- Miłe filmy, które poprawią Ci nastrój w czasie kwarantanny
- Ale jazda! (Interstate 60)
- Green Book
- Juno
- Forrest Gump
- Buntownik z wyboru (Good Will Hunting)
- Odlot (Up!)
- La La Land
- Amelia
- LEGO: Przygoda (The LEGO Movie)
- Spider-Man: Into the Spiderverse (Spider-Man: Uniwersum)
- Przekręt (Snatch)
- Strażnicy Galaktyki vol. 1 i vol. 2 (Guardians of the Galaxy)
- Indiana Jones i ostatnia krucjata (Indiana Jones and the Last Crusade)
- Mr. Nobody
Mr. Nobody

- Co to: efekciarskie skrzyżowanie Efektu motyla i Przypadku
- Rok produkcji: 2009
- Gdzie można obejrzeć: Blu-ray/DVD, powtórki w TV
Mr. Nobody to jeden z tych filmów, które śmiało mogę zaliczyć do grona osobistych guilty pleasure. Dlaczego guilty? Bo to taki trochę bardziej efekciarski Przypadek Kieślowskiego skrzyżowany z Efektem motyla. Sporo tu uproszczeń, pseudointelektualnych rozważań i łzawych podsumowań. A końcówka to prawdziwa erupcja taniego romantyzmu.
A dlaczego pleasure? Bo to film przepiękny – zarówno wizualnie, jak i muzycznie (w tle grają Buddy Holly, The Chordettes, Nena!). Niemal każdy kadr można by wydrukować i powiesić na ścianie. To jednak wciąż nie największa zaleta Mr. Nobody.
Zastanawialiście się kiedyś, co wydarzyłoby się w Waszym życiu, gdybyście wybrali inaczej? Gdybyście zapisali się do innej szkoły, umawiali z inną osobą, obrali inny zawód, ruszyli na spacer inną ścieżką, dokonali jakiegokolwiek innego wyboru? Mr. Nobody nie udziela rzecz jasna jednoznacznej odpowiedzi na pytanie: „Co by było, gdyby…?”, ale pozwala każdemu widzowi na rozważenie różnych alternatyw.
Nie brakuje tu też efektownych zwrotów akcji. Jeden z nich to mój numer jeden wśród filmów tego typu (to znaczy nie całkiem niezależnych, ale też niezupełnie mainstreamowych). Na dokładkę mamy tu jeszcze Jareda Leto w szczytowej formie (czyli zanim został Jokerem).
Mr. Nobody to idealna recepta na wzruszenie, analizę własnych życiowych wyborów i pozytywne nastrojenie się w obliczu kolejnych tygodni kwarantanny.
O AUTORZE
Mój ulubiony gatunek filmowy to horror (z konieczności niezbyt optymistyczny) i science fiction, zarówno to ograniczające się do bezmyślnej rozwałki, jak i stawiające niełatwe pytania. Wśród filmów tak jednego, jak i drugiego rodzaju niedużo jest jednak dzieł, które nastrajają pozytywnie, motywują i poprawiają humor. Czasem mimo preferencji gatunkowych dołączam je do mojej listy „do obejrzenia”. Szczególnie w czasie, gdy koronawirus paraliżuje nasze życie nie tylko pod względem kontaktów społecznych, ale też uniemożliwia pójście do kina. Może przy filmach z tego zestawienia chociaż na chwilę o nim zapomnicie. Mnie się udało.
