Siedmiodniowy urlop od Battlefielda za komplement wystosowany do kolegi z drużyny wydaje się abstrakcją. Problem w tym, że boty nie znają ani takiego pojęcia, ani kontekstu słów pisanych na czacie.
Niezbadane są ścieżki botów pilnujących porządku na czacie w Battlefieldzie. Na chwilę przed premierą całkiem nieźle przyjętego extraction shootera Arc Raiders informowaliśmy, że w wyniku szczęśliwego dla Embarku zrządzenia losu, studio otrzymało akcję marketingową od DICE w prezencie i to całkowicie za darmo.
Winą za dopingowanie konkurencyjnego studia obarczono wtedy filtry jednego z zabezpieczeń, z którego tak ochoczo korzystało również Activision Blizzard w najnowszych odsłonach serii Call of Duty. To jednak nie koniec dziwnych przypadków z botami skanującymi czat w roli głównej. Tym razem oberwać możecie Wy i to całkowicie przez przypadek.
Historię, którą użytkownik „OriginalNo1838” podzielił się ze światem na Reddicie, można by uznać za co najmniej niesprawiedliwą i dość przykrą. Kilkanaście godzin temu opublikował on bowiem obszerny wpis wraz z potwierdzającym jego wersję wydarzeń screenem. Pisze w nim, że został niesprawiedliwie ukarany tygodniową banicją, za wysłanie pochwalnej wiadomości do swojego kolegi z drużyny. Problem w tym, że ów kolega znany jest pod pseudonimem „blackk”.
Jak pisze w swoim poście autor, do niesłusznego w jego oczach bana doszło po tym, jak będąc pod wrażeniem umiejętności „czarnego” napisał w jego stronę wiadomość na czacie grupowym w celu wyrażenia swojego podziwu. „Good stuff, blackk” stało się wkrótce jego ostatnią wiadomością przed tygodniowym zawieszeniem i groźbą permanentnego bana, jeśli gracz nie przestanie łamać regulaminu w kwestii „nienawistnych zachowań”.
Jestem trochę nie na bieżąco z trendami społecznościowymi. Czy „blackk” to jakieś nowe, obraźliwe określenie? Gdyby było, to czy ten gracz nie powinien być zawieszony? Próbuję to po prostu ogarnąć. To zdecydowanie skłania mnie do zastanowienia się, zanim cokolwiek napiszę na czacie gry, nawet jeśli jest to komplement dla innego gracza.
Wydawałoby się, że zaistniałej sytuacji nie trzeba nikomu tłumaczyć, a jednak z oryginalnej treści redditowego wątku wynika, że nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, w jaki sposób działają boty cenzurujące czat. Z jednej strony problematyczne słowo jest zwykłym przymiotnikiem mogącym opisywać kolor czegokolwiek i wrzucanie go na listę słów zakazanych nie ma żadnego sensu, bo ogranicza się w ten sposób język, podstawowy sposób naszej komunikacji.
Z drugiej strony doskonale wiadomo w jakich kontekstach można użyć owego słowa. Nie ma się co dziwić wielkim korporacjom, że w dobie poprawności politycznej nie chcą przypiąć sobie łatki studia odstającego od standardów dzisiejszych czasów, w którego grach można pisać wszystko i do wszystkich. Nie rozwiązuje to jednak problemu ukarania niewinnego gracza, który chciał tylko przekazać kilka miłych słów koledze z zespołu.
Zdaje się, że najważniejszy w całej sytuacji jest kontekst pisanej wiadomości. Problem w tym, że żaden z bezdusznych i zerojedynkowych botów nie będzie go analizował, więc najbezpieczniej jest ugryźć się w język i darować sobie pisanie czegokolwiek, choć nie jest to wcale zdrowe rozwiązanie.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu.
Ustaw GRYOnline.pl jako preferowane źródło wiadomości w Google
GRYOnline
Gracze
Steam
OpenCritic

Autor: Jonasz Gulczyński
Kulturoznawca, który urodził się z padem od PSX-a w ręku. Z GRYOnline.pl współpracuje od października 2024 roku, gdzie głównie zajmuje się nowinkami z branży gier z apetytem na bardziej skomplikowane publikacje. Swoje najmłodsze lata spędzał w Górniczej Dolinie, a obecnie nie stroni od strategii turowych wszelkiej maści. Miłośnik prozy Lovecrafta, a także twórczości Quentina Tarantino i Roberta Eggersa. Prywatnie również fan uniwersum Warhammer Fantasy, w którym spędził niezliczoną liczbę godzin zarówno jako gracz, jak i mistrz gry w papierowym wydaniu.