Pożegnanie z Geraltem?. Wiedźmin 4? Co wiemy i co możemy przypuszczać?
- Wiedźmin 4? Jeszcze trochę poczekamy. Oto, co wiemy o nowej grze CDPR
 - Najpierw Gwint i rynek mobilny, dopiero potem prawdziwe mięso
 - Pożegnanie z Geraltem?
 
Pożegnanie z Geraltem?
Jak na razie jest dużo za wcześnie na to, by dyskutować o potencjalnej fabule Wiedźmina 4, bo ta być może nie jest jeszcze w stu procentach znana nawet samym scenarzystom. Na początku kwietnia 2020 roku dowiedzieliśmy się ze swoich źródeł, że wyżej wspomniana „czwórka” jest raczej mocno robocza (zajrzyjcie do naszego „primaaprilisowego” newsa. Tytuł ma być ponoć prequelem części trzeciej, a więc jeżeli zastanawialiście się, jaki wpływ na wydarzenia w nadchodzącej grze będą miały konkretne zakończenia Dzikiego Gonu, to przynajmniej teraz wiecie, że żaden.
Nie nazwałbym tego jednak pójściem na łatwiznę – oj, nie. Jeżeli nasze dojścia dysponowały dobrymi informacjami, będzie to znaczyło, że „Redzi” naprawdę mają jaja, gdyż główną postacią w nadchodzącym „Wieśku” miałby być nie popularny i lubiany Geralt, tylko równie sympatyczna, choć mniej przez graczy znana... Ciri.
Część z Was jest zapewne takimi wieściami nieukontentowana, no bo jak to tak tworzyć Wiedźmina bez legendarnego Białego Wilka, bez rozpoznawalnego na całym Kontynencie Rzeźnika z Blaviken? Wątpliwości te są jak najbardziej uzasadnione, ale sam fakt próby pokazania osadzonej w tym uniwersum historii z innej perspektywy powinien zostać doceniony, choć zrozumiem, jeśli takowej karty zaufania „Redom” nie przyznacie.
Ciri jako główna bohaterka z pewnością zmusiłaby twórców do wyjścia ze strefy komfortu ustanowionej w Dzikim Gonie. Mówimy bowiem o postaci, która sporo podróżowała, i to po krainach nieprzedstawionych w poprzedniej części. Poznalibyśmy więc jeszcze więcej miejsc z książek Sapkowskiego w wersji growej, a i pewnie parę lokacji zupełnie wcześniej nieopisanych.
Z kolei, jeżeli pamiętacie tych kilka sekwencji, podczas których sterowało się Ciri w Wiedźminie 3, to były one dla Was raczej szybkie, łatwe i przyjemne. Nawet najtwardszych oponentów (takich jak chociażby boss w postaci trzech wiedźm) dziewczyna załatwiała maksymalnie kilkoma cięciami, a zamiast uników w formie przewrotów wykonywała spektakularne, trudne do wychwycenia ludzkim okiem dashe. Nie chcielibyśmy raczej grać kimś tak silnym przez potencjalne kilkadziesiąt, a może nawet i kilkaset godzin zabawy, bo gdzie tu wyzwanie? CDPR stanąłby więc przed bardzo ważnym zadaniem odpowiedniego zbalansowania rozgrywki, a zatem znacznego osłabienia możliwości Ciri bądź widocznego zwiększenia siły przeciwników. Uzasadnienie fabularne miałaby raczej ta pierwsza opcja, bo skoro mówimy o prequelu, to bierzemy pod uwagę, że Zireael nie dysponowała jeszcze wówczas tak wielką mocą (a i w Dzikim Gonie Ciri nie była w stanie jej całkowicie opanować).
Okej, jedna sprawa to tak głośne mówienie o Ciri w kontekście następnej części, ale skąd w „Redach” ta nagła rezygnacja z Geralta, czyli z postaci, która tak naprawdę stanowi o atrakcyjności całej serii. Wydaje się, że wpływ na taki stan rzeczy mogą mieć wydarzenia zakulisowe. Krystian Smoszna, redaktor naczelny naszego serwisu, od dawna lansuje teorię, że wypowiedzi dotyczące rozbratu z Geraltem, które mogliśmy usłyszeć jeszcze przed premierą Wiedźmina 3, to efekt sporu pomiędzy Andrzejem Sapkowskim a firmą CD Projekt RED. Sporu, który de facto został formalnie zakończony niedawno, kiedy obie strony wreszcie się dogadały.
Przypominamy Wam, że dopiero w 2019 roku doszło do oficjalnego porozumienia, na mocy którego CDPR umocnił swoje „prawa do eksploatacji uniwersum Wiedźmina w obszarze gier wideo, komiksów, gier tradycyjnych oraz merchandisingu”. UV jest przekonany, że dopiero ta odświeżona umowa dała „Redom” pełną, tak potrzebną im swobodę w planowaniu kolejnych posunięć związanych z rozwojem serii Wiedźmin. W tej sytuacji Geralt mógłby zostać nagle przywrócony do łask, zwłaszcza że to on najbardziej kojarzy się z tą marką.

Zanim jednak dacie się porwać flow i napiszecie krytyczny komentarz, musicie też wziąć pod uwagę, że gra z Geraltem w roli głównej byłaby trudna do stworzenia z innej przyczyny, nieco bardziej technicznej, a nawet medycznej. Wcielający się w niego, swoją drogą rewelacyjnie, Jacek Rozenek przeżył w 2019 roku udar i nadal walczy o powrót do pełnego zdrowia – szczerze mu w tym kibicujemy. Z wielką przyjemnością usłyszelibyśmy go ponownie, ale na ten moment jedynym wyjściem byłaby najpewniej zmiana w obsadzie. I jasne, zdaję sobie sprawę z tego, że mówimy tu o jednym aktorze przyczyniającym się do powstania polskiej wersji gry, która podbiła cały świat w innym domyślnym języku. Ponadto Rozenek powrócił niedawno na scenę dubbingową, udzielił nawet głosu głównemu bohaterowi Land of War, choć to nadal projekt o wiele mniejszy od trzeciego czy czwartego Wiedźmina. Mniej męczący dla aktora. Postawiłbym tu więc duży znak zapytania i nie traktował tego argumentu jako wiodącego, ale na pewno warto zwrócić na takowy stan rzeczy uwagę.
Niezależnie jednak od tego, o czym będzie opowiadała kolejna część Wiedźmina, kto będzie jej głównym bohaterem, kiedy ukaże się ona na rynku i czy powtórzy sukces poprzedniej odsłony cyklu, warto podejść do owego dzieła i przyszłych informacji na jego temat ze spokojem i zdrowym dystansem. I nie chodzi mi o to, by nie nastawiać się na dobrą grę, mając w pamięci wizerunkową wpadkę w postaci Cyberpunka 2077. Liczcie na coś fajnego, ale pamiętajcie o tym, że my, odbiorcy, wbrew temu, co się mówi, wpływamy na niektóre decyzje deweloperów, chociażby na to, jak dana gra zostanie nam przez nich zareklamowana. Bądźmy więc odpowiedzialnymi konsumentami, którzy pochwalą za dobrych ruch, skrytykują za błąd, ale nie popadną w żadnym momencie w skrajności. Uzewnętrzniany hype i hate zawsze szkodzą nie tylko nam, ale i osobom w naszym otoczeniu. Pamiętajmy o tym, a na pewno będziemy mieć nieco więcej radości z Wiedźmina 4.
O AUTORZE
Od wielu lat śledzę poczynania „Redów” na rynku, w Wiedźmina 3 zagrałem w dniu premiery i zabrał mi bezlitośnie wiele miesięcy w wieku szkolnym. Niczego nie żałuję. Na Cyberpunka 2077 czekałem raz bardziej, raz mniej, ale koniec końców czuję niesmak związany z tą produkcją, mimo że przedstawiona w niej historia i świat wciągnęły mnie bez reszty. Wiedźmin 4 jest dla mnie z kolei prawdziwą enigmą. Nie wiem, czego oczekiwać, jednak z miłą chęcią poczekam, by swój brak oczekiwań zweryfikować.
Chcesz poczytać trochę więcej tekstów mojego autorstwa? Zapraszam na mój fanpage – LudoNarrator.
