyłania się obraz rozgrywki.
Na osobne omówienie zasługuje problem niewielkiej ilości amunicji jaką dysponujemy, owszem rozumiem że twórcy chcieli ukazać trudy życia partyzanta, braki w zaopatrzeniu itp. ale nie rozumiem dlaczego kierowana przez gracza postać często nie podnosi amunicji od poległych przeciwników, BA! przytoczę tu ciekawy przykład absurdu z jakim mamy często do czynienia - w jednej misji używałem karabinku M4, i nie mogłem podnieść amunicji od karabinu M16, który to przecież jest zasilany tą samą amunicją !!
Co natomiast w owej grze może się podobać ? Myślę że opowieść, która stoi na przyzwoitym poziomie i która nie robi z gracza herosa zbawiającego upadły kraj Wuja Sama.
Całkiem niezła adaptacja gry planszowej, lecz nie pozbawiona błędów - o ile sama podstawka nie miała ich wiele o tyle z każdym kolejnym dodatkiem ilość bugów rosła. Niestety sytuacji nie poprawia fakt że aktualizacje są dosyć rzadkie i sporo do poprawienia jeszcze zostało.
Inna sprawa to Season Pass w którym NIE OTRZYMUJEMY wszystkich postaci !!! Owszem otrzymujemy pełne dodatki które w w/w SP wchodzą, ale postać np. Szamanki i tak jest płatna dodatkowo !!
Aha i do tej pory nie wydano dodatku Las.
Gra należy do zapomnianego gatunku tzw. "celowniczków", czyli mechanicznie coś jak seria The House of the Dead. Mimo że w/w serii moim zdaniem do pięt nie dorasta, to jako mała odskocznia od poważniejszych tytułów spisuje się całkiem nieźle.
Czekałem na tę aktualizację gdyż Necrus to moja ulubiona postać z D2, aczkolwiek patrząc na znikomą ilość nowości i zmian jaką oferuje Blizz to żądanie jakiejkolwiek kasy to kpina, a tym bardziej 15E.
Świetna, a w co-opie wręcz genialna gra, powróciłem do niej po 5 latach wyposażając się w dodatkowe DLC i przyznaję bez bicia że SR nadal bawi, Święci nie postarzali się ani gemplejowo ani graficznie. Troszkę denerwuje tylko błąd w misjach kradzieży pojazdów na zlecenie z Książki Świętych - z winy którego z nieznanych przyczyn poszukiwany wehikuł wybucha i trzeba zadanie "tagować" na nowo - w jednej misji poszukiwany przeze mnie helikopter wybuchł z 5 razy nim udało mi się do niego wsiąść ^^
Jeżeli ktoś ma dosyć sztywnego jak kłoda GTA V, to Święci będą wspaniałą alternatywą.
Mam pytanko - właśnie ukończyłem zadanie Honor Krwi, zebrałem głowy martwych wiedźm do plecaka (subquest) lecz po powrocie okazało się ze zleceniodawca zadania nie żyje. Automatycznie rozpoczęło się kolejne zadanie, lecz w plecaku nadal zalegają mi łby czarownic, których nie mogę wyrzucić - nie wiecie jak się ich pozbyć?
Dobra platformówka z niewymuszonym humorem i mega niewygodnym sterowaniem :)
I to na tyle nie wygodnym że bez wahania można odjąć za nie z 1,5 punktu (żonglowanie klawiszami F1 do F8 z jednoczesnym używaniem klawiszy od 1 do 0). Aczkolwiek dla graczy lubiących wymagające gry zręcznościowe i niezrażających się niewielkimi błędami rozgrywki jest to tytuł wart zainteresowania.
Co do polonizacji UnEpic - w wersji 1.50.6 nadal jest sporo tekstu po Eng. i skoro do tej pory nie zostało to poprawione, to raczej nikt już tego nie ruszy.
Gra niewątpliwie kierowana do największych fanów Mortala. Mimo świetnego klimatu jest to tytuł ewidentnie nastawiony na grę dwóch graczy w kooperacji (za co odejmuję jeden punkt), niestety jest też kilka "ale" odnośnie samej rozgrywki - brak namierzania przeciwników, który skutkuje drażniącymi pudłami oraz denerwujące sekwencje typu "test your might" podczas walk z bossami. Mimo powyższych zastrzeżeń gra jak najbardziej warta polecenia, zwłaszcza gdy mamy kogo posadzić przy drugim padzie :)
Dobra gra z dobrze skleconą fabułą, ciekawym systemem walki i fajnym żyjącym miastem - ogólnie bardzo fajny sandbox, z drobniutkimi błędami tj. różnie działające spowolnienie podczas wyskoku za osłony, czy zablokowane pojazdy podczas misji. Najbardziej dokuczającym zgrzytem według mnie jest ustawienie kradzieży pojazdu i korzystania z taxi pod jednym przyciskiem, co praktycznie uniemożliwia korzystanie z tej usługi gdy nie mamy ochoty jechać samodzielnie przez całe miasto. Nie mniej gra godna polecenia, klimat aż wylewa się z monitora.
Skorzystaj z samouczka na YT bo warto dać tej grze szansę.
Witajcie, od paru dni mam dziwny problem z uruchamianiem świeżo zainstalowanych gier na steamie, po wciśnięciu przycisku "graj" pokazuje się napis "przygotowanie do uruchomienia" i nic się nie dzieje.
System win 10 home
Procesor : I5 6300HQ
Grafika : GeForce GTX 960M
Dla mnie Kangurek był zawsze klonem Croc'a, lecz klonem o wiele lepszym od pierwowzoru :)
I faktycznie mogliby dać torbacza na GOG'u.
Bardzo dobry JRPG choć nie pozbawiony wad. Niewątpliwym atutem gry jest ciekawa fabuła, świat, postacie jak i ich rozwój w poszczególnych umiejętnościach oraz kreska Akiry Toriyamy. Niestety drugą stroną medalu jest niewyobrażalny grind, do którego gra nie raz nachalnie zmusza, dość średnia muzyka (po 5 godzinach gry nie byłem już w stanie jej słuchać), czy ostatni boss z podstawowego zakończenia na którego twórcy gry ewidentnie nie mieli pomysłu gdyż cała jego "trudność" polega na regenerowaniu sobie HP i MP w sporych ilościach i zdejmowaniu buffów drużynie gracza, a którego i tak ubiłem na 43 LV.
Nie mniej 137 godzin jakie mi minęło z DQ8 na pewno nie jest czasem straconym.
Dzięki cyfrowej wersji z serwisu GOG powróciłem do owej części Świętych i przyznaję bez bicia - gra nadal bawi, z życia uciekło mi znów ponad 30 godzin. Owszem graficznie gra się postarzała, mimo że przy dzisiejszym sprzęcie można bez obaw włączyć wszystkie ustawienia na poziom wysoki, a i słaba optymalizacja gry nie jest już problemem, to jednak grafika troszkę trąci naftaliną :) Na szczęście muzyka i oczywiście grywalność nadal są na wysokim poziomie, więc warto zagrać, bądź ponownie powrócić do Stilwater :)
P.S gra obsługuje pada od X360 dzięki czemu sterowanie pojazdami nie jest już problemem :)
Niestety, w porównaniu do części pierwszej na płaszczyźnie gempleju to ewidentny krok w wstecz.
Dobra gra, zwłaszcza fabularnie, z niezbyt dopracowaną mechaniką. O ile odnośnie opowiedzianej historii nie można mieć zastrzeżeń, o tyle niestety mechanika rozgrywki troszeczkę kuleje, zwłaszcza w sferze rozwoju postaci. Mówiąc krótko nie wszystkie umiejętności są potrzebne np. korzystanie z broni palnej - udało mi się przejść grę w ogóle nie korzystając z pistoletów i innej broni, która tu są droga i mało skuteczna.
Nie mniej gra faktycznie wciąga i zapewniła rozrywkę na 2-3 wieczory.
W sumie to i ja bym w nowego Empire pograł, bo póki co to starożytności mam dosyć.
Postoję, poczekam bo cudów się nie spodziewam, ciekawe co tym razem zawalą oprócz optymalizacji.
Właśnie po raz kolejny ukończyłem kampanię i muszę przyznać że gra nadal bardzo grywalna mimo swojego wieku. Szkoda że do dziś mimo wielu edycji gry, nie poprawiono kilku błędów tj. problem z ładowaniem jednostek personelu pomocniczego (zestrzelonych pilotów) do transporterów, czy niezbyt dobre wyszukiwanie ścieżek podczas ruchu większych zgrupowań, ale spragnionym dobrego RTS'a grę polecam.
Mimo swojego wieku dalej bardzo grywalna, wiadomo że postarzała się graficznie, ale przyjemnością z zabawy bije na głowę wiele dzisiejszych gier. Jedyny zarzut mam i zawsze miałem do sposobu wybierania mocy podczas walki, otóż żonglowanie klawiszami "Q" i "E" jest nie wygodne i często nim wybierzemy odpowiednią szmoc, zwłaszcza na późniejszych etapach gdy mamy już wiele talentów, zostaniemy zasiekani przez przeciwnika ;)
Nie mniej do dziś oczekuję kontynuacji tej serii.
MK:A to takie MK Trilogy dla konsoli PS2, sporo zawodników, bo chyba wszyscy z Mortal Kombat Deception i Dedly Alince, możliwość kreacji swojej postaci oraz dodatkowe tryby - średnio udany, ale wypchany po brzegi znajdkami Conquest i całkiem przyjemne wyścigi.
Niestety i owa cześć cierpi na ten sam defekt co jej poprzednicy na platformę sony - znacznie wolniejsze tępo walk i niezbyt wygodne poruszanie się na boki podczas starć (chyba wszystkie części MK wykonane w 3D na to cierpią), no i oczywiście rzecz najważniejsza - zastąpienie fatality gównianym systemem create a fatality, który to jest policzkiem dla serii.
Nie mniej przeciwko drugiemu graczowi (najlepiej żywemu) nadal gra się przyjemnie.
Dziwne kryterium stosujesz, nie mi to oceniać ale dla mnie graczem jest każdy kto czerpie przyjemność z grania w gry i gra nie trolując innych.
Cieszę się :) Gdyż temat mnie dość mocno interesuje ponieważ jestem w gronie tych retro-graczy, którzy w latach 90 mieli poważnie utrudnione korzystanie z owych przybytków :D
Śmieszne - póki co, bo patrząc na to co się w tym kraju wyrabia to kto wie czy aby to nie jest prorocza wróżba ...
Fajny artykuł, przyjemnie się czytało.
Czy jest szansa że kiedyś rozwiniesz temat giełd komputerowych ?
Raczej nie twierdze że kiedyś gry były lepsze, słońce jaśniejsze i dziewczyny ładniejsze, ale w przypadku RA3 to stwierdzenie jest prawdziwe w 100%. Niestety czegoś tu zabrakło, i nie mówię o grafice bo tę można przeżyć, czy wstawkach filmowych bo i te są w porządku, również oprawa dźwiękowa się broni, ale zabrakło najważniejszego --- tzw. funu z gry. Niestety rozgrywka jest miałka, utrzymuje co prawda wysokie tempo, lecz nie daje satysfakcji, nie przykuwa do monitora tak jak w poprzednich odsłonach, zwłaszcza w RA2. Mógłbym jeszcze bardziej skopać leżącego i napisać kilka słów o Japończykach którzy są po prostu nijacy, czy popsioczyć na kampanie, a zwłaszcza na głupotę komputerowych partnerów, słabe SI jednostek i komputerowego przeciwnika czy na wciskanie przerywników filmowych w krytycznych momentach bitwy - bo nie ma to jak wyłączyć graczowi radar i zarzucić go ścianą tekstu w krytycznej chwili (np. eskortowanie transporterów w kampanii Imperium) X_X - ale już mi się nie chce.
Gra od której zaczęła się moja przygoda w multi :) Eh starte czasy.
A co do samej rozgrywki to moim zdaniem - Quake się chował i płakał cichutko w kącie ^^
Gra została również wydana przez Midas Interactive Entertainment na PS2 .
Niestety nie jest to udany port, a wszystko za sprawą niewygodnego i nieprzemyślanego sterowania, oraz dziwnego działka pokładowego, które nie !SIC! zadaje obrażeń !! Pewnie jakiś bug, lecz niestety takowy produkt wydano :(
Dobra gra ekonomiczno-strategiczna z lekko skrzywioną mechaniką i brakiem porządnego samouczka :)
Nie mogę się nazwać fanem cyklu Anno, lecz co najwyżej entuzjastą bo dopiero Anno 1404 chwyciło mnie za serce, nie mniej w ową cześć zagrywałem się bardzo dużo docierając do przedostatniej misji w ostatniej kampanii, i zasadniczo narzekać mogę na dwie rzeczy :
- pierwsza to mechanika, otóż z nieznanych mi przyczyn nie raz w ciągu kilku minut dodatni bilans mojego konta zmienia się na ujemny mimo że nie dokonywałem żadnych inwestycji itp. Wiem że jako noob serii pewnie nie ogarniam jeszcze wszystkiego, ale nie raz ręce po prostu opadają.
- brak wspomnianego samouczka, który wyjaśniłby Świeżakom arkana rozgrywki - system zależności poszczególnych budowli, zasady gospodarki, licencji a przede wszystkim usuwanie zanieczyszczeń.
- no i taki mały minusik za mało logiczny - moim zdaniem - pomysł z obszarem oddziaływania budowli
Co do błędów w grze to przyznaję że sporo z nich naprawiono, nawet problem o którym wspominam kilka postów wyżej, po rozpoczęciu nowej rozgrywki nigdy się nie powtórzył :)
Podsumowując, jeśli ktoś szuka dobrej gry ekonomicznej z lekką nutą strategii, i ma trochę czasu by nad nią posiedzieć to warto zagrać.
Jeżeli komuś podobały się poprzednie odsłony serii to i ta część się spodoba, natomiast jeśli ktoś odbił się od poprzednich odsłon to i do tej się nie przekona, takie są fakty. Rozpisywać się nie będę ale wspomnieć muszę że w tym Black Opsi'e wprowadzono kilka zakończeń linii fabularnej, w zależności od dokonanych wyborów podczas misji, oraz nowy tryb (moim zdaniem ciekawy, ale średnio zrealizowany) Strike Force.
Ciężko ocenić GTA:SA na X360, w niespełna 70 godzin udało mi się ukończyć wątek fabularny, sporo misji i akcji pobocznych (po ostatniej misji grę miałem ukończoną na ponad 85%) oraz zdobyć wszystkie osiągnięcia. Zdaję sobie sprawę że to tylko remaster starej wersji gry, ale skoro już został wydany to producent winien postarać się o rzetelne beta testy, które wychwyciłby bugi zawarte w grze, a tych niestety jest sporo! W czasie mojej zabawy trafiły mi się błędy powodujące :
- znikanie markerów misji oraz tego przy żurawiu w dokach
- w końcowej fazie gry brak możliwości korzystania z siłowni (błąd dość stary i aż krew zalewa że nie został wyeliminowany)
- nieśmiertelnych przeciwników których nawet nie można namierzyć (na szczęście tylko raz w czasie całego toku rozgrywki)
- błąd w maratonie, przez który rywale płyną całą wodną część zawodów na sprincie
- policjantów spadających DOSŁOWNIE z chmurki i wyciągających mnie z helikoptera
- kilka pomniejszych błędów tj. problem z auto celowaniem w ruchu czy szajba CJ po wczytaniu gry, która powoduje że bohater automatycznie strzela do wszystkiego co się rusza :D (wymagany reset gry)
Nie pamiętam czy w/w problemy występowały w wersji PC, bo w tę grałem jakieś 10 lat temu, oczywiście fajnie że wydano SA na konsoli i to za niewielkie pieniądze, ale można było się troszeczkę bardziej postarać. O grafice się nie wypowiem bo i nie ma o czym, ja tam jakiejś znaczącej poprawy nie widzę... ode mnie 6.5/10 -> tak z sentymentu.
Jestem ciekaw co wymyśla bo mnie Przebudzenie Mocy nie powaliło, oby wróżba Pakston'a się nie sprawdziła :D
Mam pytanko - czy do Elite trzeba kupować jakiś abonament czy płaci się tylko za samą grę ??
Nie jest to jakieś wybitne arcydzieło, fakt że uderza w wytarte już schematy, ale gra się przyjemnie :) No i ta zniszczona Ameryka :) hehe
Wiązałem z tym patchem nadzieje że w końcu coś nowego, jakiś powiew świeżości, ale widzę że diabeł dalej się będzie kurzyć.
Celna uwaga. Niestety dziś do każdej gry należny doliczyć przynajmniej 50% jej wartości które wydamy na dodatkową zawartość.
To będzie Chirrut Îmwe grany przez Donnie Yen'a, również jest to bohater najnowszej odsłony GW.
Widać że powoli mamy do czynienia z odcinaniem kuponów w serii DoW, Retribution mimo że dobry fabularnie i całkiem niezły gemplejowo nie wnosi za wiele nowego do serii.
Bardzo dobry dodatek pod względem fabuły, ilości lokacji czy unikalnych broni, lecz niestety nie pod względem stabilności działania. Nie wiem czemu, ale na lokacji dodatku podczas szybkiej podróży często wywalało mi grę do pulpitu.
Gra długa, z dobrą linią fabularną, klimatyczna i nie pozbawiona błędów.
W przeciwieństwie do Fallouta 3 obecna odsłona jest o niebo stabilniejsza, nie crashuje co 5 minut na PC, błędy jakie napotkałem co prawda irytowały, ale dało się z nimi żyć - znikanie ekwipunku towarzyszy po wyjściu z któregokolwiek z kasyn, czy wyparowanie Pana Taka w pewnym momencie gry co zmusiło mnie do przystąpienia do innego stronnictwa.
Nie mniej gra warta ogrania, zwłaszcza dla fanów Fallouta :)