- Najbardziej przerażające horrory, w których nic się nie dzieje
- Sierociniec
- Coś za mną chodzi
- Lighthouse
- A Ghost Story
- Midsommar. W biały dzień
- Zagadka nieśmiertelności
- One point Zero
- Nocturne
- Lśnienie
- Zabij to i wyjedź z tego miasta
- Spirala
Lśnienie

Lśnienie, 1980, Stanley Kubrick
- Reżyseria: Stanley Kubrick
- Scenariusz: Stanley Kubrick i Diane Johnson
- Rok: 1980
- Co tu najbardziej straszy: szaleństwo Torrance’a, zło czające się w hotelu
- Gdzie to obejrzeć: Chili, iTunes Store, Netflix, Rakuten
O Lśnieniu powiedziano i napisano już chyba wszystko. Film Kubricka to dzieło wielowątkowe, wielowymiarowe i dalece bardziej uniwersalne niż świetny skądinąd pierwowzór autorstwa mistrza horrorów, Stephena Kinga. Jack Nicholson dał tu popis swoich umiejętności aktorskich, podobnie zresztą jak Shelley Duvall. Jednym z najważniejszych atutów filmu jest jednak atmosfera nawiedzonego hotelu.
Widać to szczególnie w wersji reżyserskiej. Kubrick nigdy nie bał się długich statycznych ujęć (co pokazał między innymi w słynnej Odysei kosmicznej). Choć ostatecznie w kinach wyświetlono wersję krótszą, i tak nie zabrakło w niej specyficznych dla reżysera kadrów. I dobrze, bo właśnie w nich widać pełnię koszmaru.
Jack Torrance staje się pierwszoligowym szaleńcem, to bez wątpienia. Ale hotel też niepokoi, przeraża i czasami zachęca do odwrócenia oczu od ekranu. Co bowiem może czaić się w kolejnym pokoju? Jaka dziwaczna manifestacja ukaże się w następnym korytarzu? Co może przytrafić się jadącemu na małym rowerku chłopcu? Na te wszystkie pytania odpowiedzi znaleźć nie możemy. Lśnienie zadaje bowiem dużo pytań, a odpowiedzi nam skąpi. Akcja zagęszcza się dopiero pod sam koniec, ale przez większość metrażu arcydzieło Kubricka to horror naprawdę niespieszny.

Japoński horror autorstwa wspaniałego Kaneto Shindo Kobieta-diabeł od kilku dziesięcioleci analizowany jest jako dzieło ponadczasowe, uniwersalne. Choć akcja rozgrywa się w trakcie jednej z wojen mającej miejsce przed kilkuset laty, krytycy odczytują ten film przede wszystkim jako alegorię tego, co stało się w Hiroshimie i Nagasaki. Zresztą zapraszam Was do wyciągnięcia wniosków samemu, bo mimo upływu od premiery całych filmowych epok dzieło Shindo wciąż świetnie sprawdza się zarówno jako dramat, jak i horror.
