Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 2 maja 2018, 11:10

Microsoft nie ma parcia na battle royale

Phil Spencer, szef działu gier w firmie Microsoft, zdradził niedawno, że gigant z Redmond i jego studia zewnętrzne nie zamierzają tworzyć nowej gry battle royale. Wyjątkiem będzie sytuacja, gdy uda im się wpaść na pomysł, który byłby w stanie odświeżyć gatunek.

Szał na tryb battle royale w grach trwa w najlepsze. Choć rynek ten zdecydowanie zdominowany jest przez dwie pozycje – Playerunknown's Battlegrounds i Fortnite: Battle Royale – wydaje się, że obecnie każdy duży producent chciałby mieć produkcję z opcją zabawy „ostatni żywy na mapie wygrywa”. Wystarczy chociażby wspomnieć plotki związane z pojawieniem się battle royale w Call of Duty: Black Ops IIII, Red Dead Redemption II oraz Battlefieldzie V. Do tego trendu w dość powściągliwy sposób podchodzi firma Microsoft. Jak zdradził niezwykle rozgadany ostatnio na Twitterze Phil Spencer, szef działu gier u giganta z Redmond:

Miliony bawią się obecnie w grach opartych o tryb battle royale. Nie chcemy tworzyć kolejnej tylko dlatego, że inni je robią. Fortnite: Battle Royale jest ogromny, Playerunknown's Battlegrounds również, a nowe warianty tego modelu rozgrywki są opracowywane przez mnóstwo naprawdę utalentowanych programistów. Wolałbym ich wspierać. Chyba, że wpadniemy na jakiś pomysł, który całkowicie zrewolucjonizowałby gatunek, wtedy podjęlibyśmy wyzwanie wyprodukowania takiego tytułu.

Fakt, że ani Microsoft, ani należące do niego studia nie zamierzają na siłę wchodzić na rynek battle royale potwierdza wczorajsza informacja, że w nadchodzącym wielkimi krokami State of Decay 2 taki tryb nie zagości.

Jak zdradził Phil Spencer, Microsoft nie zamierza tworzyć gry battle royale tylko dlatego, że inni to robią. - Microsoft nie ma parcia na battle royale - wiadomość - 2018-05-02
Jak zdradził Phil Spencer, Microsoft nie zamierza tworzyć gry battle royale tylko dlatego, że inni to robią.

Trudno dziwić się ostrożności Spencera i Microsoftu. Choć gry oparte o tryb battle royale mogą przynosić ogromne zyski (w samym tylko marcu Fortnite zarobił 223 miliony dolarów), niezwykle trudno jest wyciąć sobie kawałek z tego tortu. Boleśnie przekonali się o tym twórcy takich produkcji, jak Darwin Project czy Radical Heights, które w zaledwie dwa tygodnie po premierze straciło aż 82% bazy graczy. Sytuację tę podsumował Richard Foge, dyrektor kreatywny State of Decay 2, którego wypowiedź cytowaliśmy również we wczorajszej wiadomości:

To jest jak pole pszenicy. Ktoś zbudował wspaniały kombajn i przejechał po tym polu. Więc, jeśli ktoś zadaje mi pytanie, czy chciałbym zbudować swój kombajn i też przejechać po tym polu, myślę sobie, że przecież nie ma już na nim pszenicy!

Warto też pamiętać, że firma Microsoft teoretycznie posiada już jeden duży tytuł battle royale na wyłączność, przynajmniej obecnie. Jest nim Playerunkown's Battlegrounds. Wciąż obowiązuje umowa, na mocy której dzieło PUBG Corporation jest tytułem ekskluzywnym dla PC oraz Xboksa One (pomijając rzecz jasna odsłony mobilne). Choć bez wątpienia tytuł ten przynosi gigantowi z Redmond spore zyski, raczej są to kwoty niższe od tych, jakie mógłby zarabiać autorski projekt. Czy taki kiedykolwiek powstanie? Przekonamy się o tym w przyszłości.

Miłosz Szubert

Miłosz Szubert

Filmoznawca z wykształcenia. W GRYOnline.pl pracuje od stycznia 2017 roku. Fan tenisa, koszykówki, komiksów, dobrych książek, historii oraz gier strategicznych Paradoxu. Od niedawna domorosły Mistrz Gry (podobno wychodzi mu to całkiem nieźle). Przez parę lat montował filmy na kanale Notatnik Kinomana na YouTube.

więcej