Chłopiec na posyłki. Wielki polski mod do Gothica 2: Złote Wrota 2 to dla mnie słodko-gorzki powrót do gry dzieciństwa
- Teoretycznie – wypisz, wymaluj Gothic
- Chłopiec na posyłki
- Technicznie też jak Gothic
- Kiedyś byłem innym graczem
Chłopiec na posyłki
Historia zaczyna się obiecująco – enigmatycznymi snami i perspektywą przygody – lecz szybko przeradza się w ganianie od jednej postaci do drugiej, by robić dla niemal wszystkich za chłopca na posyłki. Robi się z tego struktura pełna przysług – mamy coś dla kogoś zrobić, ale pojawia się kłopot, który rozwiążemy poprzez pomoc komuś innemu, a ten ktoś z kolei potrzebuje, byśmy dogodzili paru innym NPC…
To może być początek interesujących wątków pobocznych, jasne, ale tu akcja sprowadzała się do przyniesienia komuś ryb czy zaniesienia tekstu do przetłumaczenia postaci znajdującej się może kilkanaście kroków dalej. I nic z tego poważnie mnie nie zaangażowało – poza losami jednej damy, która chciała wyrwać się spod kontroli rodzica, ale i tutaj ciąg czynności do wykonania to bieganie i odbębnianie kolejnych punktów. W Gothicu czułem, że ma to sens, że wchodzę w pełnoprawnie żyjące środowisko i poznaję je za sprawą questów. Tu tego wrażenia mi zabrakło, a problemy NPC mnie nie obchodziły.

Jeśli występowała gdzieś nieliniowość – to za mało rozbudowana, nieprowadząca do faktycznego dylematu moralnego albo konsekwencji, które chciałbym przetestować. Trudno mi traktować jako atrakcyjny wybór to, czy pomogę ogrowi, wykonując kolejną już przysługę (oczywiście w ramach innej przysługi), czy pójdę na skróty i trochę go nastraszę, żeby zamknąć zadanie. To po prostu za mało, bym czuł realny wpływ na wydarzenia.
