Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 13 września 2025, 12:04

autor: Kamil Kleszyk

Współtwórcy StarCrafta obwiniają graczy i współczesny rynek za porażkę swojej nowej gry. Problem w tym, że zarzuty nie są bezpodstawne

Stormgate miało być nowym początkiem dla gatunku RTS, a stało się jednym z największych rozczarowań roku. Twórcy winą obarczają graczy oraz rynek, ale problem leży gdzie indziej.

Źródło fot. Frost Giant Studios
i

Stormgate, zapowiedziane podczas Summer Game Fest 2022 jako darmowa strategia czasu rzeczywistego, miało być nowym otwarciem dla fanów gatunku RTS. Za projekt odpowiada studio Frost Giant, założone przez weteranów Blizzarda – Tima Mortena i Tima Campbella. Twórcy nie kryli ambicji: chcieli stworzyć Elden Ringa w świecie strategii.

Ten moment jednak nie nadszedł. Po premierze w Early Accessie na Steamie w lipcu 2024 roku – i pełnym debiucie jako free-to-play – gra zaczęła gromadzić mieszane opinie. Aktualnie Stormgate ma zaledwie 50% pozytywnych recenzji na Steamie. To ogromny cios, biorąc pod uwagę imponujące 35 mln dolarów finansowania, w tym udaną kampanię na Kickstarterze.

Winne są coraz wyższe wymagania i współczesny rynek

W długim wpisie w serwisie LinkedIn Tim Morten wskazał, że problemy Stormgate wynikają z różnych czynników zewnętrznych. Deweloper obarczył odpowiedzialnością za porażkę aktualny rynek gier i współczesnych graczy. Według niego próg „wystarczająco dobrej gry” poszedł mocno w górę, a nawet solidne tytuły nie osiągają dziś komercyjnego sukcesu.

Wspomniał o przesycie rynku, mniejszej ilości czasu, jaką gracze mogą poświęcić grom, a także o wzroście znaczenia sztucznej inteligencji, która ułatwia produkcję i zwiększa konkurencję.

Najważniejsze jest to, że sukces jest teraz trudniejszy do osiągnięcia i mniej przewidywalny. Trzeba włożyć ogromny wysiłek w wyróżnienie się i marketing. Nawet wtedy sukces będzie w większym stopniu zależał od szczęścia niż w przeszłości, a szansa na niego będzie mniejsza – napisał Morten.

Recenzje na Steamie nie pozostawiają złudzeń

Problem w tym, że – jak wskazują recenzje na Steamie – gracze widzą przyczyny porażki gdzie indziej. Wielu narzeka na płatną kampanię sprzedawaną w formie mikrotransakcji, techniczne problemy i brak dopracowania, słabe aktorstwo głosowe, mdłą fabułę oraz niewygodne cele misji.

W jednym z komentarzy czytamy:

23 lata po Warcraft III i 15 lat po StarCraft II: Wings of Liberty kampania RTS-a nie powinna być tak bezbarwna i pozbawiona życia. Pasja nie równa się sukcesowi. 6/10.

Z kolei inny gracz przyznaje, że „ta gra jest po prostu zła. Prawie wszystko w niej jest złe. Jedynym pozytywnym aspektem całej gry jest muzyka. Dobra muzyka, ale kiepskie dźwięki, błędy, opóźnienia, brak treści, kiepskie sterowanie jednostkami, okropne dialogi i po prostu nudna, nijaka rozgrywka. A ja chciałem, żeby była dobra”.

Gracze reagują

Wypowiedź Mortena odbiła się w Internecie szerokim echem. Na Reddicie rozgorzała dyskusja, w której gracze nie szczędzili gorzkich słów pod adresem dewelopera. Jeden z użytkowników napisał:

Cóż, jego zdaniem, gdyby gracze po prostu dali mu więcej pieniędzy, gra odniosłaby sukces, ponieważ mogli zrobić rzeczy X, Y i Z, ale ponieważ prawdopodobnie źle zarządzał funduszami, obiecywał za dużo i nie dotrzymywał obietnic, to jest to oczywiście wina gracza.

Niektórzy otwarcie przyznają, że żałują wsparcia produkcji na Kickstarterze. Pojawiają się także opinie, że zamiast „pomniejszego klona” lepiej po prostu uruchomić 15-letniego StarCrafta II, który wciąż oferuje więcej zabawy.

Choć połowa graczy wciąż ocenia Stormgate pozytywnie, na obecnym rynku to za mało, by przebić się do szerszej świadomości. Ambitny projekt weteranów Blizzarda miał być odrodzeniem gatunku, a skończył jako kolejny dowód na to, że w świecie gier nie wystarczą znane nazwiska i wysokie finansowanie. Obwinianie rynku i graczy zamiast krytycznego spojrzenia na własne błędy nie pomogło – a wręcz zaszkodziło grze.

Kamil Kleszyk

Kamil Kleszyk

Na łamach GRYOnline.pl ima się różnorodnych tematyk. Możecie się zatem spodziewać od niego zarówno newsa o symulatorze rolnictwa, jak i tekstu o wpływie procesu Johnnego Deppa na przyszłość Piratów z Karaibów. Introwertyk z powołania. Od dziecka czuł bliższy związek z humanizmem niż naukami ścisłymi. Gdy po latach nauki przyszedł czas stagnacji, wolał nazywać to „szukaniem życiowego celu”. W końcu postanowił zawalczyć o lepszą przyszłość, co zaprowadziło go do miejsca, w którym jest dzisiaj.

więcej