Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

SnowRunner Publicystyka

Publicystyka 30 kwietnia 2020, 14:55

Nauka jazdy. SnowRunner to Death Stranding, ale bez dziwactw

Spis treści

Nauka jazdy

I oto pół roku po premierze Death Stranding na scenę wchodzi SnowRunner, cały na biało. A w zasadzie to cały na błotniście brązowo, bo spędziwszy z nim ostatni tydzień, śnieg widziałem tylko przez chwilę – kiedy przeniosłem się na mapę na Alasce, by sprawdzić, czy jestem już gotowy zmierzyć się z tamtejszymi warunkami, a gra szybko pokazała mi, żem wciąż noob i żebym wracał w cieplejsze miejsca.

Nieraz jeździliśmy ciężarówkami w grach – na przykład w Hard Trucku i w Euro Truck Simulatorze. Często przebijaliśmy się też przez żwir i błoto w przeróżnych rajdówkach. W takim Motorstormie nawet połączono jedno z drugim. W każdej z tych gier trudność tkwiła nie w samej jeździe, a w perfekcyjnym opanowaniu tras oraz pojazdów, tak by bić rekordy szybkości czy wykonywać idealne okrążenia.

Patrzenie na tego screena wywołuje we mnie bardzo smutne wspomnienia.

SnowRunner robi z jazdą ciężarówkami to, co Death Stranding z chodzeniem. Skupia się w dużej mierze na zautomatyzowanej mechanice i komplikuje ją u samych podstaw poprzez jej urealnienie. Sprawia, że to nie dotarcie do celu w określonym czasie czy bez uszkodzeń ładunku stanowi wyzwanie, tylko w ogóle dojechanie tam, gdzie zmierzamy, często w ślimaczym tempie. Większe wzniesienie czy bagnisty odcinek drogi – w typowych grach ledwie drobne, spowalniające nas utrudnienie – zmienia w zabójczą przeszkodę, której pokonanie wymaga przemyślanych modyfikacji pojazdu, korzystania z wyciągarki i manewrowania skrzynią biegów.

Dzięki całkiem nieźle tłumaczącemu podstawy rozgrywki samouczkowi wymienione elementy nie przytłoczyły takiego ciężarówkowego ignoranta jak ja. Nie znaczy to jednak, że było łatwo. Pierwsze godziny spędzone ze SnowRunnerem to w moim przypadku wychodzenie ze strefy komfortu. Uczenie się, często na bolesnych błędach, kolejnych zależności rządzących tym obcym dla mnie światem. Marnowanie czasem kilkudziesięciu minut przez głupie pomyłki. I radość, nieziemska radość, kiedy uda się dowieźć paczkę do celu.

Sensowne zaplanowanie trasy czasem bywa ważniejsze od samej jazdy.

Tak jak w dziele Kojimy z radością dostarczałem paczki targane przez Sama na plecach, nie nudząc się, mimo prostych zleceń, dzięki nowatorskiej mechanice rozgrywki, tak w realistycznym symulatorze ciężarówek Saber Interactive nawet po kilkudziesięciu godzinach zabawy wciąż nie mam dość. Bo choć znowu wykonujemy tu przede wszystkim typowe fetch questy i jeździmy od miejsca do miejsca, to przy tych prostych założeniach wciąż trafia się zaskakująco dużo zaskoczeń nowymi wyzwaniami.

Zostało jeszcze 57% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...

... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium

Abonament dla Ciebie

Michał Grygorcewicz

Michał Grygorcewicz

Tworzy artykuły o grach od ponad dwudziestu lat. Zaczynał od amatorskich serwisów internetowych, które sam sobie kodował w HTML-u, potem trafiał do coraz większych portali. Z wykształcenia inżynier informatyk, ale zawsze bardziej go ciągnęło do pisania niż programowania i to z tym pierwszym postanowił związać swoją przyszłość. W grach przede wszystkim szuka opowieści, emocji i immersji, jakich nie jest w stanie dać inne medium – stąd wśród jego ulubionych tytułów dominują produkcje stawiające na narrację. Uważa, że NieR: Automata to najlepsza gra, jaka kiedykolwiek powstała.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Trasę na wielkich mapach wolisz pokonywać...

Pieszo - wolę dokładnie przeczesywać teren.
25,6%
Pojazdami - chcę szybko docierać do celu.
74,4%
Zobacz inne ankiety
SnowRunner

SnowRunner