Ile Polski będzie w polskiej grze?. "Nie braliśmy pod uwagę niezrobienia polskiego dubbingu". Wywiad z twórcami The Blood of Dawnwalker
- „Warto ponieść te koszty, by zapewnić naszym graczom polską wersję”
- Ile Polski będzie w polskiej grze?
- Inaczej niż w Wiedźminie
Ile Polski będzie w polskiej grze?
MP: Gra nie dzieje się w Polsce, ale nie wierzę, że nie znajdą się w niej jakieś odniesienia do polskiej kultury. Ale zapytam o to trochę inaczej: jeśli gracz będzie grał – i nie będzie wiedział, że jesteście Polakami – czy w którymś momencie gry może pomyśleć „O cholera, to chyba robili Polacy”?
PK: To jest bardzo ciekawe pytanie! Na które nie możemy do końca odpowiedzieć, nie spojlerując tym samym gry. Ale sądzę, że jest coś takiego w polskim designie gier – zwłaszcza że teraz polskim studiom coraz lepiej się wiedzie, a ich dzieła wyglądają super – że polski gracz pomyśli: „ha, rozumiem te motywy, rozumiem, co tu się dzieje”. Ale z racji tego, że nasza gra dzieje się w Europie i ta nasza kotlina jest tyglem kulturowym, to sięgamy po dużo innych motywów: węgierskich czy czeskich. Zawarliśmy więc trochę smaczków dla graczy, którzy w jakimś stopniu interesują się historią i mogą pomyśleć na przykład: „Aa, tak, ja wiem, że był taki papież!”. Staramy się więc takie rzeczy wrzucać do gry, choć oczywiście jest to gra dark fantasy, w wymyślonym przez nas settingu. To są więc bardziej smaczki niż kurczowe trzymanie się realiów historycznych.
RJ: Osobiście bardzo lubię, gdy znajduję w dialogach odniesienia do prawdziwych wydarzeń historycznych czy miejsc. One osadzają grę w realnym świecie i oczywiście, ogrywając The Blood of Dawnwalker dostrzegałem odniesienia do polskich wydarzeń.
MP: A swoją drogą, nie kusiło Was, aby osadzić akcję gry w Polsce? [śmiech] Zrobić, nie wiem, tatrzańskie wąpierze?
PK: [śmiech] To by się trzeba było zapytać Kuby Szamałka [pisarz, jeden ze scenarzystów Wiedźmina 3 i Cyberpunka 2077, obecnie dyrektor narracji w Rebel Wolves – dop. MP]. On jest pomysłodawcą i głównym pisarzem naszej firmy, ale z tego co rozmawiałem z Kubą, tego rodzaju pomysły też się pojawiały.
Karpaty zostały wybrane przez wzgląd na tygiel kulturowy, który się tam znajdował i mogliśmy zbudować wymyśloną kotlinę, która nigdy nie istniała, ale jednak wszyscy mają mgliste wrażenie, że skądś to znają, gdzieś o tym słyszeli. No a poza tym same Karpaty to wspaniałe i przepiękne miejsce, które zresztą polecam na wakacje. Sam teraz byłem w Rumunii i było super. I bardzo nas kusiło, aby tę mroczną historię opowiedzieć właśnie w Karpatach. Przy czym, to jest ciekawe, że jeśli gramy w The Blood of Dawnwalker za dnia, to stwierdzamy: „kurcze, to jest piękne miejsce, można się zagubić, zwiedzać, chciałoby się tu żyć”. A potem przychodzi noc i robi się czasami „nieciekawie”.
RJ: Ale też jest pięknie.
PK: Ale też jest pięknie!

