Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 24 listopada 2010, 08:37

autor: Amadeusz Cyganek

Emergency 2012 - recenzja gry

Koniec świata na ekranach komputerów – tego jeszcze nie było! Czy kolejna odsłona Emergency – serii, w której nie zabijamy, lecz ocalamy ludzkie życie – zadowoli domorosłych ratowników, chcących uchronić naszą planetę przed ostateczną zagładą?

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Według przepowiedni starożytnych Majów kres tego świata powinien nastąpić pod koniec 2012 roku. To, czy wierzymy w tego typu proroctwa, to zupełnie odrębna kwestia – faktem jest, że ostatnio zyskały one niesamowity rozgłos medialny, chociażby za sprawą kinowego hitu pod tytułem 2012 i dziesiątek publikacji książkowych o końcu naszej planety. Temat podchwyciło studio Quadriga Games i postanowiło pokazać nam przedsmak tego, co według starożytnych wyliczeń wydarzy się za kilkanaście miesięcy.

Jedno jest pewne – jeśli scenariusze zawarte w grze znajdą swoje potwierdzenie w rzeczywistości, służby porządkowe zostaną postawione w ciągły stan najwyższej gotowości. Emergency 2012 pokazuje bowiem iście katastroficzną wizję wielkich kataklizmów niosących ze sobą ogromne spustoszenie. Kto bowiem pomyślałby, że Berlin zostanie wyniszczony przez długotrwałą suszę, Innsbruck przykryty wysoką warstwą białego puchu po druzgocącej w skutkach lawinie śnieżnej, a na moskiewskim Placu Czerwonym roztrzaska się samolot pasażerski. W takich właśnie okolicznościach jesteśmy zobowiązani nieść pomoc rannym, koordynując zakrojone na szeroką skalę profesjonalne akcje ratunkowe.

Cysterna z wodą to jeden z ważniejszych pojazdów,które wykorzystujemy podczas gaszenia pożaru.

Emergency to wyjątkowa seria strategii, a jej odmienność polega głównie na tym, że w przeciwieństwie do wielu innych produkcji, zamiast siać spustoszenie, próbujemy pomóc poszkodowanym, nawet w najbardziej tragicznych klęskach żywiołowych. Do tego celu używamy naprawdę szerokiego wachlarza jednostek ratowniczych. Oprócz standardowych karetek, wozów strażackich czy pojazdów policyjnych w poszczególnych misjach mamy dostęp do specjalistycznych ekip i pojazdów pomocniczych. W trudnych akcjach na zaśnieżonym terenie przydaje się pomoc psa tropiącego, zaś rannych możemy przetransportować śmigłowcem bądź opatrzyć na miejscu, korzystając z powietrznej jednostki ambulatoryjnej. Podczas szalejących pożarów przydatny okazuje się odporny na ogień czołg strażacki, a także specjalny pojazd z radarem, wskazujący cel helikopterowi gaszącemu żywioł z powietrza. Nie bez znaczenia w wielu przypadkach jest również obecność mostów pontonowych, łodzi ratunkowych czy jednostki usuwającej z poszkodowanych substancje chemiczne. Jak widać, akcje ratunkowe prowadzimy w sposób skuteczny i bardzo profesjonalny.

Nadrzędną rolę w najnowszym Emergency gra czas. Jak i w realnym świecie, tak i tu każda minuta może zadecydować o życiu najciężej rannych osób, a szybkie działanie może zapobiec powiększeniu się skutków zdarzenia. Niestety, twórcy najwyraźniej zapomnieli, że mają do czynienia z grą komputerową, na dodatek strategią, a nie przeładowanym akcją filmem katastroficznym. Tempo, jakie w niektórych momentach narzuca ta produkcja, jest iście sprinterskie. Niekiedy można się wręcz zastanawiać, czy wciąż mamy do czynienia z RTS-em, czy to już zręcznościówka w rzucie izometrycznym.

W kilku misjach z powodu natłoku zadań i wyśrubowanego limitu czasowego możemy zaklikać się na śmierć – nieustannie jesteśmy przerzucani z jednego krańca mapy na drugi, dodatkowych wrażeń dostarczają występujące w sporych ilościach zdarzenia losowe, a prowadzenie jednostek ratowniczych wymaga naszego ciągłego nadzoru. Gra nie zawsze informuje o ważnych dla powodzenia misji zajściach. Przykładowo w jednym z zadań akcję ratunkową utrudniają nadciągające z kilku stron watahy wilków – mimo iż rozstawiamy w newralgicznych punktach snajperów, nie możemy cały czas koordynować ich pracy, bo na pomoc czeka jeszcze kilkunastu poszkodowanych. Prowadzi to do paradoksalnych sytuacji, kiedy w jednym miejscu wydobywamy rannych, a gdzie indziej zwierzęta wesoło harcują, okaleczając policjantów, a przy okazji także ludzi czekających na pomoc. W konsekwencji gra wymaga wyuczenia się misji na pamięć i powtarzania jej po kilka razy, co do przyjemnych obowiązków raczej nie należy.

Ominięcie zdradzieckiego wiru to podstawowy cel tej akcji ratowniczej.

Emergency 2012 po prostu nie toleruje błędów – jeżeli choć w najmniejszym stopniu zawalimy początek zadania, możemy spokojnie zaczynać misję od nowa. Dotyczy to szczególnie akcji przeciwpożarowych, w których brak szybkiej reakcji na rozprzestrzeniający się ogień równa się niepowodzeniu. Co najciekawsze, Emergency 2012 wcale nie jest grą trudną – motywy naszych działań są oczywiste. To autorzy sztucznie zawyżyli poziom trudności, narzucając momentami irracjonalne wymogi czasowe. Rozgrywka jest całkowicie oskryptowana, co wyklucza jakiekolwiek niekontrolowane wydarzenia, niemniej w minimalnym stopniu pomaga w zapamiętaniu przebiegu misji. Jednak jakoś ciężko mieć satysfakcję z tego, że gra umożliwia odtworzenie schematów widocznych w trybie dla jednego gracza. Bardzo istotna okazuje się natomiast pomoc dyspozytora przedstawiającego sytuację na miejscu zdarzenia – przypomina on o celach naszej misji, sugeruje rozwiązania pojawiających się problemów i co najważniejsze, robi to w sposób trafny.

Kolejnym problemem jest także długość kampanii – grę można ukończyć w 10-12 godzin, biorąc pod uwagę sowity zapas kolejnych prób potrzebnych do zaliczenia wyznaczonych zadań. Kiedy już powoli poznamy wszelkie reguły rządzące Emergency 2012, nagle okazuje się, że pora kończyć, a dwanaście fabularyzowanych misji, jakie zaserwowali twórcy gry, to zdecydowanie zbyt mało. Lekarstwem na krótki czas zabawy jest moduł wolnej rozgrywki. Wskazujemy każdy aspekt zadania: miejsce operacji, wydarzenie, którym zajmiemy się podczas misji, oraz czas i cele naszej akcji ratunkowej. Cieszy spory wybór zdarzeń, od najprostszych, takich jak wypadek samochodowy czy zatamowanie wycieku z hydrantu, po bardziej skomplikowane, chociażby pożar kilkupiętrowej kamienicy czy skażenie biologiczne.

Denerwujące są także pomniejsze błędy techniczne, których w Emergency 2012 pojawia się dosyć sporo. Gra niekiedy ma problem z zaliczeniem wszystkich pomniejszych zadań potrzebnych do zrealizowania misji. Efekt tego niedopatrzenia jest opłakany – musimy po raz kolejny powtarzać scenariusz, co z pewnością podniesie ciśnienie impulsywnym graczom. Co więcej – zdarzyło się, że po zakończonej akcji w menu kampanii wciąż był zablokowany dostęp do kolejnej! Co prawda sytuację rozwiązał zapis rozgrywki na samym początku operacji, ale w imię czego musimy dziwnymi sposobami walczyć z technicznymi niedogodnościami? Brakuje także tak prozaicznego, wydawałoby się, elementu jak autosave, a podczas błyskawicznych działań ratunkowych ciężko pamiętać o regularnym zapisywaniu stanu gry. Jednostki mają także problem z poruszaniem się po drogach: często się blokują, szukając alternatywnej ścieżki w sposób bardzo nieudolny. Do komicznych sytuacji dochodzi podczas transportu na mostach pontonowych – pojazdy jadące z naprzeciwka po kilkunastu próbach po prostu… przenikają przez siebie.

Mimo wielu niedogodności Emergency 2012 jest produkcją unikalną i oryginalną, głównie ze względu na tematykę. Niesienie pomocy poszkodowanym sprawia niezwykłą satysfakcję i rodzi dumę, że nasze zdolności kierownicze pozwoliły uratować kolejnych kilkanaście istnień. Akcje w grze wiernie odwzorowują realne zasady działania służb ratowniczych i pozwalają od podszewki poznać mechanizmy struktur służb publicznych. Na każdego uratowanego człowieka składa się praca wielu ratowników – tu nie wystarczy wpakować rannego do ambulansu i zawieźć go do szpitala z nadzieją, że nie umrze w trakcie podróży. Doskonałym przykładem są osoby zasypane przez lawinę – zanim ranny znajdzie się w szpitalu, na jego trop musi wpaść pies, następnie specjalnym śmigłowcem przenosimy go w bezpieczne miejsce, gdzie zajmie się nim lekarz, który przygotuje go do dalszego transportu. Ratując ludzi, musimy przestrzegać wielu określonych procedur i dynamicznie reagować na zmieniające się warunki, nie narażając przy tym życia swoich podopiecznych.

Pies najlepszym przyjacielem człowieka – także podczas skalnych lawin.

Oprawa wizualna od czasów czwartej odsłony serii zmieniła się w bardzo niewielkim stopniu. Modele jednostek i poszkodowanych prezentują się tylko ciut lepiej niż poprzednio, za to paskudnie wyglądają tekstury nałożone na drzewa i budynki. Animacja postaci i pojazdów nie budzi większych zastrzeżeń, choć tak naprawdę ciężko było tu cokolwiek sknocić. Muzyka towarzysząca rozgrywce jako żywo przypomina wstawki dźwiękowe z programów informacyjnych czy dokumentalnych, co doskonale podkreśla charakter rozgrywki.

Emergency 2012 to niestety najsłabsza gra z serii. Zmiana studia deweloperskiego okazała się niekorzystna dla tego cyklu. Pomimo że to tak naprawdę jedyna gra pozwalająca ratować dziesiątki ludzkich istnień, pozytywne wrażenie psuje niesamowite wręcz tempo rozgrywki i mała ilość scenariuszy dostępnych w kampanii. Niesmak powodują też liczne błędy techniczne i brak postępu w kwestii grafiki. Fani gry poczują się zawiedzeni, a nowi gracze będą mieli problem z rozeznaniem się we wszystkich jednostkach i wypełnieniem wymagań postawionych w kilku misjach. Emergency 2012 jest grą wartą uwagi, ale tylko po solidnym załataniu. Oby nastąpiło to jak najszybciej.

Amadeusz „ElMundo” Cyganek

PLUSY:

  1. unikalna tematyka gry;
  2. realne odtworzenie akcji ratunkowych;
  3. niezła oprawa muzyczna.

MINUSY:

  1. błędy techniczne;
  2. szaleńcze tempo zabawy;
  3. krótka kampania;
  4. sztywne schematy rozgrywki.
Emergency 2012 - recenzja gry
Emergency 2012 - recenzja gry

Recenzja gry

Koniec świata na ekranach komputerów – tego jeszcze nie było! Czy kolejna odsłona Emergency – serii, w której nie zabijamy, lecz ocalamy ludzkie życie – zadowoli domorosłych ratowników, chcących uchronić naszą planetę przed ostateczną zagładą?

Laysara: Summit Kingdom - recenzja gry we wczesnym dostępie. Widzisz tamtą górę? Możesz na niej zbudować miasto idealne
Laysara: Summit Kingdom - recenzja gry we wczesnym dostępie. Widzisz tamtą górę? Możesz na niej zbudować miasto idealne

Recenzja gry

Laysara: Summit Kingdom jest doskonałą pozycją dla graczy, którzy uwielbiają logistyczne przeszkody stające na drodze do budowy miasta idealnego. Polskie studio Quite OK Games zdecydowanie wie, co robi, oby tylko Early Access okazał się dla niego łaskawy.

Manor Lords - recenzja gry we wczesnym dostępie. Nic dziwnego, że to najbardziej wyczekiwana gra na Steamie
Manor Lords - recenzja gry we wczesnym dostępie. Nic dziwnego, że to najbardziej wyczekiwana gra na Steamie

Recenzja gry

Polski średniowieczny city builder Manor Lords ma potencjał, by okazać się jedną z najciekawszych gier tego roku. Jak jednak wygląda na początku swojej przygody z Early Accessem? I czy spełnia pokładane w nim nadzieje? Sprawdziłem.