Rodzina Soprano. Seriale, które nie miały ani jednego złego sezonu
- Utrzymały poziom do końca. Seriale, które nie miały ani jednego złego sezonu
- Harley Quinn
- Brooklyn 9-9
- Dobre miejsce
- Sukcesja
- Zadzwoń do Saula
- Awatar: Legenda Aanga
- Ted Lasso
- Rodzina Soprano
- Dom
Rodzina Soprano

Rodzina Soprano ma w sobie to „coś”, co mają wszystkie ponadczasowe seriale, a do tego posiada „coś więcej”. Może chodzi o ten niepowtarzalny, jedyny w swoim rodzaju klimat włoskiej familii mafijnej – świat, w którym następują kolejne wydarzenia, wciąga bowiem bez reszty i choć mogłoby się to wydawać niemożliwe, ze względu na fakt, iż mamy do czynienia z gangsterami, paradoksalnie z ekranu bije jakiś rodzaj domowego, rodzinnego ciepła.
Przez sześć sezonów David Chase nie stracił twórczej formy ani na chwilę – bezbłędnie konstruował wątki i przedstawiał relacje pomiędzy mistrzowsko nakreślonymi bohaterami tego nietypowego środowiska. Do serialu chciało się wracać ze względu na specyficzne poczucie humoru i komiczne zachowanie pewnych postaci. To jednak wybitna, przemyślana w każdym calu kreacja Jamesa Gandolfiniego w roli często niepoprawnego politycznie Tony’ego hipnotyzowała widzów i sprawiła, że z takim sentymentem wspomina się Rodzinę Soprano.
Wątek psychoanalityczny i motyw „depresji gangstera” był strzałem w dziesiątkę, a takie smaczki, jak powierzenie roli Steve’owi Van Zandtowi, gitarzyście Bruce’a Springsteena, czy Tony’emu Sirico, prawdziwemu byłemu mafiosowi, tylko podwyższały wartość tej produkcji. O tym zaś, że serial utrzymał wysoki poziom do samego końca, świadczy scena zamykająca całą serię – jedna z najlepszych scen finałowych w historii telewizji.
Rodzina Soprano angażuje widzów, zapisuje się w ich pamięci i wciąż pozostaje jednym z najlepszych (jeśli nie najlepszym) seriali w historii. W końcu to wspomniane powyżej „coś więcej” powoduje, że od paru dobrych lat produkcja ta wygrywa wszelkie serialowe rankingi. Nie Przyjaciele, nie Biuro, nie Twin Peaks, nie Mad Men i nie Prawo ulicy – za każdym razem jest to dzieło Davida Chase’a.