Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 11 listopada 2023, 20:00

autor: Adrian Werner

To miał być pogromca Diablo, dziś już mało kto pamięta o tym RPG

21 lat temu studio Gas Powered Games rzuciło rękawicę serii Diablo. Dzisiaj niewiele osób pamięta już o Dungeon Siege, ale warto przypomnieć tego RPG-a, gdyż oferował on mocno unikalne podejście do gatunku.

Źródło fot. Square Enix
i

Popularność serii Diablo sprawiła, że na przestrzeni prawie trzech dekad, jakie minęły od premiery pierwszej jej części, wielu deweloperów próbowało opracować rywala przebojowej serii studia Blizzard. Jedną z najciekawszych prób, choć dzisiaj już mocno zapomnianą, podjęło w 2002 roku studio Gas Powered Games, tworząc Dungeon Siege.

To pierwsza gra tego studia, ale tworzący ją deweloperzy byli weteranami, a nie debiutantami. Na czele zespołu stał Chris Taylor, który wcześniej dał się poznać jako autor kultowego Total Annihilation, czyli jednego z najważniejszych RTS-ów w historii. To w sumie ciekawe, że po opracowaniu tej klasyki zarówno jej główny projektant, jak i osierocone przez niego studio Cave Dog postanowili spróbować swoich sił w gatunku fantasy, tworząc odpowiednio Dungeon Siege oraz Total Annihilation: Kingdoms.

Długie prace i wyśmienity efekt

Gas Powered Games założono w 1998 r. To był dosyć specyficzny czas dla gatunku RPG. Baldur’s Gate przywróciło w niego wiarę, ale cała branża nadal była przede wszystkim zafascynowana sukcesem pierwszego Diablo i każdy chciał mieć własną grę tego typu. Nic więc dziwnego, że Chris Taylor uznał, że najlepszym projektem na debiut pod nowym szyldem będzie produkcja zainspirowana właśnie przebojem studia Blizzard. W wywiadach projektant podkreślał co prawda, że źródłem inspiracji jest również seria Ultima oraz wspominane Baldur’s Gate, ale w rzeczywistości pierwszy kontakt z Dungeon Siege wystarczył, aby zrozumieć, że produkcja jest przede wszystkim wzorowana na Diablo.

To miał być pogromca Diablo, dziś już mało kto pamięta o tym RPG - ilustracja #1
W 2002 roku Dungeon Siege imponowało pod względem technologiczny. Źródło fot. Square Enix.

Prace nad grą nie były łatwe. Wstępnie miały zostać ukończone w dwa lata, a w rzeczywistości zajęły 2 razy więcej czasu, wymagając także mocnego crunchu, w ramach którego deweloperzy w późnych stadiach produkcji pracowali po 12-14 godzin dziennie i nie mieli wolnych weekendów. Ostatecznie projekt zadebiutował na rynku w kwietniu 2002 roku i z miejsca stał się przebojem, szybko sprzedając się w liczbie ponad 1,7 mln egzemplarzy. Gra zebrała także bardzo dobre oceny (według Metacritic średnia wyniosła 86%, a nasz redaktor wystawił jej notę 9.0/10). Rok później wydano dodatek Legends of Aranna.

Autorzy nie ograniczyli się do kopiowania rozwiązań z Diablo, wprowadzając sporo elementów, które odróżniły Dungeon Siege od serii Blizzarda.

  1. Choć Dungeon Siege nastawione było na walkę, to była ona bardziej strategiczna niż zręcznościowa. Twórcy wzięli tutaj pod uwagę swoje RTS-owe korzenie. Nie trzeba było wyklikać każdego ciosu – wystarczyło zrobić to raz, a postać atakowała potem automatycznie.
  2. Mogliśmy mieć maksymalnie osiem postaci w drużynie: jedną sterowaliśmy bezpośrednio, a pozostałymi zawiadywało AI, ale mogliśmy ustanawiać zasady zachowania i formacje, jak również swobodnie przełączać się miedzy bohaterami.
  3. Świetnym pomysłem było również wprowadzenie towarzyszącego drużynie osiołka służącego do transportu ekwipunku bohaterów.
  4. Gra miała również wiele innych ciekawych rozwiązań. Jednym z nich był to, że wypicie eliksiru zajmowało sekundę i w tym czasie nasza postać nie mogła nic zrobić, a wrogowie nie przerywali ataków.

Szalenie imponująca była warstwa techniczna gry. Nie była to pierwsza trójwymiarowa produkcja tego typu, ale okazała się zdecydowanie jedną z najlepszych. Ogromne wrażenie robił brak poziomów – cały świat był jedną wielką mapą, a gra doczytywała w tle dane, tak abyśmy nigdy zobaczyli ekranu loadingu poza początkowym uruchomieniem oraz wczytaniem save’a. Dzisiaj takie rozwiązania są standardem i to właśnie Dungeon Siege jest jednym z tytułów, którym to zawdzięczamy. Produkcja mogła się również pochwalić wyśmienitym soundtrackiem, który skomponował Jeremy Soule (w tym samym roku dal nam również ścieżkę dźwiękową The Elder Scrolls III: Morrowind).

Dungeon Siege można obecnie kupić na Steamie za 25,49 zł (a podczas wyprzedaży często cena spada poniżej 4 zł) lub na GOG.com w pakiecie z kolejnymi dwiema odsłonami marki. Dzisiaj, dwadzieścia jeden lat po premierze, tytuł nie robi już oczywiście takiego wrażenia. Grafika mocno się zestarzała, a wiele innowacyjnych rozwiązań stało się standardem. Współczesnych graczy odrzucić może kompletna linowość gry oraz fakt, że nie ma tutaj mowy o żadnym odgrywaniu ról, a fabuła jest prosta jak drut. Mimo to jest to nadal fajne bitewne RPG, a położenie nacisku na bardziej RTS-ową walkę jest akurat czymś, co jest bardzo rzadkie i paradoksalnie zapewnia temu staruszkowi sporą świeżość.

Dungeon Siege warto kupić chociażby dla modów.

Z obietnic Chrisa Taylora o inspiracji serią Ultima niewiele wynikło w samej grze, ale za to marzenia te spełnili sami gracze. Dungeon Siege oferowało bowiem bardzo potężne narzędzia moderskie i dzięki temu dwie wyjątkowo pracowite grupy fanów opracowały Ultima V: Lazarus oraz Ultima 6 Project, czyli remaki piątej i szóstej odsłony tego cyklu.

To absolutnie zachwycające projekty, które całkiem wiernie odtwarzają pierwowzory, jednocześnie oferując odgrywanie ról, eksplorację oraz swobodę, których nie posiada podstawowa wersja gry. Dlatego nawet jeśli nie lubicie RPG-ów nastawionych wyłącznie na walkę, to Dungeon Siege warto kupić dla tych dwóch modów.

  1. Ultima V: Lazarus – pobierz mod
  2. Ultima 6 Project – pobierz mod

Późniejsze dzieje Dungeon Siege

Sukces gry sprawił, że szybko ruszyły prace nad kontynuacją. Problemy techniczne były już rozwiązane, więc opracowanie sequela zajęło znacznie mniej czasu – Dungeon Siege II zadebiutowało w 2005 roku. Gra zaoferowała lepszą fabułę i bardziej różnorodne lokacje, choć dla wielu fanów kontrowersyjne okazało się zmniejszenie maksymalnej liczebności drużyny do 4-6 (zależnie od poziomu trudności), jak również ograniczenie automatyzacji walki. Takie zmiany miały sens, biorąc pod uwagę ówczesne realia rynkowe, ale uczyniły z DS2 mniej unikalną produkcję. W sumie jednak tytuł został przyjęty ciepło i w 2006 roku doczekał się dodatku Broken World.

Późniejsze losy marki nie miały już niestety nic wspólnego ze studiem Gas Powered Games.

  1. W 2006 roku na PSP zadebiutował spin-off Dungeon Siege: Throne of Agony autorstwa grupy SuperVillain Studios.
  2. W 2011 r. otrzymaliśmy Dungeon Siege III, opracowane przez Obsidian Entertainment. Pomimo renomy ostatniej z tych grup stworzona przez nią trzecia cześć porzuciła praktycznie wszystko to, co czyniło tę markę unikalną (przykładowo w trybie singleplayer bohater mógł mieć tylko jednego towarzysza), nie oferując przy tym w zamian zbyt wielu innych atrakcji. Produkcja nie spełniła pokładanych w niej nadziei i na niej zakończyła się historia tej serii.
  3. Samo Gas Powered Games również nie poradziło sobie lepiej, gdyż wydane w 2008 roku Space Siege, opracowane jako gra w stylu DS, ale w realiach science fiction, również okazało się klapą. Studio w 2013 roku przejęła firma Wargaming, a ostatecznie rozwiązano je pięć lat później.

Omawiając tę markę, nie sposób również wspomnieć o katastrofalnie złej kinowej adaptacji w postaci In the Name of the King: A Dungeon Siege Tale z Jasonem Stathamem w roli znanego z gry Farmera. Wyreżyserował ją specjalizujący się kiepskich ekranizacjach Uwe Boll. Produkcja była klapą w kinach, ale doczekała się dwóch sequeli wydanych wyłącznie na rynku DVD z pominięciem dystrybucji kinowej.

Adrian Werner

Adrian Werner

Prawdziwy weteran newsroomu GRYOnline.pl, piszący nieprzerwanie od 2009 roku i wciąż niemający dosyć. Złapał bakcyla gier dzięki zabawie na ZX Spectrum kolegi. Potem przesiadł się na własne Commodore 64, a po krótkiej przygodzie z 16-bitowymi konsolami powierzył na zawsze swoje serce grom pecetowym. Wielbiciel niszowych produkcji, w tym zwłaszcza przygodówek, RPG-ów oraz gier z gatunku immersive sim, jak również pasjonat modów. Poza grami pożeracz fabuł w każdej postaci – książek, seriali, filmów i komiksów.

więcej