Prestiż, pozerstwo i PoE 2, czyli czemu Elon Musk oszukuje w grach

Elon Musk jednych inspiruje, innych przeraża, ale są też tacy, którzy uważają go za pozera i oszusta. Do tej ostatniej grupy zaliczają się gracze w Diablo 4, PoE 2, Elden Ringa czy Quake’a, w których to grach miliarder próbował imponować skillem...

Hubert Sosnowski

Elon Musk spolaryzował opinię publiczną, pakując się z butami w politykę i popierając Trumpa. To ta poważniejsza część jego działalności, która jednych zachwyciła, innych przestraszyła, zwłaszcza biorąc pod uwagę gest, jaki wykonał po zaprzysiężeniu obecnego prezydenta USA. Po drodze wystawił się jednak na pośmiewisko środowiska graczy, gdy utrzymywał, że należy do czołówki hardcore’owych wymiataczy w Path of Exile 2.

To niejedyny moment, gdy próbował zaimponować społeczności gamerów – twierdził, że plasuje się w topce Diablo 4, chwalił buildem z Elden Ringa, a nawet – że wymiatał w Quake’u. Po zweryfikowaniu zazwyczaj okazywało się, iż w wypowiedziach milionera znaleźć można zarówno ziarno prawdy, jak i nawóz pompujący te rewelacje. W całej tej sprawie interesujące są dwie rzeczy. Dlaczego jeden z najbardziej wpływowych ludzi na świecie tak się zachowuje – oraz dlaczego wybiera akurat te gry? Może teraz, gdy Elon wszedł na poważnie i otwarcie w politykę, nie jest to już dla niego tak istotne, ale przez lata gaming stanowił ważną część życia Muska.

TEKST PREMIUM

Treści premium wymagają więcej czasu i wysiłku i mogą powstawać głównie dzięki Waszemu wsparciu jako czytelników GRYOnline.pl. Jeśli chcecie czytać podobnego rodzaju treści, rozważcie kupno abonamentu!

Wykup Abonament Premium GRYOnline.pl

Nowe szaty Elona

Jak wszystko, co Musk robi, i gamerski aspekt jego życia społeczność wzięła pod lupę. Biznesmen chwalił się postacią, którą gra w Elden Ringu, a ludzie to przetestowali i build okazał się niezbyt praktyczny, chociażby przez korzystanie z ciężkiego sprzętu i skazanie na heavy rolla.

Źródło: https://x.com/elonmusk/status/1528955104463814656.
Źródło: https://x.com/elonmusk/status/1528955104463814656.

Najtrudniej zweryfikować kwestię Quake’a. W wywiadzie dla Based Media Musk twierdził, że w młodości był jednym z najlepszych graczy na świecie, a już na pewno w drużynie, i że wygrał trochę pieniędzy w turnieju. Opowieść tę skonfrontowano w artykule „PC Gamera” ze wspomnieniami Dennisa „Thresha” Fonga – czyli legendarnego gracza, który zdobył Ferrari 328 Johna Carmacka w turnieju Quake’a. Thresh przyznał, że rzeczywiście Elon, występujący pod nickiem Zip2, grywał na serwerze i że był po prostu OK. Potem Fong się poprawił i doprecyzował, że Musk w Quake’a grał mnóstwo czasu. Tim Willis z id Software rzucił nawet właścicielowi SpaceX na Twitterze wyzwanie.

„PC Gamer” nie był jednak w stanie znaleźć żadnych śladów sugerujących, iż Musk faktycznie wygrał zawody. Całkiem możliwe, że w pionierskich czasach przyszły bogacz rzeczywiście nieźle sobie radził, a czy koloryzował z rozgrywkami i wygranymi – zdania są podzielone. Na Reddicie wyłowiono na przykład wypowiedź kogoś, kto twierdził, że rzeczywiście w jednym z turniejów walczył z kimś o nicku Zip2.

Musk ubarwił nieco swoje osiągnięcia w Diablo 4, choć nie od razu. W podcaście Fridmana mówił, że zabijanie demonów w grze pomaga mu uspokajać demony w głowie. Wtedy opowiadał też o swoich ograniczeniach, że np. nie potrafi poradzić sobie z Uber Lilith. Popłynął jednak u Joego Rogana, stwierdzając, że jest w dwudziestce najlepszych graczy świata. Swoje rewelacje oparł na dość niemiarodajnym rankingu dotyczącym tempa ukończenia Dołów (osiągnął to w niecałe 2 minuty) – zestawienie Helltides.com uwzględnia tylko tych, którzy sami zgłosili się do portalu z nagraniem. Gdy sprawa była głośna, na liście figurowało 725 graczy, co opisywała na Cooldownie nasza koleżanka Danuta. Tymczasem na samym Steamie w tamtym czasie w Diablo 4 mogło grać i 55 tysięcy graczy oraz sporo więcej na Battle.necie.

Wynik Elona Muska w D4 zarejestrowany na stronie Helltides.com. - Prestiż, pozerstwo i PoE 2, czyli czemu Elon Musk oszukuje w grach - dokument - 2025-02-28
Wynik Elona Muska w D4 zarejestrowany na stronie Helltides.com.

O ile opowieści o Quake’u i Diablo 4 to raczej po prostu sprytnie przedstawione wspomnienia i półprawdy, a Elden Ring robi za prywatne power fantasy, a nie dowód faktycznego mistrzowskiego opanowania gry – o tyle w przypadku Path of Exile 2 Elon Musk zbłaźnił się spektakularnie. Najpierw utrzymywał, że jest tak dobry, iż zarobił chwilowego bana. Teoretycznie przez chwilę jego postać Percy_Verence okupowała w rankingu hardcore 7 miejsce (obecnie spadła poniżej 200 i jako martwa już raczej nie powalczy). Iluzja znikła, gdy Elon postanowił pokazać, jak zamiata podłogę z pomocą swojego bohatera na 95 poziomie.

Nie trzeba mieć wiedzy takich weteranów PoE jak Quin69TV czy Casual Kripp, by dostrzec, że facet nie ma pojęcia o grze (choć wypada przyznać, że wgląd tego ostatniego w mechaniki rozgrywki dodaje widowisku smaku). Musk nie wiedział, jak działają przedmioty i regeneracja many, jak otwierać mapy Atlasa, pomijał wartościowe łupy, a w skrzynce miał zakładkę nazwaną „Elon’s maps”. Biedny, skazany na zagładę Percy turlał się po mapie do wtóru rechotu gamingowej społeczności. Matematyka sytuacji też się nie zgadzała – na utuczenie takiej postaci potrzeba by mnóstwa czasu, którego Musk raczej nie miał, zajęty biznesem, podbijaniem świata polityki i pisaniem na Twitterze.

Kadr z materiału pt. Elon Musk Absolutely Clueless Trying to Pilot his Boosted PoE2 Account on Stream.Quin69TV na YT, https://www.youtube.com/watch?v=qpXu9ft9h4M

To nie Diablo 4, które wybacza więcej błędów. PoE 2 w trybie hardcore nie wybacza ich wcale. Igrzyska Elona odbiły się głośnym echem w całym internecie, gdy w sprawę włączył się Asmongold. Panowie przepychali się także na Twitterze, Asmongold stracił nawet na chwilę status zweryfikowanego użytkownika „platformy X”, a Musk „odfolowował” słynnego streamera. Ostatecznie Elon przyznał w rozmowie z youtuberem NikoWrexem, że jego konto było boostowane – ale uciekł się przy tym do usprawiedliwienia, że inaczej nie da się rywalizować z Azjatami i że wszyscy tak robią. Zapamiętajcie ten moment. Oczywiście, gracze oraz streamerzy i te wyjaśnienia obśmiali.

Żelazny Elon

Sytuacja bardziej bawiła, niż bulwersowała, choć zdarzały się uwagi, że szeregowemu użytkownikowi PoE2 boostowanie konta nie uszłoby na sucho. I dziwiła. Na zdrowy rozum trudno zrozumieć, dlaczego jeden z najpotężniejszych i najbardziej wpływowych ludzi na świecie musi przed całym internetem fleksować się poziomem wymyślonych ludzików w hack’n’slashach. Odpowiedź kryje się w historii i publicznym wizerunku oraz w cechach, jakie media i specjaliści Muskowi przypisują. Oraz jakie Elon sam nam podpowiedział.

Jeśli o kimś powstaje dokument zatytułowany Elon Musk: The Real Life Iron Man, to jest to niezła wskazówka, w którą stronę podążać z rozważaniami. Przeszłość Elona, jaką znamy, brzmi niczym początek superbohaterskiej opowieści. Urodził się i dorastał w RPA i choć jego ojciec – Errol Musk – był bogaty, dzieciństwa właścicielowi Tesli nie ma co zazdrościć. Musk senior znęcał się psychicznie i fizycznie nad żoną – Maye Musk, terroru emocjonalnego nie oszczędzając też dzieciom. Mały Elon obrywał także od rówieśników, którzy go zwyczajnie nie rozumieli (wylądował nawet w szpitalu).

Nie ma sensu przedstawiać całej biografii przyszłego bilionera, ale to urodzony geek. Wizerunkowo – skrzyżowanie Tony’ego Starka z Peterem Parkerem. Był jednym z tych wyjątkowych dzieciaków. Z głową pełną fantastycznych – jak się wtedy wydawało – pomysłów, nosem w książkach, smykałką do nauki i pasją do gier. To dzięki tym ostatnim nauczył się programować i już w wieku 12 lat stworzył grę Blastar, którą sprzedał pismu „PC and Office Technology” za około 500 dolarów.

Daniel Oberhaus, https://www.flickr.com/photos/163370954@N08

Uwielbiał przy tym czytać fantastykę, do jego ulubionych lektur należały m.in. Fundacja Asimova oraz Władca Pierścieni Tolkiena. Bakcyl nerdozy zakorzenił się w tym dzieciaku mocno, stanowił podstawę jego tożsamości, a i pewnie ucieczkę od świata. Gry wideo towarzyszyły mu zaś przez całe życie. Może nie jest w nich takim prosem, za jakiego się zawsze podaje – ale niewątpliwie są dla Elona Muska ważne.

Poza tym jednak w jego biografii pojawiają się wątki przemocy, odrzucenia i samotności. Jednostka po takich przejściach siłą rzeczy szuka akceptacji, przystani i grupy docelowej, z którą łapie nić porozumienia. Psychologowie twierdzą, że takie doświadczenia i tendencje mogą zaowocować narcyzmem. W przypadku Elona Muska od lat trwa debata, czy faktycznie jest tego rodzaju osobą, czy tylko wykazuje pojedyncze narcystyczne zachowania, a może po prostu tak działa skuteczny lider wielkiego biznesu. Nie podejmuję się stawiać bogaczowi diagnozy – choć on sam uważa się za osobę z zespołem Aspergera (dziś poprawne jest zaliczanie tego po prostu do spektrum autyzmu).

Kim by się ostatecznie nie okazał – Elon Musk bardzo stara się kontrolować narrację dotyczącą jego wizerunku (z lepszym lub gorszym skutkiem). Przez lata utrwalał image i tytuły, które nadali mu inni. Nie raz i nie dwa określano go mianem prawdziwego Tony’ego Starka, wizjonera i filantropa. Sam też wychodził do mediów i fanów w pozie wyluzowanego „cool guya”, który nie boi się zajarać blanta w podcaście Joego Rogana.

Dwaj Iron Mani? Cóż, tylko w filmie.Kadr z filmu Iron Man 2, reż. Jon Favreau, 2010.

Operuje memami – kłania się Dogecoin – i popkulturowymi nawiązaniami, gra w gry, chwali niektóre produkcje, np. Cyberpunka 2077, jest zdolny do zamaszystych medialnych gestów (czasem aż za bardzo), prowadza się z modelkami, zaliczył cameo w Iron Manie 2 i Teorii wielkiego podrywu, a technologie, które sygnuje swoim nazwiskiem (elektryczne samochody, Cybertruck, Neuralink, SpaceX i loty w kosmos – Elon chce skolonizować Marsa) przywodzą na myśl wynalaki rodem z oldskulowego kina SF.

I bez medialnego szumu byłby niesamowicie potężnym człowiekiem, ale kultura geekowska miała na Muska ogromny wpływ – i to dzięki niej stał się tak popularny i ważny dla zwykłego odbiorcy. To go bardzo uczłowieczyło, uczyniło w oczach widza bliższym. Musk powtarzał przy tym, że chce robić rzeczy użyteczne dla ludzkości i świata, więc i nutka filantropijna robiła swoje. Wyróżniał się na tle typowych, odzianych w garnitury miliarderów. Był, właśnie niczym Iron Man, bogatą, nerdowską gwiazdą rocka. Kimś, kim przynajmniej połowa z nas chciałaby zostać.

Nie powinno więc dziwić, że jego zabieganie o publiczną akceptację szczególnie mocno skupia się na grupie, z której sam wyrósł i która dała mu coś więcej niż bogactwo – dała mu głos i tożsamość. Wyznawcy i przeciwnicy Muska spierają się do dziś, ile wynalazków faktycznie można mu przypisać, a ile wykupił, przystosował do publicznego odbioru i przypisał sobie sam (jak w przypadku przełomowego roadstera Tesli). Nawet jednak ludzie nieprzychylni nie mogą odmówić mu inteligencji, zdolności adaptacyjnych oraz zmysłu do wyłapywania trendów i towarów, które mogą odnieść sukces. Nie powinno więc szokować, że Elon Musk idealnie typuje gry pozwalające wstąpić do klubu gamingowych „cool guyów”.

Elon Ring

O ile Diablo 4 to produkcja dla szerokiego grona odbiorców i dopiero na pewnym etapie endgame’u zaczyna stanowić prawdziwe wyzwanie (co może się podobać lub nie), o tyle zarówno Quake czy Elden Ring, jak i Path of Exile 2 to dzieła naprawdę wymagające. Każde z wymienionych poddaje próbie cierpliwość i zdolności graczy w nieco inny sposób.

Quake to przedpotopowa bestia, w której podstawowe mechaniki łączą się w niesamowicie spójną i dynamiczną całość. Żeby zdominować przeciwnika o podobnych zdolnościach, musimy perfekcyjnie znać mapę, opanować takie manewry jak strafe jumpy czy rocket jumpy, mieć w głowie stoper, by przypilnować pojawiania się na mapie broni, amunicji, pancerza i power upów – a ponad wszystko wykazać się małpim refleksem i celnością snajpera. Zwycięstwo w pozornie chaotycznej, a tak naprawdę precyzyjnej rozgrywce zapewnia niesamowity strzał adrenaliny, ale pokazuje też, że zwycięzca łączy zręczność z szybkim myśleniem i podejmowaniem decyzji w ułamku sekund.

Quake Remastered, id Software, 2021.

Obecnie są to gry dla „starej gwardii”, OG nerdów, którzy pierwsi kisili się w kafejkach internetowych, zanim stało się to modne. Przynależność do tej kasty w dobie Fortnite’a nie napędza wielkiej popularności, ale buduje wizerunek „prawdziwego gracza”, takiego, który niczym Elrond był tam trzy tysiące lat temu. Także status weterana może stanowić fundament kreowania tożsamości wszechstronnego i bardzo dobrego gamera.

Opus magnum FromSoftware wymaga przede wszystkim uważności. Trzeba zwracać uwagę na enigmatyczne wskazówki rzucane przez NPC, eksplorować, wypatrywać pułapek – i uczyć się wzorców zachowań bossów. Z soulslike’a na soulslike produkcje te stawały się coraz szybsze, a i tak gracze w ramach podjęcia wyzwania potrafią oklepywać Malenię, za cały ekwipunek mając katanę, bojowe stringi i garnek na głowie. Generalnie uwielbiają przebijać się przez grę, rozpracowywać ją i łamać.

Elden Ring, Bandai Namco, 2022.

Każdy typ zwycięstwa – zarówno ten wywalczony w „uczciwym” pojedynku z systemem, jak i poprzez jego złamanie – zapewnia niesamowite strzały dopaminy. Zwłaszcza gdy osiągamy to po którymś z rzędu nieudanym podejściu. Dark Souls, Elden Ring i reszta zyskały legendarną już reputację gier, które bardzo pozytywnie oddziałują na psychikę odbiorcy; w najgorszym razie robią mu niezły masaż mózgu, w najlepszym pomagają walczyć z dołem czy prawdziwą depresją (pisał o tym na przykład Jakub Mirowski). Choć gry nie zastąpią leków ani terapii – takie osiągnięcie jak pokonanie finałowego bossa na pewno wzmacnia morale. Karolina Cieślak w specjalnym wydaniu „CD-Action” tak pisała o oddziaływaniu Soulsów na graczy:

Odgrywa ono [poczucie kontroli – przyp. red] ważną rolę nie tylko dla wystąpienia flow, ale również dla dobrostanu psychicznego [...]. Przeświadczenie o braku wpływu na otaczające nas wydarzenia to częsty objaw depresji. Wśród istotnych elementów leczenia tej choroby wymienia się pracę nad przywróceniem poczucia sprawstwa. Oczywiście to nie tak, że od teraz każdy opis nowego soulslike’a na Steamie powinien zaczynać się od „Psychiatrzy ich nienawidzą...”. Wieczorna sesja Elden Ringa nie zastąpi terapii. Leczenie zaburzeń depresyjnych jest bardzo złożone, ale badania pokazują, że soulsliki jak najbardziej mogą wspierać jego przebieg u osób, które tego typu gry lubią.

Karolina Cieślak, „Dlaczego kochamy trudne gry?”, CD-Action – wydanie specjalne: Souls. Dark Souls i gry soulslike, s. 114–115

Dodajmy do tego wysoką jakość wykonania i dopracowanie do takiego stopnia, że większość fromsoftware’owych soulsborne’ów można traktować jako gry wysoko konceptualne („high concept” – każdy aspekt wynika z koncepcji filozoficznej tkwiącej u podstaw założeń danego dzieła). Te wszystkie osiągnięcia, nagrody mediów, wysoka sprzedaż i wrażenia graczy, których Soulsy „ocaliły”, sprawiają, że za dziełami Hidetaki Miyazakiego ciągnie się kaskada pozytywnych medialnych skojarzeń, nawet jeśli podszytych czarnym humorem („... others just wanna game that’ll f.. them, till they love it” – Honest Trailers; naprawdę nie rozumiem, czemu FromSoftware nie zapłaciło i nie wykorzystało tego jako oficjalnego sloganu reklamowego).

Niby to gra singlowa, jednak Elden Ring nie traci popularności.SteamDB

Nic dziwnego, że te gry cieszą się ogromną popularnością. To jeden z najsilniejszych trendów w ostatnich latach. Powstało sporo produkcji, które małpują, przepraszam, rozwijają formułę Soulsów, jak Lords of the Fallen, Mortal Shell, The Surge, Enotria, Lies of P. czy Khazan. Nawet serie, które pewnie stoją na własnych nogach, jak np. God of War, zaczęły zapożyczać z Soulsów koncepcje. Zatem z jednej strony to megapopularne zjawisko, które trafiło pod strzechy. Z drugiej – gamerska legitymacja, że przynależy się do elitarnego klubu, którego członkowie, nawet jeśli nie ukończyli „tej trudnej gry”, przynajmniej podjęli heroiczną próbę. A to już coś. W innym miejscu artykułu Karolina Cieślak tak opisuje soulsowych graczy:

Są to zazwyczaj ludzie otwarci na doświadczenia, o silnej potrzebie wyzwań i osiągnięć, indywidualiści lubujący się w samodzielnym rozwiązywaniu problemów. A także osoby z tendencją do przeszacowywania swoich umiejętności.

Nasz mózg ma ciekawą właściwość, że wnioski płynące z doświadczeń z jednej dziedziny przenosi na inną. Jeśli gra pokazuje nam, że trudności da się pokonać pracą i wytrwałością, a ponoszone porażki nie zmniejszają naszej wartości, myślenie to zacznie się objawiać również w innych sytuacjach. [...]

Karolina Cieślak, „Dlaczego kochamy trudne gry?”, CD-Action – wydanie specjalne: Souls. Dark Souls i gry soulslike, s. 114–115

Path of Elon 2

Pewnie, Soulsy, Elden i reszta tej gromadki to trudne gry, ale jednak posiadają pewną lekkość, a ich przebojowość i przystępność zwiększa lubiana perspektywa trzeciej osoby. Hack’n’slashe – jak ważne Diablo czy PoE by nie były – oferują jednak bardziej hermetyczną i oldskulową formę rozgrywki, a to jeszcze odrobinę zwiększa elitarność zjawiska. O ile Diablo 4 skręciło w stronę przystępniejszego gameplayu (za co też można je cenić), o tyle zarówno Path of Exile, jak i Path of Exile 2 nie biorą jeńców.

PoE to coś pomiędzy rozwinięciem idei, które założyciele Grinding Gear Games pokochali w Diablo i Diablo 2, a graficzną nakładką na tak zaawansowanego Excela, że liczy się każde miejsce po przecinku. Przynajmniej w niektórych buildach. W każdym razie mówimy o produkcji, która oferuje perspektywę izometryczną i bardzo szybkie klikanie, by zaszlachtować, rozstrzelać lub zdetonować kolejne hordy wrogów.

Path of Exile 2, Grinding Gear Games, 2024.

Do tego gracze zmagają się nie tylko z trudnymi bossami i chmarami nieprzyjaciół, ale też z RNG, które miesza w konstrukcji mapy, podrzuca losowy loot i sprawia, że crafting nie zawsze idzie po naszej myśli (mój znajomy zapaleniec określa system rzemiosła jako „swój ulubiony hazard”). To wymaga skupienia, matematycznego zacięcia, a jeśli gramy w trybie hardcore – sporej precyzji. O śmierć w PoE nietrudno. Podczas prac nad Path of Exile 2 GGG wcale nie kryło się z inspiracją soulslike’ami. Jonathan Rogers dobry rok przed premierą w wywiadzie dla IGN mówił tak:

Zmierzamy bardziej w kierunku Elden Ringa. Jest [Path of Exile 2 – przyp. red.] znacznie bardziej skupione na akcji, ale z hardcore’owym zacięciem.

I rzeczywiście, drugie PoE stanowi fuzję rozwiązań z hack’n’slashy i soulslike’ów. W tle wciąż pracuje mnóstwo cyferek, a naszym zadaniem jest sprawić, że wystrzelą do góry, robiąc „BRRRRRRR” – poprzez nieco bardziej intuicyjne, ale wciąż rozbudowane mechaniki craftu, rozwoju postaci z ogromnym drzewkiem pasywów, dobór aktywnych skilli, ascendencji i oczywiście poprzez żelastwo. Mnóstwo żelastwa. Do miksu dodano jednak dużo mocniej zręcznościową walkę i poruszanie się. Teraz musimy zdecydowanie bardziej uważać na ruchy przeciwników, precyzyjnie się pozycjonować, wykorzystywać darmowe uniki i – niczym w Soulsach – uczyć się wzorów ataków bossów oraz reagować na zmiany na arenach.

To mikstura, która powinna smakować zarówno wybrańcom biorącym się za łby z gameplayem a la Miyazaki, jak i szalonym naukowcom, którzy cyzelowali swoje samobieżne maszyny masowej zagłady z pierwszego PoE (oczywiście, pojawiają się też głosy fanów, którzy punktują problemy wynikające z tego połączenia). Ktoś, kto radzi sobie z takim miksem zręczności i planowania buildu, raczej wychodzi na inteligentną osobę, zdolną pojąć złożone mechanizmy rozgrywki, obrócić je na swoją korzyść, a przy tym umie zachować kontrolę nad polem gry i szybko reagować. Jeśli gra w trybie hardcore – to prawdopodobnie któryś z tych aspektów opanował w sposób mistrzowski. A przy tym ma zapewne dużo wolnego czasu.

Hit GGG już w Early Accessie zgromadził potężną bazę graczy – sam turlam swoich bohaterów przez mapki, kiedy mam na to siłę, razem z tysiącami innych wygnańców online (estymuje się, że zeszło od ponad 4 do 5,7 milionów kopii!). Przypominam, mówimy o grze, która nie miała jeszcze „prawdziwej” premiery, a przy tym nie należy do najłatwiejszych. Do tego wymiatanie w Path of Exile 2 zapewnia poczucie przynależności do elity graczy jeszcze bardziej geekowskich, a nawet z naukowym zacięciem do rozpracowywania systemów (PoE uwielbiają programiści, informatycy itp.; wszystkie te fanowskie narzędzia pomagające w zarządzaniu buildem nie wzięły się przecież znikąd). Uczestnictwo w tym gamingowym zjawisku musi wzmacniać poczucie wyjątkowości, a przy okazji obiecuje zasięg i drogę do umysłów licznego grona.

Popularność PoE2 nie maleje.SteamDB

No i Path of Exile serfuje sobie na narastającej fali popularności. Nikogo nie powinno więc dziwić, że Elon zwrócił na PoE2 uwagę. A że próbę zaimponowania ludziom o przynajmniej częściowo pokrewnych zainteresowaniach (gaming, nauka, programowanie) oraz środowisku zwieńczył dziki rechot internetu... cóż.

Zauważcie kilka prawidłowości. Każda z gier, którymi Elon z lepszym lub gorszym skutkiem się popisywał, przynajmniej zahacza o aspekt kompetytywny, a przy tym choć przez chwilę stanowiła pewien wyznacznik hardcore’owości w środowisku gamerskim i geekowskim. To wszystko to także dzieła, które wymagają niesamowitej kontroli nad polem gry, ale też – odwdzięczają się poczuciem tejże kontroli w czasie rzeczywistym, mocnym jak nigdzie indziej (poza może strategiami). Do kogoś, kto na co dzień zajmuje się podejmowaniem decyzji na wielką skalę, wszystkie te cechy gier muszą na jakimś poziomie przemawiać. Raczej na głębszym niż tylko kwestie wizerunkowe – choć to w którymś momencie mogło stać się najistotniejsze.

Elden Ring

Elden Ring

PC PlayStation Xbox Nintendo

Data wydania: 25 lutego 2022

Informacje o Grze
8.9

GRYOnline

7.4

Gracze

9.3

Steam

9.5

OpenCritic

OCEŃ
Oceny
Podobało się?

0

Hubert Sosnowski

Autor: Hubert Sosnowski

Do GRYOnline.pl dołączył w 2017 roku, jako autor tekstów o grach i filmach. Do 2023 roku szef działu filmowego i portalu Filmomaniak.pl. Pisania artykułów uczył się, pracując dla portalu Dzika Banda. Jego teksty publikowano na kawerna.pl, film.onet.pl, zwierciadlo.pl oraz w polskim Playboyu. Opublikował opowiadania w miesięczniku Science Fiction Fantasy i Horror oraz pierwszym tomie Antologii Wolsung. Żyje „kinem środka” i mięsistą rozrywką, ale nie pogardzi ani eksperymentami, ani Szybkimi i wściekłymi. W grach szuka przede wszystkim dobrej historii. Uwielbia Baldur's Gate 2, ale na widok Unreal Tournament, Dooma, czy dobrych wyścigów budzi się w nim dziecko. Rozmiłowany w szopach i thrash-metalu. Od 2012 roku gra i tworzy larpy, zarówno w ramach Białostockiego Klubu Larpowego Żywia, jak i komercyjne przedsięwzięcia w stylu Witcher School.

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl