„To tylko 30-godzinny samouczek”. Ojciec jednego z fenomenów Steam rzuca wyzwanie większości współczesnych gier RPG
Według twórcy popularnego Vampire Survivors współczesne gry RPG oferują „30-godzinny samouczek". Deweloper określił również, za jakimi wydawcami nie przepada.

Fanów gatunku RPG wśród nas nie brakuje. Część z nich prawdopodobnie ochoczo zgodzi się z niedawnymi słowami dyrektora firmy poncle, Luki Galante, który odpowiada m.in za stworzenie świetnie ocenianego Vampire Survivors. Deweloper zwrócił uwagę na ciekawy aspekt współczesnych RPG-ów, mianowicie że prawdziwa zabawa w wielu z nich zaczyna się dopiero po ukończeniu fabuły nazywanej przez twórcę „30-godzinnym samouczkiem”.
W ostatnich latach pojawiło się na rynku mnóstwo tytułów typu roguelike (np. budzące niemałe zainteresowanie Windblown w early accessie), w którym specjalizuje się także wspomniany Galante. Jak zauważył sam deweloper w rozmowie z serwisem GamesRadar, wielkie produkcje AAA często kończą się w momencie, kiedy gracz w pełni opanuje ich mechaniki.
Jestem fanem gier RPG i jRPG. W ciągu ostatnich kilku lat pojawiło się parę dużych produkcji AAA tego typu, w których walka sprawiała mi prawdziwą frajdę dopiero po dotarciu do końca fabuły. Miałem wrażenie, że to tylko 30-godzinny samouczek. A potem, kiedy w końcu zaczynałem się dobrze bawić, korzystając z różnych umiejętności i zdolności, gra nagle się kończyła.
Żeby niejako zatrzymać fana, który w pełni opanował systemy rozgrywki w danym tytule, studia starają się dostarczać mu świeżą zawartość wzbogaconą o elementy roguelike. Jako przykład można tu wymienić choćby dodatek Valhalla do God of War: Ragnarok czy The Last of Us: Part II Remastered z trybem „No Return”.
Mimo że gatunek roguelike dalej dominuje głównie w przestrzeni gier niezależnych, to coraz częściej zaznacza swoją obecność w wysokobudżetowych hitach, co bardzo cieszy twórcę Vampire Survivors. Przypomnijmy, że na przestrzeni niespełna trzech lat owa gra otrzymała na Steamie ponad 250 tysięcy recenzji, z których aż 98% jest pozytywnych.
„Jest wielu wydawców, których nie lubię”
Galante zabrał również głos w temacie wydawców i ruchów, na które się decydują tylko po to, aby „wyszarpać” od graczy jeszcze więcej pieniedzy. Jak nietrudno się domyślić, nie wzbudzają oni w nim pozytywnych myśli.
Jest wielu wydawców, których nie lubię. W ten sposób definiuję, jaki powinien być dobry wydawca. Wielu z nich próbuje wykorzystać platformy tylko po to, aby zarabiać pieniądze, ponieważ branża gier wideo jest oczywiście branżą, która przynosi ogromne zyski. Można na tym zarobić mnóstwo pieniędzy. Wydają gry, które są niekompletne lub znajdują się we wczesnej fazie dostępu i nigdy nie zostaną ukończone, gry, które są wydawane i pozostawione same sobie, w zasadzie skazane na porażkę. Nie przynoszą zysków, pozostają w stanie niedokończonym i tak dalej.
Moim zdaniem wydawca powinien przede wszystkim tworzyć autentyczne gry, autentyczne produkty, coś, co ma rzeczywistą wartość, a następnie zrozumieć, że nie wszystko może stać się przebojem. Dla mnie bardzo ważne jest, abyśmy nadal wspierali gry po ich premierze, niezależnie od tego, jak się sprawdzają, ponieważ po wydaniu gry zyskujemy odbiorców, a niezależnie od tego, jak duża lub mała jest ta grupa, zasługuje ona na sprawiedliwe traktowanie. Dlatego z mojego punktu widzenia wsparcie po premierze jest zdecydowanie ważną rzeczą, którą wydawcy powinni być w stanie zapewnić.
Jest to tym bardziej znamienne, że Galante sam zajmuje się biznesem wydawniczym w ramach poncle (firma pomogła wydać niezależne Kill the Brickman studia Doonutsaur oraz Berserk or Die od Nao Games). Nie ukrywa również, że ich aktualna pozycja to niemal w całości zasługa Vampire Survivors.
Zasadniczo mieliśmy ogromne szczęście z Vampire Survivors. Gra odniosła tak wielki sukces, że – choć popełniliśmy kilka błędów związanych z jej wprowadzeniem na rynek – wiele się nauczyliśmy i chcieliśmy podzielić się tą wiedzą z innymi niezależnymi twórcami. Był to sposób, aby odwdzięczyć się społeczności niezależnych twórców i podzielić się naszym szczęściem.