Upadek Numenoru – origin story Saurona. 7 świetnych historii ze świata Władcy Pierścieni

- Dzieci Hurina jak Gra o Tron – wymarzone ekranizacje ze świata Władcy Pierścieni
- Upadek Numenoru – origin story Saurona
- Dzieci Hurina – tolkienowska Gra o tron
- Durin Nieśmiertelny – o krasnoludach od kuchni
- Beren i Luthien – Romeo i Julia się chowają
- Moria – krasnoludzki dramat na bogato
- Nowy cień – co się porobiło w Czwartej Erze?
Upadek Numenoru – origin story Saurona

Rodzaj filmu: utopia fantasy
Utwory, na których by bazował: Silmarillion, Niedokończone opowieści, Historia Śródziemia
Liczba przewidywanych części: dwie – rozkwit i upadek państwa
Potencjalny reżyser: Gary Ross
Potencjalna obsada: Jennifer Lawrence, Tom Cruise, Claes Bang, Bryan Cranston, Jesse Eisenberg, Penelope Cruz, Joan Collins i... Marek Kondrat
Numenor to Tolkienowska Atlantyda. Świetnie zorganizowane królestwo długowiecznych ludzi przez wiele setek lat było dla ludów zamieszkujących Śródziemie niedoścignionym wzorem idealnego państwa. Zarówno jego lokalizacja, pomiędzy krainą śmiertelników a Valinorem, jak i mityczne pochodzenie królów wskazują na to, że Númenor to swego rodzaju metafora powolnej przemiany tego, co boskie i mityczne, w to, co ludzkie i codzienne. Ale przy okazji też świetna historia o intrygach, pokusach władzy i... geneza postaci Saurona.
Realia arystokracji w Númenorze przypominają trochę rzeczywistość najbardziej uprzywilejowanych obywateli starożytnego Rzymu. Również społeczna akceptowalność samobójstwa zdaje się być zaczerpnięta przez Tolkiena właśnie z tradycji rzymskich. Władcy Númenoru przez wiele stuleci odchodzili w czasie przez siebie wybranym, tak aby uniknąć zniedołężnienia i do końca decydować o swoim losie. Rządzenie do naturalnej śmierci, powszechne w końcowym etapie funkcjonowania państwa, było jedną z oznak upadku cywilizacji na wyspie.

Nie byłby to łatwy do nakręcenia film. Wielowątkowość opowieści sprawia, że trudno byłoby przyzwyczaić widzów do poszczególnych postaci. Z tego też względu twórcy musieliby raczej zdecydować się na zmiany w materiale źródłowym, co z kolei naraziłoby ich na atak nieukontentowanych fanów. Jeżeli jednak udałoby się im uciec spod młota i kowadła, moglibyśmy otrzymać cudowną utopię fantasy. Jednocześnie kameralną i epicką, efektowną i dającą do myślenia, w stylu Tolkiena i na wskroś współczesną. Aż żal pomyśleć, że wśród tylu pomysłów na filmy osadzone w uniwersum Władcy Pierścieni ten zapewne będzie ostatnim w długiej kolejce produkcji przeznaczonych do realizacji w czasie bliżej nieokreślonym.