Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 5 września 2015, 13:00

Slender: The Eight Pages – z miejskiej legendy w horrorowy hit sezonu. Najlepsze gry, które rozeszły się wirusowo

Spis treści

Slender to gra, która nie ma praktycznie żadnego atutu wyróżniającego ją z tłumu podobnych produkcji. Fabuła? Jesteś w lesie. Zbierz osiem kartek, zanim znajdzie cię przerażający Slender Man. Rozgrywka? Możesz chodzić, biegać, włączać i wyłączać latarkę. Świat gry? Niewielki las, parę zabudowań, auto i trochę kamieni. Do tego grafika, która nawet jak na grę niezależną była zwyczajnie brzydka. Jak mówi sam twórca, Mark Hadley, od samego początku projekt miał być wyłącznie prostym horrorem, testem dla umiejętności programisty oraz sprawdzianem dla silnika Unity. I jako taki radzi sobie naprawdę nieźle: szczególnie warte pochwały jest budowanie napięcia, w którym sporą rolę odgrywa minimalistyczna, ale idealnie pasująca do całości oprawa audio. Ale to nie ze względu na te dwa atuty The Eight Pages stało się internetowym fenomenem. O produkcji Hadleya zapewne usłyszałoby niewielu, gdyby nie wypromowanie go przez użytkowników serwisu YouTube.

Głównym przeciwnikiem (z którym nigdy nie walczymy, a jedynie przed nim uciekamy) jest Slender Man – pozbawiony twarzy tajemniczy wysoki mężczyzna w garniturze. Postać powstała w 2009 roku w trakcie konkursu, którego uczestnicy mieli stworzyć przy pomocy edycji fotografii niepokojące zdjęcia. Wkrótce, głównie dzięki forum 4chan, ten przerażający osobnik stał się bohaterem wielu rozpowszechnianych przez internet strasznych historii, filmików, a – ostatecznie – także gier.

Reakcje na pojawiającego się znienacka Slender Mana to w tym momencie właściwie osobna kategoria filmików. Od krzyków i pisków, przez głośne przekleństwa, aż po pełen przerażenia płacz – youtuberzy (w tym takie internetowe sławy jak Tobuscus czy PewDiePie) chętnie nagrywali własne wrażenia z gry, zazwyczaj kończące się atakami paniki. A ponieważ każdy chciał zobaczyć, co to za tytuł powoduje aż takie emocje, liczba ściągnięć Slendera poszybowała w górę. I choć nikt może w dzieło Marka Hadleya nie zagrywał się godzinami, prosty projekt zrobił furorę, czyniąc głównego antagonistę jednym z najpopularniejszych „straszaków” w sieci. Wkrótce powstała kontynuacja, The Arrival – znacznie bardziej zaawansowana technologicznie, złożona i przede wszystkim płatna. Kultowego statusu pierwowzoru jednak nie uzyskała – choć i tak pozwoliła twórcy na zarobienie paru groszy.

Widziany na obrazku Slender Man to tylko brzydka kupa pikseli. Ale podczas rozgrywki ten enigmatyczny pan zmienia się w najgorsze monstrum. - 2015-09-04
Widziany na obrazku Slender Man to tylko brzydka kupa pikseli. Ale podczas rozgrywki ten enigmatyczny pan zmienia się w najgorsze monstrum.

Jakub Mirowski

Jakub Mirowski

Z GRYOnline.pl związany od 2012 roku: zahaczył o newsy, publicystykę, felietony, dział technologiczny i tvgry, obecnie specjalizuje się w ambitnych tematach. Napisał zarówno recenzje trzech odsłon serii FIFA, jak i artykuł o afrykańskiej lodówce low-tech. Poza GRYOnline.pl jego materiały na temat uchodźców, migracji oraz zmian klimatycznych publikowane były m.in. w Krytyce Politycznej, OKO.press i Nowej Europie Wschodniej. W kwestii gier jego zakres zainteresowań jest nieco węższy i ogranicza się do wszystkiego, co wyrzuci z siebie FromSoftware, co ciekawszych indyków i tytułów typowo imprezowych.

więcej