10 najbardziej pamiętnych etapów skradankowych - wszędzie dobrze, ale w cieniu najlepiej
Skradanki to bardzo specyficzny gatunek, który najbardziej utalentowanym deweloperom stwarza naprawdę spore pole do popisu. Przyglądamy się tym etapom, które oprócz zmuszania nas do siedzenia cicho i poruszania się w żółwim tempie zachwycały pomysłowością
Spis treści
- 10 najbardziej pamiętnych etapów skradankowych - wszędzie dobrze, ale w cieniu najlepiej
- The Sword z gry Thief: The Dark Project
- CIA Headquarters z gry Splinter Cell
- OMNI Mainframe z gry Invisible Inc.
- Lady Boyle’s Last Party z gry Dishonored
- Life of the Party z gry Thief II: The Metal Age
- Curtains Down z gry Hitman: Blood Money
- Walka z The Endem w grze Metal Gear Solid 3: Snake Eater
- All Ghillied Up z gry Call of Duty: Modern Warfare
- Robbing the Cradle z gry Thief III: Deadly Shadows
- Bathhouse z gry Splinter Cell: Chaos Theory
Curtains Down z gry Hitman: Blood Money
Tym, co zawsze wyróżniało serię Hitman spośród innych produkcji, był nacisk położony na swobodę działań gracza. Nic więc dziwnego, że za jedną z najlepszych misji w całym cyklu uważa się po dziś dzień Curtains Down – zlecenie, w którym jedynym ograniczeniem jest nasza pomysłowość. Ten naprawdę króciutki (oczywiście, jeśli wiecie, co robić) etap da się ukończyć na kilka różnych sposobów, a w przynajmniej połowie przypadków śmierć dwójki celów można spowodować tak, by wyglądała na wypadek. Jako Agent 47 dostajemy prostą robotę – zabić aktora i jego kochanka, którzy zajmują się handlem ludźmi i prostytucją. A że idealnie skrojony garnitur nigdzie nie prezentuje się lepiej niż w operze, postanawiamy dopaść parę podczas jednej z prób. Tyle nakazuje nam gra – od momentu wyjęcia pistoletu z trzymanej w szatni kurtki radzimy sobie już na własną rękę.
Jeśli zainteresujemy się wystawianym spektaklem, zorientujemy się, że aktor, na którego polujemy, zostaje zastrzelony podczas sztuki. To już daje dwie opcje – albo podmienimy broń, której używa inny artysta, albo oddamy strzał dokładnie w tym momencie, w którym ma mieć miejsce udawana egzekucja naszego celu. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by skorzystać z faktu, że opera znajduje się w trakcie remontu, wspiąć po rusztowaniach i podłożyć bombę na żyrandolu. Albo – jeśli uważamy, że cała ta zabawa w chowanego jest mocno przereklamowana – po prostu wyjść na środek z ulubioną spluwą w dłoni i zacząć mordować każdego, kto nawinie się pod lufę. Oczywiście nie jest to najbardziej profesjonalny z patentów, ale deweloperzy nie próbują prowadzić gracza za rączkę, pokazując mu, co ma w danym momencie zrobić, a czego unikać – i udowadniają to już w trzecim etapie. A przy okazji przekonują, że nie potrzeba ogromnych lokacji (opera jest bowiem dość niewielka w porównaniu z paroma innymi miejscami), by dać graczom kilka zupełnie odmiennych, ale zawsze satysfakcjonujących sposobów na wykończenie tego, kto akurat znalazł się na naszym celowniku.