Inaczej niż w Wiedźminie. "Nie braliśmy pod uwagę niezrobienia polskiego dubbingu". Wywiad z twórcami The Blood of Dawnwalker
- „Warto ponieść te koszty, by zapewnić naszym graczom polską wersję”
- Ile Polski będzie w polskiej grze?
- Inaczej niż w Wiedźminie
Inaczej niż w Wiedźminie
MP: Wiedźmin miał mnóstwo takich chwytliwych, łatwo zapadających w pamięci fraz, wręcz memicznych, jak pewna wiadomość od Talara. Dialogi były „edgy”, specyficznie pisane, często z humorem. Czy językowo również będziecie celowali w tę stronę, czy poszukacie swojej drogi? Bo słuchałem na żywo tej prezentacji z polskimi dialogami i miałem wrażenie, że robicie to inaczej.
PK: Tak. Rozmawialiśmy o tym na etapie koncepcyjnym: w jakim stopniu chcemy mieć w grze easter eggi, nawiązania popkulturowe – u nas jest tego bardzo, bardzo mało, wręcz znikome ilości. I to jest celowe, bo bardzo chcieliśmy, aby to była bardzo poważna historia. Chcieliśmy, aby humor wypływał raczej z sytuacji i postaci, które ten humor tworzą. Są takie postacie w niektórych questach – mam nadzieję, że ludzie grając w to, będą się śmiali.
Ale pamiętajmy, że Wiedźmin cechował się akurat tym, że czerpał z twórczości Andrzeja Sapkowskiego, który jeśli chodzi o intertekstualizm i nawiązania popkulturowe to wystarczy, że otworzysz na dowolnej stronie i znajdziesz tam komiksowe cytaty, które pan Andrzej lubił i przysposobił. U nas tego nie ma, bo tak jak zauważyłeś, to nie jest ten ton, to nie jest taka gra. Ale czy będą bon moty, które ludzie zapamiętają, a potem zacytują? Mam nadzieję, że tak, bo po to też piszemy, aby coś w człowieku pozostało. Ale myślimy raczej, że będą to bardziej cytaty właściwe dla danej postaci, osadzone w historii niż nawiązania popkulturowe do… Shreka, chociażby.
MP: Pracuję w tej branży już jakiś czas i prawie od 10 lat dostaję maile, które zaczynają się mniej więcej: „Twórcy Wiedźmina zakładają nowe studio”, „Twórcy Wiedźmina wydają nową grę”. Potem otwieram tego maila i okazuje się, że to nowa wersja Tetrisa. W Waszym przypadku wygląda to zupełnie inaczej, bo The Blood of Dawnwalker rzeczywiście ma szansę stać się nową, polską marką RPG. Jak czujecie się z tym, że wybiliście się ponad to – nie tylko zresztą w Polsce. Wszyscy chcą z Wami rozmawiać i więcej wiedzieć o Waszej grze.
RJ: Nie sposób nie czuć się z tym dobrze. Jesteśmy zachwyceni odbiorem i cieszymy się, że już na tym etapie udało się zbudować pewną świadomość naszego projektu wśród graczy na całym świecie. Jest to absolutnie fantastyczne uczucie. Ale… cóż, mamy wiele do udowodnienia. I jesteśmy gotowi to udowodnić. Przygotowujemy grę jak najlepiej potrafimy. Mamy bardzo fajny, doświadczony zespół, w którym rzeczywiście część osób ma doświadczenie pracy przy Wiedźminie, na czele oczywiście z Konradem Tomaszkiewiczem [reżyser Wiedźmina 3, obecnie CEO Rebel Wolves i dyrektor The Blood of Dawnwalker – dop. MP]. Wydaje mi się, że mamy wszystko, czego potrzeba, aby zaspokoić oczekiwania, które udało nam się rozbudzić.
MP: Ostatnie pytanie. Graliście już w Bloodlines 2?
PK: Jeszcze nie. Czekam na ten moment, kiedy będę miał czas. Szczerze mówiąc, bardzo się jaram. Jasne, teraz wychodzą recenzje, są różne, ale ja jestem graczem, który nie patrzy na recenzje, tylko wyrabia sobie własną opinię. Jestem wielkim fanem Świata Mroku, jestem wielki fanem „jedynki”, więc czekałem na to… eee… sześćdziesiąt lat [śmiech]. Więc zagram na pewno, zwłaszcza że słyszałem, że historia jest dobra.
MP: Nie czytasz recenzji, ale mam nadzieję, że naszą o Waszej grze przeczytasz, gdy już się ukaże.
RJ: [śmiech]
PK: [śmiech] Nie, nie powiedziałem, że nie czytam. Czytam recenzje, ale się nimi nie sugeruję. [śmiech] A jeżeli powiedziałem inaczej, to proszę nie cytować. [śmiech]

