- Miłe filmy, które poprawią Ci nastrój w czasie kwarantanny
- Ale jazda! (Interstate 60)
- Green Book
- Juno
- Forrest Gump
- Buntownik z wyboru (Good Will Hunting)
- Odlot (Up!)
- La La Land
- Amelia
- LEGO: Przygoda (The LEGO Movie)
- Spider-Man: Into the Spiderverse (Spider-Man: Uniwersum)
- Przekręt (Snatch)
- Strażnicy Galaktyki vol. 1 i vol. 2 (Guardians of the Galaxy)
- Indiana Jones i ostatnia krucjata (Indiana Jones and the Last Crusade)
- Mr. Nobody
Ale jazda! (Interstate 60)

- Co to: wyjątkowo urokliwa baśń i film drogi
- Rok produkcji: 2002
- Gdzie można obejrzeć: DVD, powtórki w TV
Interstate 60 to film naiwny, cukierkowaty i złożony w zasadzie z samych klisz. Tyle że wśród kinowych baśni jest absolutną klasyką. Szczególnie gdy pierwszy raz oglądało się go w czasie, kiedy obok zainteresowań „dorosłymi” tematami gdzieś tam w sobie skrywaliśmy jeszcze tęsknotę za tym, co niewytłumaczalne i tajemnicze. I po prostu za wielką przygodą.
W gruncie rzeczy to taki filmowy Mały książę przełomu wieków. Z jednej strony bardziej dosłowny, z drugiej zaś mniej melancholijny. Przede wszystkim jednak, podobnie jak powieść Saint-Exupery’ego, jest on zlepkiem historii z wyraźnie zaznaczonym początkiem, zakończeniem i morałem.
Za jeden z największych atutów filmu można uznać doborową obsadę aktorską. James Marsden jako główny bohater sprawdza się świetnie – nie pokazuje może całego wachlarza dramatycznych emocji, ale też nie takie było jego zadanie. Warto spojrzeć na niego jak na bohatera RPG, w którego mamy się wcielić. Wystarczająco charakterystycznego, by nie popaść w kompletną bezbarwność, ale i nie tak wyraźnie zarysowanego, byśmy nie mogli się z nim utożsamiać. Wyrazistości nie można za to odmówić postaciom drugoplanowym – Gary Oldman jako tajemniczy nieznajomy kradnie każdą scenę, w jakiej się pojawia. Tylko nieznacznie ustępuje mu Chris Cooper. Amy Smart, Kurt Russell, Christopher Lloyd i Michael J. Fox dostali może role zbyt małe, by jakoś szczególnie zabłysnąć, ale ich występ wciąż należy zaliczyć na plus.
Interstate 60 nie jest filmem ambitnym. Choć fani wciąż doszukują się w nim ukrytych znaczeń i mroczniejszych podtekstów, osobiście raczej nie traktowałbym go jako coś więcej niż młodzieżową baśń. Momentami nieco drętwą, momentami trącącą myszką, ale mimo tych wszystkich wad wciąż zwyczajnie urokliwą.
I tak, polski tytuł ssie.
