Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 5 kwietnia 2011, 12:40

autor: Michał Basta

LEGO Star Wars III: The Clone Wars - recenzja gry

Gry o klockach LEGO cieszą się ostatnio coraz większą popularnością. Na ten rok zostały zapowiedziane aż dwie takie produkcje. Jak poradziła sobie pierwsza z nich?

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Wirtualna seria LEGO ponownie powraca do świata Gwiezdnych Wojen. Po The Complete Saga, skupiającej się na fabule sześciu filmowych części, przyszedł czas na The Clone Wars, pokazujące wydarzenia z pierwszych sezonów animowanego serialu pod tym samym tytułem. Autorzy dodali wprawdzie kilka nowych rozwiązań, ale ogólne zasady rozgrywki pozostały bez większych zmian. Dlatego, jeśli podobały Ci się poprzednie odsłony LEGO, powinieneś się dobrze bawić i przy najnowszym tytule.

Podobnie jak inne pozycje z serii LEGO The Clone Wars stanowi nietypowe połączenie gry zręcznościowej oraz logicznej. Jego unikatowość polega na tym, że pomimo swojej prostoty (podczas rozgrywki nie można na przykład definitywnie zginąć) wciąga na długie godziny, a przechodzenie kolejnych etapów dostarcza sporo satysfakcji. Twórcy jak zwykle umiejętnie dobrali proporcje walki, fragmentów zręcznościowych i łamigłówek, w wyniku czego zupełnie nie odczuwa się nudy, nawet pomimo faktu, że produkcja opiera się na niezmienionym od lat schemacie.

Tym razem autorzy przygotowali trzy kampanie koncentrujące się na walce z różnymi przeciwnikami. W panteonie „złych” postaci znalazły się: były Jedi Hrabia Dooku, który postanowił przejść na ciemną stronę Mocy, wojskowy dowódca Separatystów Generał Grievous oraz niebezpieczna komandor tej samej frakcji, czyli Asajj Ventress. Podobnie jak w poprzednich częściach kampanie możemy przechodzić w dowolnej kolejności. Każda z nich dotyczy bowiem innego wątku i stanowi zamkniętą całość.

Kapitański mostek. To tutaj wybieramy kolejne misje, postacie itd.

Pierwsze, co rzuca się w oczy po włączeniu gry, to jak zwykle świetny humor, objawiający się głównie w przerywnikach. Pastisz słynnych scen został wykonany znakomicie i nawet największe smutasy zapewne nieraz uśmiechną się przy poczynaniach klockowych bohaterów. Mnie najbardziej przypadły do gustu filmiki ze szturmowcami, chociaż należy zaznaczyć, że autorom udało się bardzo dobrze sparodiować praktycznie wszystkie postacie z ponad setki dostępnych. W grze nie brakuje ponadto odniesień do innych tytułów. Za dobry przykład może posłużyć animacja w windzie, kiedy w tle leci przerobiony Marsz Imperialny. Scena od razu przywodzi na myśl pierwszą część Mass Effecta, w którym jeżdżenie windą stało się wręcz kultowe.

W LEGO jak zwykle ważną rolę odgrywają wszelkiego rodzaju znajdźki. Ukończenie samego trybu fabularnego nie jest jakimś wielkim wyzwaniem, ale zaliczenie produkcji na 100 procent stanowi już nie lada wyczyn. Na każdym z etapów jest bowiem ukrytych 10 białych kanistrów, które zdobywa się na różne sposoby. Za jednymi wystarczy dobrze się rozejrzeć i po prostu do nich dotrzeć. Znacznie częściej pojawiają się one jednak po zniszczeniu kilku przedmiotów danego typu. Sprawia to, że na każdym z poziomów liczba wymaganych do znalezienia elementów może wynieść nawet kilkadziesiąt sztuk. Jeśli dodać do tego jeszcze zbieranie pieniędzy, kolekcjonowanie czerwonych i złotych klocków, odblokowywanie postaci oraz sekrety na naszym statku gwiezdnym, który stanowi coś w rodzaju bazy wypadowej, to otrzymujemy przynajmniej kilkanaście godzin dobrej zabawy.

Same misje można podzielić na trzy główne typy: chodzone, starcia statków kosmicznych i epickie bitwy. O ile dwa pierwsze rodzaje zadań pojawiały się już w poprzednich częściach, o tyle zupełną nowością są otwarte batalie z masą żołnierzy, pojazdów i budynków. Tak, autorzy zdecydowali się wprowadzić do rozgrywki elementy rasowej strategii ze zbieraniem pieniędzy, rozbudową bazy i tworzeniem nowych jednostek. Zastosowane rozwiązania przypominają nieco te z poczciwego Dark Colony. Podobnie jak w tej mrocznej strategii mamy wyznaczone punkty, wokół których rozmieszczone są platformy budowlane. Są to jedyne miejsca, w których możemy się rozbudowywać za pieniądze zbierane przez sterowaną przez nas postać. Początkowo mamy do dyspozycji jedynie słabe działa, ale wraz z postępami otrzymujemy dostęp do specjalnych osłon, baraków oraz warsztatów z pojazdami. Naszym celem jest niszczenie baz przeciwnika, zajmowanie jego platform i rozwój własnych ośrodków militarnych, co przyczynia się do zwiększania naszej siły uderzeniowej.

Jak ten nowy tryb sprawdza się w praktyce? Z początku panujący na polu bitwy chaos może skutecznie zniechęcić do dalszej gry. Biegające po całej planszy niezliczone ilości oddziałów co chwilę zabijają sterowaną przez nas postać, co na pewno nie jest niczym przyjemnym. Szczególnie nieciekawie wypada głupota sztucznej inteligencji jednostek naszych i przeciwnika. Żołnierze i pojazdy bojowe kręcą się po całym polu bitwy bez ładu i składu, a przeprowadzenie zorganizowanego ataku jest po prostu niemożliwe. Dlatego praktycznie zawsze i tak wszystko zależy od gracza, który przy pomocy działa lub czołgu po kolei niszczy bazy wroga. Niestety, te zakrojone na dużą skalę bitwy nie zapewniają nawet w połowie tak dobrej zabawy jak klasyczne etapy.

Nowy tryb strategiczny nie jest, niestety, tak dobry, jak zwykłe etapy.

Pozostałe dwa rodzaje misji są już znane wszystkim, którzy mieli do czynienia z jakimś z tytułów z serii. I tak: w zadaniach chodzonych mamy na ogół kilka postaci o różnych zdolnościach. Przykładowo szturmowcy są wyposażeni w blastery, służące nie tylko za broń, ale umożliwiające również niszczenie różnego rodzaju obiektów. Ponadto posiadają oni specjalne liny używane w zaznaczonych na pomarańczowo miejscach. Jedi z kolei oprócz mieczy świetlnych mogą korzystać z Mocy, aby na przykład przenieść jakiś ciężki obiekt z miejsca na miejsce. Roboty pokroju C-3PO przydają się do otwierania niektórych paneli, a „maluchy”, takie jak R2-D2, mogą przechodzić przez mniejsze przejścia. Wybór postaci i ich umiejętności jest zatem spory, co dodaje rozgrywce kolorytu. Same zagadki stoją na poziomie zbliżonym do tych z poprzednich części. Czasem musimy zatem dopasować klocki do wzoru na ścianie, przesunąć pewne obiekty w taki sposób, aby otworzyć przejście, lub wysadzić w powietrze kilka skrzyń zawierających części niezbędne do ruszenia akcji. Sporo radości daje pokonywanie etapów w dwie osoby, ale trzeba zaznaczyć, że sterowane przez komputer postacie również sprawują się nieźle. Co więcej – we fragmentach chodzonych autorzy zastosowali interesujący patent z równoległym prowadzeniem dwóch grup postaci. Najczęściej wygląda to tak, że jeden oddział bohaterów musi dotrzeć w określone miejsce, wykonując kilka zadań, a drugi posuwa się w tym samym kierunku, ale ma przed sobą inne wyzwania. Między poszczególnymi drużynami możemy się w dowolnej chwili przełączać przy pomocy jednego klawisza. Niby mała rzecz, a pozytywnie wpływa na zabawę.

Oprócz zagadek czekają nas pojedynki z przeciwnikami. Wprawdzie same starcia nie należą do specjalnie trudnych (dysponujemy tylko jednym klawiszem odpowiedzialnym za atak), ale ich efektowność sprawia, że są interesujące i nie nudzą się nawet z upływem kolejnych godzin. Jedyne, do czego można się przyczepić, to niektóre miejsca, gdzie zdecydowano się wprowadzić stale odnawiających się wrogów. Czasem ma to sens, na przykład, kiedy musimy użyć na jednym z droidów Mocy, aby pomógł nam zniszczyć pewną przeszkodę. Zdarza się jednak, że stale pojawiający się wrogowie nie mają żadnego uzasadnienia, tak jakby twórcy chcieli w sztuczny sposób utrudnić walkę. Pochwały należą się natomiast za potyczki z bossami. Na ogół każdy z nich wymaga specjalnej taktyki, a zdarza się, że i skoordynowania poczynań dwóch lub większej liczby postaci, co w fajny sposób urozmaica rozgrywkę.

Ostatnim rodzajem zadań są starcia statków kosmicznych. Trzeba przyznać, że robią one spore wrażenie, przede wszystkim dlatego, że często rozgrywają się przy ogromnych krążownikach naszpikowanych różnego rodzajami działami i laserami. Jeśli dodać do tego latające w tle tabuny okrętów, to powstaje efektowne widowisko, od którego trudno oderwać oczy. Same zadania są co chwilę urozmaicane, czy to poprzez rozkaz zabrania kilku torped i wysadzenia nimi wyznaczonych celów, czy też wylądowania w określonym punkcie i pokonania fragmentu misji na piechotę. Słowem – jest bardzo przyzwoicie i grywalnie.

Walki na miecze świetlne prezentują się bardzo efektownie.

The Clone Wars nie jest, niestety, pozbawione wad. Oprócz tych, o których już wspomniałem, warto jeszcze napomknąć o problemach z detekcją i przesuwaniem przedmiotów. Robi się to szczególnie irytujące w momencie korzystania z Mocy, kiedy przy obiektach znajdują się inne elementy, na przykład postacie. W takim przypadku wycelowanie w interesującą nas rzecz staje się prawdziwą udręką. Celownik skacze bowiem po wszystkim, jednak najczęściej nie zatrzymuje się tam, gdzie chcemy. Druga sprawa to przemieszczanie przedmiotów. Często zdarza się im zablokować w najmniej oczekiwanym miejscu i trzeba naprawdę nieźle się napocić, aby umieścić je w interesującym nas punkcie. Poza tym szkoda, że autorzy nie pokusili się o zaimplementowanie do gry trybu sieciowego. Granie na jednym ekranie w dwie osoby jest oczywiście przyjemne, ale jeśli nie mamy przy sobie akurat nikogo chętnego, to pozostaje tylko zabawa z komputerem.

Oprawa audiowizualna jak zwykle stoi na wysokim poziomie. Nietrudno się domyślić, że w kwestii muzycznej nie ma większych niespodzianek i cały czas królują klasyczne utwory pokroju głównego motywu Gwiezdnych Wojen czy Marszu Imperialnego. Podobnie jest z resztą dźwięków wzorowanych na tych znanych z filmów i gier. Nawet z zamkniętymi oczami poznamy zatem odgłosy wydawane przez blastery czy miecze świetlne. A skoro jesteśmy przy broni, to wypada zaznaczyć, że walki prezentują się naprawdę efektownie. Wyróżniają się tu animacje postaci, w szczególności ewolucje, jakie wykonują Jedi. Na równie wysokim poziomie stoi i reszta grafiki, a zatem niszczone w dużych ilościach przedmioty czy wygląd planet, na których przeżywamy wszystkie przygody.

LEGO Star Wars III: The Clone Wars to bardzo dobra pozycja dla każdego fana najpopularniejszych klocków na świecie. Widać, że autorzy chcą wprowadzić do serii pewne zmiany i chociaż nie wyszły one najlepiej, to i tak przy produkcji Traveller's Tales można miło spędzić przynajmniej kilkanaście godzin.

Michał „Wolfen” Basta

PLUSY:

  1. interesujące etapy;
  2. wciągająca rozgrywka;
  3. masa przedmiotów do znalezienia;
  4. i postaci do odkrycia;
  5. humor.

MINUSY:

  1. przeciętny tryb strategiczny;
  2. problemy z detekcją przedmiotów;
  3. brak trybu sieciowego.
LEGO Star Wars III: The Clone Wars - recenzja gry
LEGO Star Wars III: The Clone Wars - recenzja gry

Recenzja gry

Gry o klockach LEGO cieszą się ostatnio coraz większą popularnością. Na ten rok zostały zapowiedziane aż dwie takie produkcje. Jak poradziła sobie pierwsza z nich?

Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y

Recenzja gry

Alone in the Dark to powrót nieco zapomnianej dziś marki, która 32 lata temu położyła fundamenty pod serie Resident Evil, Silent Hill i cały gatunek survival horrorów. I jest to powrót całkiem udany, przywołujący ducha oryginału we współczesnej formie.

Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności

Recenzja gry

Outcast: A New Beginning jest produkcją „bezpieczną”. Nie jest wybitny, ale też nie ma w nim nic, co by mnie odpychało. Problemy techniczne rzucają się jednak w oczy, a największą wadą tej gry okazuje się wysoka cena.