Liczba osób dodająca nadchodzące produkcje do swoich list życzeń działa na wyobraźnię, ale nie świadczy o sukcesie gry. Deweloperzy analizujący sprzedaż przyszłych tytułów powinni zwracać uwagę na coś innego.
System dodawania zapowiedzianych gier do list życzeń na Steamie, największej platformie dystrybucji cyfrowej na PC, przyciąga uwagę zarówno samych graczy, jak i deweloperów. Mocno działa na wyobraźnię fakt, że kilkaset tysięcy osób zainteresowało się produkcją na tyle, że kliknęło przycisk „wishlist” z nadzieją jej prędkiego wydania.
Przyjęło się, że jest to w pewnym stopniu powiązane z popularnością danej gry i jej potencjalnymi wysokimi wynikami sprzedaży. W końcu takie Baldur’s Gate 3, Cyberpunk 2077 czy Hollow Knight: Silksong przez lata znajdowały się w „topce” najczęściej dodawanych gier do list życzeń i sprzedały się naprawdę dobrze (miliony kopii w krótkim czasie po premierze). Okazuje się jednak, że deweloperzy nie powinni tak mocno przywiązywać się do współczynnika „wishlist”.
Udostępniony przez firmę analityczną Video Game Insights raport wskazuje na to, że nie ma wcale takiej dużej zależności między liczbą osób, które dodały grę do swojej listy życzeń, a jej faktyczną popularnością i sprzedażą.
Na podstawie tych wyników Eden Chen – CEO i założyciel platformy Pragma, skupiającej się na testowaniu gier i budowaniu wokół nich silnej społeczności – stwierdził, że sugerowanie się „wishlistami” przez deweloperów faktycznie nie powinno być głównym czynnikiem do przewidywania sukcesu produkcji. Przede wszystkim powinni pamiętać o tym mniejsi twórcy i niezależne studia, gdyż gry AAA od dużych wydawców z założenia budzą większe zainteresowanie i sprzedają się lepiej.
Jeśli tworzysz nową markę lub prowadzisz niezależne studio, poleganie wyłącznie na [obserwowaniu wskaźnika – dop. red.] list życzeń może sprawić, że poniesiesz porażkę – powiedział Eden Chen.
Według Chena liczba osób, które dodają produkcję do listy życzeń, jest mało istotną, „impulsywną” wypadkową, będącą często mylącym sygnałem dla deweloperów. Twórcy powinni obserwować przede wszystkim długoterminowe zaangażowanie społeczności, a nie nagłe wzrosty „wishlist” spowodowane chociażby pojedynczym „viralowym” materiałem związanym z grą.
Pojedyncze kliknięcie [opcji] „dodaj do listy życzeń” wskazuje na przelotne zainteresowanie, chwilę słabości, niechcianą, spontaniczną akcję. Powtarzające się testy, regularnie publikowane komentarze i rosnąca społeczność świadczą o prawdziwym zaangażowaniu – twierdzi Eden Chen.
To, że dana gra się „rozwija” i śledzi ją nawet mała, ale stała grupa odbiorców, świadczy o tym, że ów tytuł nie będzie narażony na porażkę finansową. Rzecz jasna nie musi być to regułą, lecz przeprowadzona analiza dotycząca „wishlist” mocno to sugeruje.

Autor: Zuzanna Domeradzka
Introwertyczka od urodzenia, która grami wideo interesuje się praktycznie od zawsze. Do Gry-Online.pl dołączyła w 2022 roku, pisząc najpierw w newsroomie growym – później zaczęła pomagać przy poradnikach. Jest entuzjastką FPS-ów i RPG-ów oraz wielką fanką serii Dragon Age, Five Nights at Freddy’s i Assassin’s Creed. Lubi również oglądać filmy, najchętniej wraca do Gwiezdnych wojen i Piratów z Karaibów. Wolny czas stara się spędzać aktywnie, jeżdżąc na rowerze lub deskorolce (ewentualnie platynując kolejne części cyklu Just Dance).