Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 26 stycznia 2018, 14:03

autor: Bartosz Świątek

Valve kontra ESL - spór o streamy DOTA 2

Stanowisko Valve praktycznie pozbawiło sensu umowę na wyłączność transmitowania rozgrywek DOTA 2, która została zawarta pomiędzy ECL a Facebookiem. Sytuacja może mieć wpływ na przyszłość e-sportu.

ESL, Facebook i Valve rozpętują gigantyczną wiadomo-co-burzę wokół e-sportu... - Valve kontra ESL - spór o streamy DOTA 2 - wiadomość - 2018-01-27
ESL, Facebook i Valve rozpętują gigantyczną wiadomo-co-burzę wokół e-sportu...

Valve namieszało w sprawie transmisji e-sportowych. Wszystko zaczęło się od ogłoszonej w ostatni wtorek (23 stycznia) umowy pomiędzy ESL – jedną z największych firm zajmujących się organizowaniem wydarzeń e-sportowych, a Facebookiem, którego chyba nikomu przedstawiać nie trzeba. Porozumienie zakładało przyznanie portalowi społecznościowemu Marka Zuckerberga wyłączności w zakresie transmitowania rozgrywek Defense of the Ancients 2 (DOTA 2).

Gniew graczy oraz reakcja ESL

Pomysł, delikatnie mówiąc, nie przypadł do gustu wielu graczom, przyzwyczajonym do korzystania z wyspecjalizowanych platform dla streamerów, w tym przede wszystkim należącego obecnie do firmy Amazon Twitcha. Trudno się temu dziwić, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że Facebook rdzennie nie jest portalem ani dedykowanym streamowaniu (co skutkuje słabą jakością transmisji za pośrednictwem Facebook Live), ani powiązanym z grami (w przeciwieństwie do Twitcha, na którym, dzięki programowi Games Commerce, można je nawet kupować) i nie każdy gracz musi za nim przepadać czy posiadać na nim konto. Co więcej, ruch Facebooka ewidentnie był wymierzony właśnie w podważenie pozycji platformy rozwijanej przez Amazon, z którą – jak zapowiadano już w maju 2017 r. – portal społecznościowy ma ambicję rywalizować.

Cudowna jakość streamu za pośrednictwem Facebook Live (dzięki użytkownikowi ModderOtter, Reddit) - Valve kontra ESL - spór o streamy DOTA 2 - wiadomość - 2018-01-27
Cudowna jakość streamu za pośrednictwem Facebook Live (dzięki użytkownikowi ModderOtter, Reddit)

Swoje niezadowolenie zaistniałą sytuacją gracze wyrazili tak jak zwykle – wylewając za pośrednictwem Internetu wiadro pomyj zarówno na ESL, jak i Facebooka. W proteście (i by zapewnić ludziom lepszej jakości stream), niektórzy zaczęli na Twitchu swoje własne transmisje ze wspomnianych rozgrywek. To oczywiście nie spodobało się ani ESL, ani społecznościowemu gigantowi i organizator turnieju błyskawicznie wystosował żądania zdjęcia transmisji z kanałów (DMCA). Skutkowało to banami dla streamujących graczy – m.in. Briana „BananaSlamJamma” Canavana, członka drużyny VGJ.Storm.

Nie możemy pozwolić na żadne streamy, które będą rywalizowały z naszym streamem w głównym języku i nie możemy pozwolić, by monetyzowały one zawartość z naszego turnieju – napisał na forum Reddit Jonas „bsl” Vikan, dyrektor turnieju ESL

Stanowisko Valve

Część osób zaczęła wówczas zadawać pytanie o to, jakie w ogóle prawo do zakazywania streamów mają ESL czy Facebook, biorąc pod uwagę publiczne stanowisko Valve, które jednoznacznie stwierdza, że „każdy ma prawo do transmitowania dla swojej publiczności meczu z DotaTV” (to uruchomiona przez Valve usługa, która umożliwia streamowanie rozgrywki bezpośrednio z DOTA 2, za pośrednictwem np. Twitcha).

(…) Wierzymy, że każdy powinien mieć prawo do transmitowania meczów z DotaTV. Uważamy jednak, że nie powinno to być robione komercyjnie lub też w sposób, który bezpośrednio rywalizuje ze streamem organizatora turnieju. To oznacza brak reklam/nakładek z brandami i brak sponsoringu. Nie wolno również wykorzystywać zawartości z oficjalnej transmisji, takiej jak komentarze audio, rzuty kamery, nakładki, zawartość w przerwach i tym podobne. Wreszcie, to nie oznacza pozwolenia dla studiów do transmitowania nawzajem swoich wydarzeń. Wszyscy powinni być dla siebie mili i sądzimy, że granice powinny być jasne – czytamy.

W kolejnej, opublikowanej wczoraj wiadomości Valve odniosło się bezpośrednio do zaistniałej sytuacji, potwierdzając swoje stanowisko i tym samym stając w obronie niezależnych streamerów.

Pierwszą sprawą jest kwestia upomnień DMCA. Ta jest bardzo prosta: nikt poza Valve nie ma prawa wysyłać upomnień DMCA graczom streamującym z DotaTV, którzy nie używają oryginalnej zawartości z oficjalnej transmisji (praca kamery, głos itp.). Druga sprawa dotyczy tego, kto jest uprawniony do wykorzystywania obrazu z DotaTV. Zaprojektowaliśmy zasady tak, by były elastyczne, by umożliwić transmitowanie z DotaTV nowym, zyskującym popularność streamerom i figurom ze społeczności takim jak BSJ czy Bulldog, którzy okazjonalnie oglądają transmisje z turniejów na swoich kanałach. Nie jest uprawnione transmitowanie rozgrywek przez komercyjne organizacje takie jak BTS, rywalizujące z głównym streamem. Tylko my zdecydujemy, kto łamie te zasady – nie może tego robić żadna strona trzecia.

Co to wszystko oznacza?

Cała sprawa jest dość kuriozalna: oto bowiem ESL nie może zapewnić Facebookowi wyłączności transmisji, za którą firma ta zapłaciła zapewne niemałe pieniądze. Równocześnie stream za pośrednictwem Facebook Live cieszy się znikomą popularnością. Sytuacja ma jednak także – wbrew pozorom – dość skomplikowany i niejednoznaczny wydźwięk. Z jednej bowiem strony Valve stanęło w obronie interesu graczy, z drugiej jednak, jak słusznie zauważa na swoim Twitterze specjalizujący się w e-sporcie ekonomista Nahaz, rozrywki tego typu, podobnie jak każda dyscyplina tradycyjnego sportu, potrzebują ekskluzywnych transmisji – to one stanowią bowiem największe źródło dochodu. Pieniądze zaś są przecież potrzebne, jeśli mamy myśleć o rozwoju i promocji e-sportu. Stanowisko Valve w tym względzie raczej nie pomoże.

Valve kontra ESL - spór o streamy DOTA 2 - ilustracja #3
  1. Serwis Twitch – oficjalna strona
  2. DOTA 2 – oficjalna strona