filmomaniak.pl Newsroom Filmy Seriale Obsada Netflix HBO Amazon Disney+ TvFilmy

Filmy i seriale

Filmy i seriale 26 stycznia 2013, 11:00

autor: eJay & fsm

FILMag #14 - masa oskarowych produkcji i Drogówka od Smarzowskiego

Luty w polskich kinach to zawsze gorący okres, bowiem dystrybutorzy wprowadzają nominowane do Oscarów filmy - warto sprawdzić, jakie produkcje walczą o nagrody.

Spis treści

Django – recenzja

Zdaniem eJaya

To dla mnie jeden ze słabszych filmów Quentina, ale wciąż fajnie się go ogląda. Największy minus to czas projekcji. W ciągu prawie trzech godzin Tarantino stara się opowiedzieć historię zemsty, jednakże jest to zemsta, na której kulminację trzeba czekać niemalże do samego finału. W międzyczasie na ekranie pojawiają się bohaterowie mający umilić nam to charakterystycznym dla reżysera zalewem dialogów. Brakuje w nich jednak jakiejś błyskotliwości oraz pieprzu. Po raz pierwszy po obejrzeniu filmu QT nie mam ulubionej konwersacji czy nawet sceny, a to dla mnie oznacza jedno – Django jest obrazem, który nie wybija się na tle reszty twórczości Tarantino. W Bękartach wojny zadziałała tematyka i doskonałe aktorstwo, tu z kolei iskier oraz ciętych tekstów można dopatrzyć się ledwie w kilku scenach. Niemniej jest to tytuł dobry, z kapitalną muzyką i innym niż zwykle Samuelem L. Jacksonem. Oczekiwałem jednak czegoś trochę lepszego.

Moja ocena: 7/10

Zdaniem fsma

Mam słabość do filmów Quentina Tarantino – nawet jego mniej udane produkcje (jak np. Jackie Brown) są w stanie zapewnić mi godziwą rozrywkę. Django należy według mnie do kategorii „standardowo świetny Tarantino”. Zanurzone w rasizmie i niewolnictwie kino zemsty umieszczone na głębokim południu Stanów Zjednoczonych plus tradycyjnie świetny, odstający klimatem od czasu akcji soundtrack, przerysowana przemoc i kilka niezłych scen dają bardzo dobry i bardzo satysfakcjonujący mnie jako widza efekt końcowy. Jamie Foxx to prawdziwy Shaft z Dzikiego Zachodu, Christoph Waltz to cudownie elokwentny gość zza Wielkiej Wody, a DiCaprio doskonale pasuje na obleśnego plantatora bez gustu. Aktorski koncert i świetna konstrukcja opowieści (bardzo podobało mi się, że na kulminację trzeba było czekać tak długo, bowiem wybuchowy trzeci akt jest dzięki temu odpowiednio mocniejszy) sprawiły, że w zasadzie nie mam się do czego przyczepić. Jasne – poziomu Pulp Fiction osiągnąć się nie da i w paru miejscach Django mógłby być zdecydowanie krótszy, ale uważam, że nowy film Tarantino stoi na równi z Bękartami, a to na pewno spore osiągnięcie.

Moja ocena: 8,5/10

TWOIM ZDANIEM

Na jaki film wybierasz się w lutym do kina?

Lincoln
8,6%
Gangster Squad
8%
Drogówka
18,2%
Wróg numer jeden
8%
Poradnik pozytywnego myślenia
4,1%
Szklana pułapka 5
53%
Zobacz inne ankiety