Rok bez wielkich premier Electronic Arts, Avatar czarnym koniem Ubisoftu?. Rok 2022 w branży gier - nasze przewidywania
- Rok 2022 w branży gier - nasze przewidywania
- Rok bez wielkich premier Electronic Arts, Avatar czarnym koniem Ubisoftu?
- RED Cyberpunk (not dead) Redemption
- PC Hardware – tanio już było
- Rok zmian w warunkach pracy nad grami
Rok bez wielkich premier Electronic Arts, Avatar czarnym koniem Ubisoftu?
Niezależnie, czy z powodu pandemicznych komplikacji, czy też z innych przyczyn, wszystko wskazuje na to, że w 2022 roku nie uświadczymy nowych premier kalibru AAA bądź powrotów znanych marek Electronic Arts, a duży tytuł Ubisoftu jest jeszcze wielką niewiadomą. Główne zapowiedzi francuskiego giganta to na razie jedynie „drugoligowe” pozycje bądź dodatki. W przypadku „Elektroników” można jeszcze dodać coroczne odświeżanie serii gier sportowych. A co konkretnie dostaniemy?
Electronic Arts – partyjka w golfa... i?

Póki co zapowiedzi Electronic Arts nie przedstawiają się szczególnie interesująco. W pierwszej połowie roku powinniśmy otrzymać wyścigi GRID Legends, lecz w dobie wyznaczającej standardy Forzy Horizon 5 i nadchodzącego Gran Turismo 7, zainteresowanie nowym GRID-em nie wydaje się szczególnie duże. Drugim tytułem będzie PGA Tour, czyli powrót golfa na listę sportowych gier od EA. To generalnie znana marka z przeszłości, ale jej znaczenie jest dziś dużo mniejsze niż kiedyś. I nie licząc zapewne kolejnych odsłon FIF-y, NHL, Maddena czy F1, na tym zapowiedzi od Electronic Arts się kończą. Jest jeszcze co prawda nowy Dead Space, ale raz – to remake gry, którą dobrze znamy, a dwa – data premiery nie jest jeszcze znana nawet w przybliżeniu.
Quo vadis, Battlefieldzie 2042?
Rok 2022 może być decydujący o przyszłości Battlefielda 2042. Twórcy mają tu generalnie dwie drogi. Pierwsza to naprawa kluczowych elementów sygnalizowanych przez społeczność graczy i regularne dodawanie ciekawej zawartości. Coś takiego widzieliśmy już w przypadku Battlefielda 4, który startował w opłakanym stanie, by ostatecznie stać się jedną z najlepszych odsłon całego cyklu. Drugi to porzucenie rozwoju gry, jak to miało miejsce w przypadku Battlefielda 5, jednak biorąc pod uwagę, że tym razem DICE zapewne nie ma niemal gotowego kolejnego projektu w tym gatunku, na którym trzeba skupić swoje wysiłki, postara się ratować swój flagowy tytuł.
Ubisoft – czy wrócimy na Pandorę?
Ubisoft rozpocznie 2022 rok od kooperacyjnej strzelanki Tom Clancy’s Rainbow Six: Extraction, która pojawi się po wielu opóźnieniach. Trudno jednak powiedzieć, by był to szczególnie oczekiwany przez graczy tytuł. O liczbę potencjalnych grających w pierwszych tygodniach martwi się chyba również sam wydawca. Niedawno bowiem dowiedzieliśmy się, że nowe R6 będzie dostępne w dniu premiery w abonamencie Xbox Game Pass. To dość zaskakująca decyzja, ale pokazująca, jaką siłę na rynku mają połączone abonamenty Microsoftu i Electronic Arts. W przypadku gry kooperacyjnej ogólna dostępność i duża baza graczy mogą zrobić więcej dobrego niż pozytywne recenzje.
Oprócz Extraction Ubisoft ma jeszcze w planach sieciowe strzelanki Tom Clancy’s XDefiant i Tom Clancy’s Ghost Recon: Frontline. Oba te tytuły wzbudziły jednak bardzo mieszane odczucia i nie wiadomo, czy w ogóle dojdzie do ich wydania. Pewniakiem jest natomiast rozszerzenie do Assassin’s Creed: Valhalli – Świt Ragnaroku. Co prawda ma to być ogromne DLC, za równie sporą kwotę, dające ponownie okazję do spędzenia w świecie „Asasyna” mnóstwa godzin, tylko że potężne rozmiary to już w grach Ubisoftu standard i raczej możemy spodziewać się więcej tego samego. Trudno więc uznać Świt Ragnaroku za wielką, głośną premierę. Taką ma być zapewne pod koniec roku Avatar: Frontiers of Pandora.

Pytanie tylko, czy do premiery Avatara rzeczywiście dojdzie? Potencjalnych przeszkód jest sporo – od wewnętrznych kłopotów w Ubisofcie, co po części przekłada się na kolejne opóźnienia, po cały czas trwającą pandemię. Promocja gry będzie zapewne ściśle związana z premierą filmu zaplanowaną na 16 grudnia 2022 roku, ale biorąc pod uwagę dynamicznie zmieniającą się sytuację pandemiczną, to ani wejście filmu na ekrany, ani pojawienie się gry nie są na razie na sto procent pewne. Ciekawe jest również to, jak odebrany będzie nowy Avatar, który zaistniał głównie dzięki niesamowitej w swoim czasie technologii 3D w kinach iMAX, a nie przez fabułę, aktorstwo czy klimat science fiction porównywalny ze starszymi filmami Jamesa Camerona. W dobie powszechnie dostępnych gogli VR będzie potrzeba czegoś więcej niż tylko kinowych efektów.
