Co łączy.... SnowRunner to Death Stranding, ale bez dziwactw
Spis treści
Co łączy...
Co ciekawe, nie tylko w osi rozgrywki SnowRunnera można doszukać się skojarzeń z Death Stranding. Saber Interactive tuż przed premierą swojej gry wypuściło zwiastun silnie nawiązujący do dzieła Kojimy i choć było to zagranie głównie humorystyczne, wcale nie jest ono jedynie żartem, jak wielu to odczytało.
Chociażby przedstawiony w grze świat. W Death Stranding podróżujemy po wymarłym kontynencie, na którym większość społeczeństwa mieszka w bunkrach, a na otwartej przestrzeni spotykamy najwyżej nielicznych innych kurierów albo obozy ludzi, którzy pod ciężarem rzeczywistości postradali zmysły i teraz są naszymi wrogami. W SnowRunnerze świat jest nawet bardziej opustoszały. Jedenaście dostępnych w bazowej grze map (cztery w Michigan, cztery na Alasce i trzy na Syberii) to martwe makiety, na których próżno szukać jakiegokolwiek życia – nie ma tu innych pojazdów na drogach, ludzi w pobliżu nielicznych domów czy zwierząt w lasach.
Oczywiście, w obu grach inne są powody tego spustoszenia. W DS-ie wynika ono z założeń scenariusza, w SnowRunnerze raczej z kwestii budżetowych, bo tło fabularne poszczególnych misji (tak, jest jakieś, choć mocno pretekstowe) absolutnie nie sugeruje jakiegokolwiek końca świata. Nie zmienia to jednak faktu, że wyciszając w grze Saber Interactive standardową muzykę i zamiast niej odpalając utwory Low Roara, stworzymy całkiem realistyczną iluzję klimatu rodem z Death Stranding.

Jeśli coś jest głupie, ale działa, to wcale nie jest głupie. Tak, temu mikrusowi w końcu udało się wyciągnąć z błota bydlaka widocznego w tyle.
Podobnie jak u Kojimy, również tutaj znajdziemy aktywności poboczne, które są nie tyle zapychaczami, co inwestycją w przyszłość ułatwiającą dalszą grę. W Death Stranding budowaliśmy autostrady i rozstawialiśmy tyrolki, tu odbudowujemy mosty, likwidujemy blokujące drogi przeszkody, poszukujemy modyfikacji do pojazdów. Obie gry traktują też śnieg jak ostateczny sprawdzian umiejętności graczy, rzucając go przeciw nim w momencie, gdy są oni już pewni swoich umiejętności i sądzą, że mogą poradzić sobie z wszelkimi pojawiającymi się na drodze zagrożeniami.
Zostało jeszcze 51% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...
... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie