Fallout 4: Anniversary Edition, rocznicowe wydanie kultowego RPG-a, trafiło do sprzedaży. Zamiast fali entuzjazmu premierze towarzyszy jednak duże rozczarowanie graczy.
Trudno uwierzyć, że od premiery Fallouta 4 minęła już cała dekada. W 2015 roku po raz pierwszy opuściliśmy Kryptę 111, by przemierzać zniszczony wojną Boston – pełen supermutantów, robotów i dylematów moralnych. Dziś, dokładnie dziesięć lat później, Bethesda zaprasza nas do powrotu w wielkim stylu, a przynajmniej próbuje.
Na rynku właśnie zadebiutował Fallout 4 w wydaniu Anniversary Edition. To ostateczna, najbogatsza wersja jednego z najpopularniejszych RPG-ów ostatnich lat.
Nowe wydanie trafiło na wszystkie główne platformy: PC, PlayStation 4, PlayStation 5, Xbox One oraz Xbox Series X/S. Użytkownicy Nintendo Switch 2 muszą nieco poczekać – jak poinformowała Bethesda podczas ostatniego Fallout Day, rocznicowa wersja gry trafi na drugiego „pstryczka” dopiero w przyszłym roku.
Fallout 4: Anniversary Edition można kupić w wersji cyfrowej w:
Warto jednak zaznaczyć, że w bazie danych platformy Valve widnieje także informacja o wydaniu za 259 zł, więc aktualizacja oferty Bethesdy wydaje się tylko kwestią czasu.
Fallout 4: Anniversary Edition to kompletne wydanie gry, które łączy w sobie:
W skład rocznicowego zestawu wchodzi także dziewięć zupełnie nowych dodatków przygotowanych specjalnie na tę premierę – m.in. Institute Plasma Weapons, Ion Gun, Cyber Dog czy Sea Scavengers.
Uzupełnieniem tego są dziesiątki pakietów wizualnych, dekoracji i elementów personalizacji, które można przeglądać za pomocą nowego menu dzieł (Creations Menu). Ta funkcja trafiła do wszystkich wersji Fallouta 4 w ramach dzisiejszej aktualizacji – niezależnie od tego czy posiadasz podstawową edycję, czy pełny rocznicowy zestaw.
Choć na papierze Fallout 4: Anniversary Edition zapowiadało się na święto dla fanów, rzeczywistość okazała się dużo mniej optymistyczna. Sekcja komentarzy pod oficjalnym ogłoszeniem Bethesdy została zalana falą negatywnych opinii.
Najwięcej emocji wzbudziła kwestia kompatybilności z modami – społeczność wskazuje, że nowa aktualizacja ponownie je zepsuła, a Bethesda nie udostępniła nawet osobnej wersji gry dla osób, które chcą zostać przy starszym buildzie.
Część graczy podkreśla też, że aktualizacja nie przynosi istotnych poprawek technicznych, takich jak obsługa DLSS czy HDR, koncentrując się na płatnej zawartości z Creation Club. Wśród komentarzy trafiły się opinie, że studio bardziej dba o sprzedaż nowych „kreacji” niż o realne usprawnienia tytułu – jeden z użytkowników podsumował rocznicową aktualizację krótko: „to dosłownie cała masa niczego”.
Dodatkowym źródłem niezadowolenia jest cena pakietu – fani uznali, że kwoty są zbyt wysokie jak na zawartość, którą część społeczności traktuje po prostu jako „zestaw płatnych modów”.
Nie brakuje też doniesień o problemach technicznych po aktualizacji – gracze skarżą się na błędy w menu Creations, długie czasy ładowania i niestabilne działanie gry. W efekcie w sieci dominuje poczucie, że zamiast jubileuszowego prezentu, Bethesda dostarczyła aktualizację, która przyniosła więcej frustracji niż radości.
Fala krytyki nie ograniczyła się do wspomnianej sekcji komentarzy. Jak można zauważyć, liczba negatywnych recenzji Fallouta 4 na Steamie znacząco wzrosła w dniu premiery rocznicowej edycji, i zapewne w najbliższych dniach trend ten będzie się utrzymywać.

Część odnośników na tej stronie to linki afiliacyjne. Klikając w nie zostaniesz przeniesiony do serwisu partnera, a my możemy otrzymać prowizję od dokonanych przez Ciebie zakupów. Nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji. Dziękujemy!
GRYOnline
Gracze
Steam
OpenCritic
1

Autor: Kamil Kleszyk
Na łamach GRYOnline.pl ima się różnorodnych tematyk. Możecie się zatem spodziewać od niego zarówno newsa o symulatorze rolnictwa, jak i tekstu o wpływie procesu Johnnego Deppa na przyszłość Piratów z Karaibów. Introwertyk z powołania. Od dziecka czuł bliższy związek z humanizmem niż naukami ścisłymi. Gdy po latach nauki przyszedł czas stagnacji, wolał nazywać to „szukaniem życiowego celu”. W końcu postanowił zawalczyć o lepszą przyszłość, co zaprowadziło go do miejsca, w którym jest dzisiaj.