- Głupie filmy, które były... niezłe
- Armia umarłych (Army of the Dead)
- Co robimy w ukryciu (What We Do in the Shadows)
- American Ultra
- Bestie na krawędzi (Ji-pu-ra-gi-ra-do Jab-go Sip-eun Jib-seung-deul)
- John Wick
- Kolejny film o Boracie (Borat Subsequent Moviefilm)
- Chłopaki nie płaczą
- Stuber
Stuber

Co to: trochę Transporter, ale na odwrót: z uwrażliwionym kierowcą i twardzielem na miejscu pasażera
Rok premiery: 2019
Gdzie obejrzeć: HBO GO, Canal+, Player, Play Now, Apple TV, Chili
W Stuberze mamy klasyczne zestawienie dwóch całkowicie różniących się od siebie charakterów, które zostają ze sobą połączone w skrajnie trudnej sytuacji. Zmuszeni przez okoliczności bohaterowie nie mają wyboru i współpracują ze sobą, mimo że w innej scenerii zapewne nawet by się nie spotkali. Vic (Dave Bautista) to typowy samiec alfa, a przy tym policjant, który ma do wykonania brudną robotę. Stu (Kumail Nanjiani) to z kolei wrażliwy chłopak, który dorabia sobie na Uberze. Ich kreacje są diametralnie różne i cała oś filmu – poza momentami, w których duet rozprawia się z gangsterami bądź przed nimi ucieka – opiera się na stopniowym zdobywaniu przez nich szacunku do siebie nawzajem. To właśnie Bautista i Nanjiani niosą ten obraz na swoich barkach.
Fabuła filmu jest przewidywalna, najeżona niekonsekwencją, a główny antagonista jest tak jednowymiarowy, jakby był wycięty z kartonu. Nie porywają też wszystkie sceny akcji, niektóre z nich mogłyby być nakręcone w znacznie lepszy sposób. Bywają powtarzalne, czasem niepotrzebnie się dłużą, jakby twórcom brakowało pomysłu na to, jak wypełnić półtorej godziny, które mają do zrealizowania.
Mimo wszystkich tych mankamentów Stubera ogląda się naprawdę dobrze. Gdyby leciał w telewizji, zapewne przeszedłbym obok tego filmu obojętnie, natomiast w chwili, kiedy decydujemy się poświęcić mu odrobinę swojego czasu, okazuje się – jakkolwiek to nie brzmi – rzetelną rozrywką. Największą bolączką tytułu jest jego nierówność, przeplatają się tu elementy gatunkowo doskonałe, a trafiają i takie, że mamy ochotę przewracać oczami. Stuber to produkcja nieszkodliwa i potrafiąca na moment odłączyć nas od problemów świata doczesnego. A czasem o to przecież chodzi.
OD AUTORA
W kinie szukam kontrastów i skrajności. Lubię filmy, których cukierkowe otwarcie nie zwiastuje tragicznego końca. Na co dzień oglądam produkcje poważne, ale mam też doświadczenie z tytułami, które nie zobowiązują widza do wysiłku umysłowego. Jeszcze na pierwszym stopniu studiów wraz ze współlokatorami lubiliśmy nasze Czwartki z Filmem (właściwego słowa nie mogę użyć na tym portalu) Kitowym. W porównaniu z filmami, które umieściłem w powyższym zestawieniu, były to obrazy daleko bardziej posunięte, jeśli chodzi o absurd, żenadę i klasę Z. Cóż mam powiedzieć? Radykalizujemy się za młodu i wracamy do tego na starość, więc wszystko jeszcze przede mną.