Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

SnowRunner Publicystyka

Publicystyka 30 kwietnia 2020, 14:55

Co łączy.... SnowRunner to Death Stranding, ale bez dziwactw

Spis treści

Co łączy...

Co ciekawe, nie tylko w osi rozgrywki SnowRunnera można doszukać się skojarzeń z Death Stranding. Saber Interactive tuż przed premierą swojej gry wypuściło zwiastun silnie nawiązujący do dzieła Kojimy i choć było to zagranie głównie humorystyczne, wcale nie jest ono jedynie żartem, jak wielu to odczytało.

Chociażby przedstawiony w grze świat. W Death Stranding podróżujemy po wymarłym kontynencie, na którym większość społeczeństwa mieszka w bunkrach, a na otwartej przestrzeni spotykamy najwyżej nielicznych innych kurierów albo obozy ludzi, którzy pod ciężarem rzeczywistości postradali zmysły i teraz są naszymi wrogami. W SnowRunnerze świat jest nawet bardziej opustoszały. Jedenaście dostępnych w bazowej grze map (cztery w Michigan, cztery na Alasce i trzy na Syberii) to martwe makiety, na których próżno szukać jakiegokolwiek życia – nie ma tu innych pojazdów na drogach, ludzi w pobliżu nielicznych domów czy zwierząt w lasach.

Oczywiście, w obu grach inne są powody tego spustoszenia. W DS-ie wynika ono z założeń scenariusza, w SnowRunnerze raczej z kwestii budżetowych, bo tło fabularne poszczególnych misji (tak, jest jakieś, choć mocno pretekstowe) absolutnie nie sugeruje jakiegokolwiek końca świata. Nie zmienia to jednak faktu, że wyciszając w grze Saber Interactive standardową muzykę i zamiast niej odpalając utwory Low Roara, stworzymy całkiem realistyczną iluzję klimatu rodem z Death Stranding.

Jeśli coś jest głupie, ale działa, to wcale nie jest głupie. Tak, temu mikrusowi w końcu udało się wyciągnąć z błota bydlaka widocznego w tyle.

Podobnie jak u Kojimy, również tutaj znajdziemy aktywności poboczne, które są nie tyle zapychaczami, co inwestycją w przyszłość ułatwiającą dalszą grę. W Death Stranding budowaliśmy autostrady i rozstawialiśmy tyrolki, tu odbudowujemy mosty, likwidujemy blokujące drogi przeszkody, poszukujemy modyfikacji do pojazdów. Obie gry traktują też śnieg jak ostateczny sprawdzian umiejętności graczy, rzucając go przeciw nim w momencie, gdy są oni już pewni swoich umiejętności i sądzą, że mogą poradzić sobie z wszelkimi pojawiającymi się na drodze zagrożeniami.

Zostało jeszcze 51% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...

... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium

Abonament dla Ciebie

Michał Grygorcewicz

Michał Grygorcewicz

Tworzy artykuły o grach od ponad dwudziestu lat. Zaczynał od amatorskich serwisów internetowych, które sam sobie kodował w HTML-u, potem trafiał do coraz większych portali. Z wykształcenia inżynier informatyk, ale zawsze bardziej go ciągnęło do pisania niż programowania i to z tym pierwszym postanowił związać swoją przyszłość. W grach przede wszystkim szuka opowieści, emocji i immersji, jakich nie jest w stanie dać inne medium – stąd wśród jego ulubionych tytułów dominują produkcje stawiające na narrację. Uważa, że NieR: Automata to najlepsza gra, jaka kiedykolwiek powstała.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Trasę na wielkich mapach wolisz pokonywać...

Pieszo - wolę dokładnie przeczesywać teren.
25,6%
Pojazdami - chcę szybko docierać do celu.
74,4%
Zobacz inne ankiety
SnowRunner

SnowRunner