Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Watch Dogs 2 Recenzja gry

Recenzja gry 14 listopada 2016, 12:00

Recenzja gry Watch Dogs 2 – nieślubne dziecko seriali Mr. Robot i Silicon Valley

Z deszczowego Chicago przenosimy się do skąpanego w słońcu San Francisco. Zamiast mściciela Lisa, dostajemy haktywistę Retr0. Czy zmiana atmosfery gry wyszła serii Watch Dogs na lepsze?

Recenzja powstała na bazie wersji PS4. Dotyczy również wersji PC, XONE

PLUSY:
  1. świetnie wykonane San Francisco;
  2. masa nawiązań do popkultury;
  3. Krzemowa Dolina w stylu serialu Silicon Valley;
  4. różnorodne misje;
  5. nowe możliwości hakowania;
  6. skoczek i quadkopter.
MINUSY:
  1. główny wątek nie jest zbyt angażujący;
  2. większość kompanów z DedSec wydaje się miałka;
  3. model jazdy potrafi zirytować;
  4. okazjonalne problemy z fizyką oraz glicze;
  5. spadki klatek.

Hakowanie zawsze mnie fascynowało, choć to przede wszystkim zasługa filmowej (i kompletnie rozmijającej się z rzeczywistością) wizji tego zajęcia. Od kilku lat coraz głośniej mówi się o haktywistach, działalności grupy Anonymous czy chociażby WikiLeaks. 01010000 O ile pierwsze Watch Dogs postawiło na osobistą historię człowieka, który z powodu swoich umiejętności wpadł w nie lada kłopoty, tak sequel podejmuje tematy ochrony prywatności i sprzeciwu wobec manipulowania społeczeństwem przez wielkie korporacje.

Aiden Pearce miał styczność z grupą hakerską DedSec, która roztaczała wokół siebie bardzo tajemniczą i niebezpieczną aurę. Tymczasem filia w San Francisco pochodzi chyba z innej bajki, bo pełno tu memów, wulgarnych żartów i nawiązań do popkultury, jak na prawdziwych nerdów przystało. Niektóre zmiany gameplayowe wprowadzone w Watch Dogs 2 niekoniecznie uznałbym za trafione, ale jedno należy grze przyznać – hakuje się jeszcze przyjemniej niż wcześniej. 01100001

Poznajcie wesołą kompanię. Nie tak wyobrażałem sobie DedSec po pierwszej odsłonie serii.

Trochę Mr. Robot, trochę Silicon Valley

Jeśli oglądacie współczesne seriale, to po pierwszych kilku godzinach gry zauważycie, że Watch Dogs 2 zostało zbudowane na fundamentach dwóch kompletnie odmiennych światów: ciężkiego i mrocznego złych korporacji oraz haktywizmu znanego z serialu Mr. Robot, a także przekomicznego podejścia do realiów technologicznych z Silicon Valley. 01101011 To, co jednak brzmi jak bardzo dobra mieszanka, szybko staje się utrudnieniem w odbiorze tej produkcji. Miałem nie lada problem z przekonaniem się do owego uniwersum, bo o ile pierwsze Watch Dogs z Aidenem Pearce’em było historią opowiadaną całkiem serio, o tyle kontynuacja jest niejako karykaturalna i próba brania jej na poważnie kończy się wpatrywaniem z niedowierzaniem w ekran. Obierzmy więc konkretny punkt widzenia i potraktujmy tę grę z przymrużeniem oka. Od razu lepiej.

Watch Dogs 2 zachwyca przede wszystkim klimatem i masą nawiązań do popkultury. Znajdziemy tu sporo cytatów z filmów i seriali, odniesień do gier, często też spotkamy się z parafrazą znanych powiedzonek i nieraz natrafimy na całkiem zabawne memy. Zagęszczenie nerdozy na piksel jest niezwykle duże, co zdecydowanie ma swój urok. 01101001 Przez cały czas spędzony z tą produkcją miałem wrażenie, że oglądam serial z lat 90., który ktoś postanowił zrealizować we współczesnej formie. Spora w tym też zasługa reżyserii cut-scenek oraz wielogatunkowej muzyki, która towarzyszy nam przez cały czas. To wszystko jednak sprawdza się wyłącznie pod warunkiem, że nie macie alergii na „gimbazjalny humor” (takie określenie pada w grze!) i na wszystko spojrzycie z odpowiednim dystansem.

Niegrzeczny Marcus!

Klimat to jednak nie wszystko – całość musi zostać dopełniona odpowiednią fabułą i na tym polu niestety szału nie ma. Pierwsze skrzypce gra tutaj DedSec – grupa hakerska, która za cel postawiła sobie uświadamianie ludzi o zagrożeniach ze strony Blume (firmy odpowiedzialnej za system ctOS) oraz wyciąganie na światło dzienne brudów lokalnych korporacji, które chcą manipulować społeczeństwem, wykorzystując dane pozyskiwane przez wszechobecną technologię. 01110011 Krótko: DedSec to aktywiści, którym przyświeca bardzo szczytny cel. Niestety, cała historia, której poznanie zajęło mi około 20 godzin, sprawia wrażenie zlepku misji luźno powiązanych ze sobą głównym wątkiem, przez co nie potrafiłem zaangażować się w opowieść. Ot, pojechać tutaj i rozpocząć kolejne zadanie, zhakować, wrócić do bazy, puścić w obieg film (w formie cut-scenki) informujący o tym, czego się właśnie dowiedziałem, napić się browca... i od nowa.

Dobra, czas na wyznanie. To jest NAJLEPSZY pojazd w grze!

01110100 O ile fabuła jako całość nie zrobiła na mnie większego wrażenia, o tyle pojedyncze misje potrafią być niezwykle angażujące. Wszystko kręci się wokół hakowania, ale zadania bywają zróżnicowane i wymagają odmiennego podejścia do sprawy. Czasem przychodzi nam włamać się do serwerowni wielkiej korporacji, by ściągnąć dane na interesujący nas temat, innym razem dokonujemy sabotażu działań internetowego hejtera, który nasyła policję na streamerów, a w wolnej chwili porywamy z planu filmowego gadający samochód, by nakręcić własny trailer. Ubawiłem się setnie, dokonując włamu do budynku Nudle (która to korporacja przy okazji dostarcza nawigacji Nudle Maps), bo całość została napisana i wyreżyserowana w formie nawiązującej do wspomnianego wcześniej Silicon Valley będącego swoistym pastiszem.

Skoro już mówimy o DedSec, warto przybliżyć postacie z naszej wesołej kompanii. Główny bohater, Marcus Holloway, to ambitny dwudziestoparolatek, który od dawna chciał dołączyć do ekipy. 01100001 Ciężko wyobrazić sobie, w jaki sposób organizacja hakerska działała bez niego, bo praktycznie wszystkie zadania przypadają właśnie nam. Oprócz tego do DedSec należą: Sitara, Josh, Horatio oraz Śruba (ten gość w masce). Całość stanowi zbieraninę indywiduów, która podziela zapał Marcusa do uwolnienia się spod jarzma Blume. O ile jednak Śruba jest postacią bardzo charakterystyczną, do której dość szybko można się przywiązać, o tyle cała reszta została przedstawiona przeciętnie, w związku z czym nawet dość tragiczne wydarzenie skwitowałem wzruszenie ramion. Nasz główny oponent, Dusan Nemec, miał potencjał, by być godnym przeciwnikiem, ale niestety przepadł gdzieś pośród masy miałkich prezesów korporacji i polityków.

Wrażenia z gry na szczęście poprawia samo miasto – San Francisco. Nie jestem pewien, czy Ubisoft poczynił taki postęp od czasu pierwszej części Watch Dogs (mamy przecież świetnie zrobiony Nowy Jork w The Division), czy też „Frisco” jest po prostu bardziej atrakcyjnym miejscem niż Chicago, tak czy siak – zwiedza się je naprawdę przyjemnie. Całość podzielona została na cztery obszary (San Francisco, Oakland, nadbrzeżne Marin oraz Dolinę Krzemową), które zapełniono masą ciekawych miejsc. Wprawdzie robienie sobie selfie w znanych lokacjach, by pozyskać followersów, jakoś mnie specjalnie nie jarało, niemniej jest to świetny sposób na zwiedzenie miasta i zobaczenie chociażby przepięknych murali, które znane są nielicznym. 01101110

Ulubionym serialem grupy DedSec jest chyba Mr. Robot.

Gameplay 2.0

Jeśli chodzi o zmiany w samej rozgrywce, odbieram je raczej pozytywnie (choć nie w każdym przypadku). Przede wszystkim postawiono na zwiększenie immersji poprzez zintegrowanie pewnych elementów interfejsu ze światem. Przykładowo doskonale znany w grach mechanizm nawigacji samochodowej jest teraz częścią aplikacji Nudle Maps, którą mamy wgraną w swoim smartfonie. Jeśli chcemy pobawić się w zadania taksówkarskie, odpalamy na telefonie pseudo-Ubera, który nazywa się... Driver: San Francisco (dobrze pomyślane, Ubi!). 01101001 Interfejs w większości jest przejrzysty i intuicyjny, mógłbym się jedynie przyczepić do formy ekspozycji celów misji i podpowiedzi, które czasem wydają się nieczytelne.

System hakowania, choć bazujący na pomysłach wprowadzonych w pierwszym Watch Dogs, przeszedł kilka zmian. 00100000 Teraz możemy aktywować działanie kontekstowe uzależnione od obiektu, który chcemy hakować (przy namierzaniu człowieka jest to odwrócenie uwagi, a w trakcie jazdy – zmuszenie innego samochodu do nagłego skrętu), a jeśli mamy trochę więcej czasu, to przytrzymujemy ten sam przycisk, by wywołać okno dostępnych możliwości. Marcus dorobił się kilku nowych haków, takich jak chociażby zbliżeniowa aktywacja porażenia wroga, co przydaje się przy planowaniu kolejnych posunięć.

Ubisoft zdecydował się na przeniesienie zabawy do trochę bardziej kameralnych miejsc. Grając Aidenem, miałem wrażenie, że hakuję przede wszystkim miasto, a wiele moich działań kończy się ulicznymi pościgami, podczas których musiałem wywoływać kolizje, podnosić mosty itd. 01000100 Marcus za to bardzo często działa na terenie jednego budynku lub kompleksu, co skutkuje większym naciskiem na aspekt, którego w pierwszej grze trochę brakowało.

Najważniejsze to nie rzucać się w oczy.

01100101 Takie zmiany wpłynęły również na przebudowanie systemu rozwoju postaci, który mi zdecydowanie bardziej odpowiada. Co poziom zdobywamy punkty na badania (możemy je też uzyskać poprzez hakowanie odpowiednich obiektów w mieście), które rozdzielamy pomiędzy siedem obszarów: zdalne sterowanie (odpowiedzialne za nasze gadżety), hakowanie pojazdów, inżynieria społeczna (profilowanie NPC oraz zlecanie ataków na wrogów), zakłócenia miejskie, majsterkowanie, botnety (odpowiednik baterii w telefonie) oraz strzelectwo. Kolejne poziomy rozwoju drzewka wymagają nie tylko większej liczby punktów badań, ale także tzw. kluczowych danych, które zwykle znajdziemy w okolicy miejsc, gdzie przeprowadzamy główne misje.

Nowy system rozwoju sprawdza się lepiej, ponieważ wymaga wyspecjalizowania się w pewnym obszarze, choć maksując grę, da się prawdopodobnie odblokować wszystkie umiejętności. Zdobywane skille odpowiadają również jednemu z trzech stylów gry – magika (stawia przede wszystkim na zdalnie sterowane gadżety i hakowanie), napastnika (strzelanie, pościgi i hakowanie ofensywne) oraz ducha (skradanie się i unikanie konfrontacji). Swoją postać budowałem jako kombinację magika i ducha, więc skupiałem się na działaniu z użyciem zdalnie sterowanych gadżetów, którym w końcu wypada poświęcić trochę miejsca.

Chłopcy nie dorastają, ich zabawki stają się po prostu droższe.

Do naszej dyspozycji pozostaje skoczek, którego zdobywamy w grze bardzo szybko, oraz quadkopter. O ile skoczek stanowi niejako zastępstwo samego Marcusa (może hakować terminale wymagające fizycznej ingerencji), tak quadkopter służy przede wszystkim za narzędzie zwiadowcze. Moje działania na terenie, który musiałem zinfiltrować, najczęściej zaczynały się od wysłania quadkoptera w celu uzyskania wirtualnego klucza dostępu. 01101110 Następnie skoczkiem otwierałem terminale Blume, które dawały mi dostęp do budynku, a na koniec wkraczał sam Marcus z paralizatorem w ręku, by pozbyć się ewentualnych problemów. Da się szybko zauważyć, że najwięcej uwagi poświęcono zaprojektowaniu właśnie takiego stylu rozgrywki, co zdecydowanie wychodzi grze na dobre – jest to bowiem pewien aspekt wyróżniający ją spośród innych produkcji tego typu.

Szumnie zapowiadano również zmiany w modelu jazdy, z którym osobiście mam trochę problem. Z jednej strony kląłem na niego straszliwie od samego początku, ponieważ całość jest niesamowicie zręcznościowa, czasem aż do przesady. Dochodziło do tego, że wolałem poruszać się wolniejszymi samochodami, bo te sportowe najczęściej reagują na najmniejsze nawet wychylenie gałki pada, a wchodzenie w zakręt na ręcznym magicznie powoduje obrót o 90 stopni. Z czasem jednak przyzwyczaiłem się do takiego modelu i zacząłem rzadziej korzystać z systemu szybkiej podróży. Niemniej nie mogę powiedzieć, że jeżdżenie jako takie jest przyjemne. Choć na wszelki wypadek zaznaczę, że w podobnych grach najbardziej podobało mi się prowadzenie samochodów w GTA IV, więc mam dość specyficzny gust. 01111010

"Grove Street - Home."

Na dokładkę mamy jeszcze tryb dla wielu graczy, który plusuje przede wszystkim naturalnym pojawianiem się innych hakerów w naszej własnej sesji. Po prostu co jakiś czas dostajemy monit, że w okolicy trwa pościg za jakimś włamywaczem, do którego możemy się włączyć. I faktycznie w tym czasie przebywamy w tej samej sesji i mamy szansę pomóc policji w schwytaniu przeciwnika. Może się też zdarzyć, że idziemy sobie spokojnie ulicą i robimy fotki, a tu nagle wyskakuje informacja, że ktoś nas hakuje i musimy go znaleźć. Ci z Was, którzy grali w pierwsze Watch Dogs, wiedzą dokładnie, jak to działa. Tutaj sprawdza się to po prostu lepiej i bez jakichkolwiek ekranów ładowania. Dodatkowo do wyboru mamy również pojedyncze misje w kooperacji, w których wspólnie z innymi hakerami zdobywamy dane lub uwalniamy ludzi popierających DedSec. Od razu uspokajam samotników – spokojnie da się wyłączyć opcję umożliwiającą innym graczom dołączanie do naszej sesji bez zaproszenia.

W trakcie recenzowania gry miałem okazję bezproblemowo przeprowadzić kilka operacji multiplayerowych, jak również wziąć udział w opisanych powyżej misjach należących do tzw. „seamless multiplayer”. W sobotę jednak coś się wysypało i pojawianie się innych graczy w sesji powodowało straszliwe przycięcia, co ostatecznie skutkowało błędem i kończyło grę. Ubisoft skontaktował się z nami, by przekazać, że ta część multiplayera została tymczasowo wyłączona w celu pozbycia się błędu, który powodował opisane problemy. Deweloperzy pracują teraz intensywnie, by na premierę wszystko działało jak trzeba.

Coś się gliczuje

O ile graficznie tytuł prezentuje się bardzo przyjemnie, tak nie obyło się bez pewnych, typowych dla sandboksów, problemów technicznych. 01100101 Fizyka generalnie działa w porządku, ale przy dość intensywnych kolizjach dochodzi do kuriozalnych sytuacji. Pomijając już podbicie ciężarówki na wysokość dwóch pięter po zderzeniu z motorem, raz zdarzyło mi się wjechać w drzewo. Dosłownie wjechać.

Dzień bez glicza - dniem straconym!

Trochę problemów napotkałem również przy parkourowym bieganiu po mieście. W większości przypadków wszystko działa bardzo płynnie i ruchy Marcusa umożliwiają efektowną eksplorację, jednak zdarzało się, że przeszkody nie były odczytywane prawidłowo, przez co animacja urywała się w połowie i główny bohater nagle biegł sobie dalej, choć przed sekundą był właśnie w trakcie przewrotu przez głowę. Ach, no i jest jeszcze animacja zeskoku z wykonaniem salta w tył (tzw. „backflip”), która robi wrażenie przez pierwsze pięć powtórzeń. Potem staje się po prostu irytującą stratą czasu.

Watch Dogs 2 działa w 30 klatkach na sekundę, ale zdecydowanie nie nazwałbym ich stałymi. Ten problem jest najbardziej zauważalny w trakcie szybkiej jazdy po długiej prostej – gra zaczyna wtedy gubić FPS-y, najprawdopodobniej nie wyrabiając z wgrywaniem kolejnych obszarów. I o ile nie spotkałem się z doczytywaniem budynków, tak kilka razy wpadłem na samochód, który nagle pojawił mi się przed maską, lub rozjechałem przechodniów, których przed chwilą jeszcze w danej uliczce nie było. Zdarzyło się też, że wóz nagle zniknął.

TVGRY za kulisami.

01101100 I na samym końcu dorzucę jeszcze jeden drobiazg, który bywał dość uciążliwy. W grze mamy opcję skorzystania z aplikacji „Auta na żądanie”, w której znajdziemy wszystkie zdobyte lub zakupione w salonie pojazdy. Po wybraniu interesującego nas samochodu, ma on pojawić się gdzieś w okolicy. Nieraz było jednak tak, że wóz ten zjawiał się 200 metrów dalej – i to wcale nie dlatego, że nie stałem przy żadnej ulicy.

Zgrzyty są, ale zagrać warto

Powyższe słowa w zasadzie doskonale podsumowują moją opinię na temat gry. Watch Dogs 2 ma swoje problemy – niektóre zmiany gameplayowe nie są udane, zdecydowanie występują glicze, a optymalizacja na konsoli powinna zostać usprawniona. W grze występowały niesamowicie długie czasy ładowania, które jednak poprawił wypuszczony kilka dni temu patch. Na dodatek główny wątek fabularny jest mało interesujący, na szczęście tytuł nadrabia to historiami opowiadanymi w poszczególnych misjach.

Watch Dogs 2 potrafi wciągnąć, o ile tylko nie uprzemy się brać całej gry na poważnie i pozwolimy sobie na odrobinę luzu. Jeśli szukacie sposobu na dokarmienie swojego wewnętrznego nerda, ekipa z DedSec zdecydowanie Wam w tym pomoże. Gdybym miał możliwość wyboru, wolałbym spędzić więcej czasu z Aidenem Pearce’em, niemniej nie żałuję tych kilkudziesięciu godzin w towarzystwie Marcusa Hollowaya.

Michał Mańka

Michał Mańka

Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w kwietniu 2015 roku od odpowiadania na maile i przygotowywania raportów w Excelu. Później zajmował się serwisem Gameplay.pl, działem publicystyki na Gamepressure.com i jego kanałem na YouTube, w międzyczasie rozwijając swoje umiejętności w tvgry.pl. Od 2019 roku odpowiadał za stworzenie i rozwijanie kanału tvfilmy, a od 2022 roku jest redaktorem prowadzącym dział wideo, w którego skład w tym momencie wchodzi tvgry, tvgry+, tvfilmy oraz tvtech. Zatrudnienie w GRYOnline.pl po części zawdzięcza filologii angielskiej. Mimo że obecnie pracuje na wielu frontach, najbliższy jego sercu nadal pozostaje gaming. W wolnych chwilach czyta książki, ogląda seriale i gra na kilku instrumentach. Nieprzerwanie od lat marzy o posiadaniu Mustanga.

więcej

Oceny redaktorów, ekspertów oraz czytelników VIP ?

Solnica Ekspert 8 lutego 2017

(PC) Zwiedzanie wirtualnego San Francisco przypadło mi do gustu :-)

9.0

AntaresHellscream Ekspert 22 listopada 2016

(PS4) Ubisoft wziął sobie do serca uwagi graczy po umiarkowanym przyjęciu pierwszej części Watch Dogs. Dwójka jest znacznie ciekawsza i mocno akcentuje swobodę rozgrywki. Co ciekawe, przy okazji twórcom gry udało się wykreować chyba najwierniejszy obraz współczesnego, przesyconego technologią świata, jaki kiedykolwiek powstał w grach wideo.

8.0
Recenzja gry Indiana Jones and the Great Circle - Indy powraca, choć z kryzysem tożsamości
Recenzja gry Indiana Jones and the Great Circle - Indy powraca, choć z kryzysem tożsamości

Recenzja gry

Indiana Jones i Wielki Krąg zabierze Was na epicką wyprawę po trzech kontynentach, dobrym fanserwisie, wielu błędach i kilku niedopracowanych mechanikach. Zapnijcie pasy, bo nachodzą turbulencje.

STALKER 2: Heart of Chornobyl - recenzja. Po 70 godzinach to wciąż gra, którą kocha się pomimo wad
STALKER 2: Heart of Chornobyl - recenzja. Po 70 godzinach to wciąż gra, którą kocha się pomimo wad

Recenzja gry

Po latach oczekiwań STALKER 2: Heart of Chornobyl w końcu ponownie zaprasza do czarnobylskiej Zony. Ogrom i surowe piękno tego świata miażdży większość innych open worldów, ale sequel ugina się też pod ciężarem błędów i niedoróbek technicznych.

Recenzja Call of Duty: Black Ops 6 - dobry kandydat na najlepszego współczesnego COD-a
Recenzja Call of Duty: Black Ops 6 - dobry kandydat na najlepszego współczesnego COD-a

Recenzja gry

Po zeszłorocznej porażce Call of Duty wraca do formy w Black Ops 6. Nowa odsłona błyszczy zupełnie nową mechaniką poruszania się, która rządzi w multiplayerze, i kompletnie zaskakuje paroma motywami w kampanii fabularnej. I jeszcze jest w Game Passie!