Sieciowy RPG akcji od twórców Star Wars: The Old Republic. W Shadow Realms decydowalibyśmy o losie dwóch światów
Studio BioWare ma w dorobku szereg nigdy nieukończonych projektów. Jednym z nich jest Shadow Realms, które budziło skojarzenia z grą Evolve.

Był taki czas, kiedy niemal wszystko, czego dotknęło się BioWare, zamieniało się w złoto. Dwie części serii Baldur’s Gate, pierwsze Neverwinter Nights, Star Wars: Knights of the Old Republic, trylogia Mass Effect, a nawet pierwsze odsłony Dragon Age – to wszystko projekty, które zapisały się złotymi zgłoskami na kartach historii gier wideo i odcisnęły na niej trwałe piętno.
Niemniej w portfolio studia znajdują się również przedsięwzięcia, które, choć mogły wydawać się obiecujące, nigdy nie miały szansy na zabłyśnięcie. Jednym z nich było opisywane jakiś czas temu na łamach niniejszego cyklu Jade Empire 2. Kolejny to Shadow Realms, czyli produkcja, nad którą właśnie się pochylamy.
Ten cykl nie jest częścią naszego działu Premium. Decydując się na zakup abonamentu, możesz jednak pomóc w tworzeniu większej liczby takich artykułów. Dziękujemy.
RPG akcji z zaskakująco rozbudowaną fabułą
Oficjalnej zapowiedzi Shadow Realms doczekaliśmy się w sierpniu 2014 roku. W przeciwieństwie do większości wcześniejszych projektów w dorobku studia, deweloperzy z BioWare Austin postanowili oddać w nasze ręce sieciowe RPG akcji, pozwalające na rozgrywkę w formacie 4 na 1. Nim jednak przejdziemy do rozłożenia na czynniki pierwsze pomysłów twórców na mechanikę, warto zacząć od omówienia warstwy fabularnej, gdyż ta miała być zaskakująco rozbudowana.
Shadow Realms roztaczałoby przed nami wizję uniwersum, w którym obok Ziemi istniałby alternatywny świat – Embra. W przeciwieństwie do naszej planety, na drugim z wymienionych globów magia byłaby powszechnym zjawiskiem, a technologia ustępowałaby jej miejsca. Kiedy zamieszkująca Embrę, pacyfistyczna cywilizacja znana jako Radiant Empires znalazłaby się na skraju upadku po ataku ze strony tzw. Legionów Cienia, ratunkiem dla niej okazaliby się mieszkańcy Ziemi.
Choć inwazja zostałaby odparta, po pewnym czasie wróg miał powrócić, silniejszy niż dotąd, bo wspomagany przez Lordów Cienia (ang. Shadow Lords). Tym razem mroczne siły stanowiłyby przy tym zagrożenie nie tylko dla Embry, lecz również dla naszej planety. W trakcie rozgrywki wcielilibyśmy się w Ziemian, którzy broniliby obu tych światów… a także w Lordów Cienia, próbujących za wszelką cenę pokrzyżować im szyki.

Prawie jak Evolve
W Shadow Realms akcję mieliśmy oglądać z perspektywy trzeciej osoby (TPP). Zgodnie z zamysłem deweloperów rozgrywka miała znacząco różnić się w zależności od tego, w kogo byśmy się wcielali. Jako żołnierze Ziemi i Embry reprezentowalibyśmy rozmaite profesje (od wojowników przez łotrzyków skończywszy na czarodziejach). Wybrana przez nas klasa wpływałaby na potencjał bojowy postaci, determinując jej preferowaną broń, umiejętności oraz styl walki.
Na tym nie koniec, bo podczas gdy cztery osoby kontrolowałyby bohaterów i bohaterki, piąta miała wcielić się w Lorda Cienia, który starałby się za wszelką cenę uprzykrzyć życie pozostałym. Mógłby on na przykład zastawiać pułapki na pozostałych uczestników zabawy, modyfikować otoczenie czy przejmować bezpośrednią kontrolę nad stworzeniami wałęsającymi się po mapach.
Warto odnotować, że choć gra została zapowiedziana nieco ponad pół roku po Evolve, które oparto na podobnym pomyśle, to jak informuje serwis Unseen64, powołując się na swoje źródła, opisywany projekt nie był na niej wzorowany w żaden sposób.

Dwa światy i gra niczym serial
Sama rozgrywka, która polegałaby głównie na dynamicznej walce, toczyłaby się w różnorodnych lokacjach, a jej ukoronowaniem byłoby starcie z głównym bossem. Gra miała pozwolić nam zwiedzić zarówno Ziemię, zabierając nas między innymi do biurowca czy stacji metra, jak i Embrę. Lokacje miały przy tym być liniowe, a rozgałęzienia czy ukryte obszary pełniłyby funkcję okazjonalnych urozmaiceń. W miarę postępów rozwijalibyśmy postacie, a także gromadzilibyśmy różnorodne stroje – od współczesnych, pokroju bluz z kapturem, po fantastyczne, jak wymyślne pancerze.
Na tym nie kończą się oryginalne (jak na BioWare) pomysły, które miały zostać zaimplementowane w Shadow Realms. Autorzy planowali bowiem, że fabuła będzie rozwijana poprzez materiały wideo live-action (z żywymi aktorami), takie jak Chosen wypuszczony w sierpniu 2014 roku. Całość przybrałaby zatem formę swoistego serialu internetowego, stawiającego na młodych bohaterów rodem z popularnego wówczas Zmierzchu.
Nieudany darmowy projekt
Jak donosi Unseen64, Shadow Realms miało być dystrybuowane w modelu darmowym z mikropłatnościami (free-to-play). Choć tytuł powstawał głównie z myślą o multiplayerowej, kooperacyjnej rozgrywce, autorzy nie wykluczali wprowadzenia trybu single player.
Pomimo wysiłków BioWare, całe przedsięwzięcie od początku wydawało się skazane na porażkę. Gra niespecjalnie przypadła do gustu ani kolegom i koleżankom po fachu twórców, ani samym graczom, którzy mieli okazję sprawdzić ją podczas targów gamescom 2014. Najpierw doprowadziło to do opóźnienia jej zamkniętych testów alfa. Co ciekawe, oficjalnie powodem takiego stanu było… „zbyt ciepłe” (!) przyjęcie produkcji, przez które autorzy chcieli uczynić tę pozycję „jeszcze lepszą” (!). Jak informował Dallas Dickinson, czyli starszy producent gry:
Chodzi o to, że otrzymaliśmy tak pozytywny feedback, że zapragnęliśmy zrobić więcej — posunąć się trochę dalej, zanim ponownie otworzymy Shadow Realms dla graczy. (…) Dokładnie przyjrzeliśmy się obecnemu stanowi gry — temu, czym jest teraz, czym zamierzamy ją uczynić, a przede wszystkim temu, czym może się stać — i doszliśmy do wniosku, że to szansa, by wziąć świetną grę i uczynić ją jeszcze lepszą, zanim wrócimy z nią do Was po kolejny feedback.
Electronic Arts, czyli wydawca gry i jednocześnie właściciel BioWare, przestało jednak wierzyć w ten projekt. Na początku stycznia 2015 roku pojawiły się nieoficjalne doniesienia o tym, że całe przedsięwzięcie zostało anulowane. Niemniej, oficjalna informacja o tym, że Shadow Realms umarło, ujrzała światło dzienne dopiero miesiąc później. Jak pisali twórcy:
Podjęliśmy decyzję o niekontynuowaniu rozwoju Shadow Realms. W pełni zdajemy sobie sprawę, że ta wiadomość jest rozczarowująca dla niektórych naszych fanów, dlatego chcę wyjaśnić więcej na temat tej decyzji.
Podczas gdy zespół wykonał niesamowitą pracę nad koncepcją gry i otrzymaliśmy mnóstwo świetnych opinii od naszych fanów na wydarzeniach i podczas innych testów gier, obecnie zespół ma inne projekty do realizacji w studiach BioWare w nadchodzącym roku i później. Mamy niesamowicie utalentowany zespół tutaj w studiu w Austin, a oni są podekscytowani i już pochłonięci nowymi projektami w rodzinie BioWare, takimi, które sprawią, że niektóre świetne gry BioWare staną się jeszcze lepsze.

To mógł być drugi Anthem
Czy Shadow Realms miało szansę na sukces? Cóż, opisywany tytuł doczekał się duchowego następcy w postaci gry Breach, która poniosła sromotną klęskę… ale to temat na inną historię. Niemniej w oparciu o przedpremierowe wrażenia graczy, którym daleko było do zachwytów, można zaryzykować stwierdzenie, że gdyby omawiana pozycja ujrzała światło dzienne, podzieliłaby los innego sieciowego projektu BioWare, czyli Anthem.

Necro Gaming
Cykl Necro Gaming rozwijamy od lipca 2024 roku. Poniżej linkujemy do pięciu poprzednich odcinków:
- Batman w klimatach steampunka. Gotham by Gaslight mogło pokazać oryginalną, wiktoriańską wersję przygód Człowieka-Nietoperza
- Pierwsza próba kontynuacji przygód wampira Kaina. Legacy of Kain: The Dark Prophecy miało pokazać, co wydarzyło się po Defiance
- Gwiezdne wojny w stylu Batman: Arkham. W Battle of the Sith Lords sialibyśmy strach w sercach wrogów
- Mniejszy brat TES4. The Elder Scrolls Travels: Oblivion miał trafić na kultową konsolę Sony i robił wrażenie
- Otwarty świat, w którym rzucalibyśmy kamieniami w dinozaury. BC od Lionhead Studios było zbyt ambitne, by powstać