Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 5 września 2015, 13:00

Five Nights At Freddy’s – horror produkowany taśmowo. Najlepsze gry, które rozeszły się wirusowo

Spis treści

Zdecydowanie najmłodszy z przedstawianych wirusowych hitów – ale w tym wypadku wybór bynajmniej nie jest pochopny. Wystarczy powiedzieć, że niedawno obchodziliśmy pierwszą rocznicę wydania oryginalnego Five Nights At Freddy’s, a w momencie gdy piszę te słowa, możemy już zagrać w czwartą część. A zaczęło się niewinnie: debiutanckim dziełem Scotta Cawthona, autora cyklu, była skierowana do najmłodszych gra o życiu rodziny bobrów. Projekt okazał się spektakularnym fiaskiem, bowiem wygląd zwierzaków częściej straszył dzieci, niż wzbudzał sympatię. Jednak zamiast załamywać się porażką, Cawthon postanowił przekuć ją w sukces. Wykreował zestaw przerażających maskotek, umieścił je w wirtualnej restauracji, zaś graczowi, odpowiedzialnemu za pilnowanie lokalu, powierzył kontrolę nad kamerami i drzwiami do stróżówki. Jeśli nie udało nam się przewidzieć kolejnych ruchów morderczych zabawek, jedna z nich wyskakiwała na gracza – co do przyjemnych niespodzianek raczej nie należało. Proste? Proste. Ale za to jakie efektywne!

Ferajna w komplecie. Życzymy kolorowych koszmarów! - 2015-09-04
Ferajna w komplecie. Życzymy kolorowych koszmarów!

Jak daleka jest droga od niezależnego hitu do Hollywood? Jeśli spytać Scotta Cawthona, zapewne powie, że niezbyt długa. W kwietniu – w niecały rok od momentu wydania pierwszej części – prawa do filmu na podstawie Five Nights At Freddy’s wykupiło studio Warner Bros. Sam deweloper ma pomóc przy produkcji obrazu, który jak dotąd nie doczekał się jednak scenarzysty, reżysera ani daty premiery.

Podobnie jak inne niezależne horrory Five Nights At Freddy’s natychmiast przyciągnęło do siebie chmary youtuberów, kierujących się zasadą, że im więcej wrzasków, tym większa popularność. A że tych pierwszych dzieło Cawthona generowało mnóstwo (hej, kto nie przestraszyłby się nagłego widoku maskotki, która wygląda, jakby sam Lucyfer za młodu kładł się z nią do łóżka?), wkrótce oglądający sami skusili się na wypróbowanie niezależnego hitu. Po trzech miesiącach do sieci trafiła kontynuacja, niedługo później część trzecia, a potem czwarta. Wszystkie opierały się na tej samej formule i choć mogłoby się wydawać, że hurtowe wydawanie kolejnych odsłon to strata czasu, każda z nich przyniosła twórcy naprawdę spore zyski. „Czwórka” ma być podobno końcem serii... Ale kur znoszących złote jaja raczej się nie zabija. A nie ma wątpliwości, że Five Nights At Freddy’s w tę kategorię wpasowuje się idealnie.

Jakub Mirowski

Jakub Mirowski

Z GRYOnline.pl związany od 2012 roku: zahaczył o newsy, publicystykę, felietony, dział technologiczny i tvgry, obecnie specjalizuje się w ambitnych tematach. Napisał zarówno recenzje trzech odsłon serii FIFA, jak i artykuł o afrykańskiej lodówce low-tech. Poza GRYOnline.pl jego materiały na temat uchodźców, migracji oraz zmian klimatycznych publikowane były m.in. w Krytyce Politycznej, OKO.press i Nowej Europie Wschodniej. W kwestii gier jego zakres zainteresowań jest nieco węższy i ogranicza się do wszystkiego, co wyrzuci z siebie FromSoftware, co ciekawszych indyków i tytułów typowo imprezowych.

więcej