Kuriozalny zapis w umowie licencyjnej Ubisoftu to tak naprawdę nic niezwykłego, choć część graczy nie chce przyjąć tego do wiadomości. Baldur’s Gate 3 ma taki sam
Ubisoft obrywa za „nowy”, absurdalny zapis w umowie licencyjnej, mimo że ani nie jest to nowość, ani też klauzula zawarta tylko w EULA Ubisoftu.

Aktualizacja (9 lipca, godz. 20:53)
Ubisoft odniósł się do narzekań graczy związanych z zapisem w umowie licencyjnej, nakazującym „zniszczyć wszystkie kopie Produktu będące w posiadaniu Użytkownika” po jej wygaśnięciu. Firma podkreśliła, że klauzula ta nie jest niczym nowym i stosuje się ją od ponad 10 lat. Jednocześnie koncern przyznał, iż sformułowano ją „niezwykle ostro”. Dlatego też ma ją przeanalizować, by lepiej odzwierciedlała „ewolucyjną naturę branży” oraz „oczekiwania graczy”, którym podziękowano za zwrócenie uwagi na problem.

Oryginalna wiadomość (5 lipca, godz. 9:39)
Ubisoft obrywa za kuriozalny zapis w umowie użytkownika (EULA), mimo że podobną klauzulę można znaleźć choćby w licencji korzystania z Baldur’s Gate 3.
Umówmy się: gracze mają wiele powodów, by patrzeć na ręce wydawcom i deweloperom. Niemniej – jak to często bywa w sieci – zdarza się, że internauci zaczynają wieszać psy na twórcach bez sprawdzenia, czy – na przykład – rzekomo nowy zapis w EULA w grach ostatnio nielubianej przez nich firmy nie istnieje od lat. Albo czy przypadkiem nie jest on obecny u innych, uwielbianych przez nich deweloperów.
Ubisoft: zniszczcie swoje kopie gry
Do takiej sytuacji doszło niedawno po tym, jak jeden internauta zwrócił uwagę na zapis w umowie licencyjnej Ubisoftu, według którego po wygaśnięciu licencji użytkownik „powinien niezwłocznie odinstalować Produkt oraz zniszczyć wszystkie kopie Produktu będące w posiadaniu Użytkownika” (via Steam).
Reakcja graczy była tak „entuzjastyczna”, jak można by się spodziewać. Internauci masowo wyśmiewali Ubisoft za taki zapis, chwaląc się niekupowaniem żadnych nowszych gier francuskiego wydawcy, pytając o legalność takiego zapisu, możliwość wytoczenia pozwu etc. Widać to zarówno po komentarzach do oryginalnego posta i podanych dalej wpisach, jak i nawet w artykułach niektórych mediów branżowych.
Ubisoft niewinny?
Samo oburzenie takim sformułowaniem jest zasadne. Istnieje tylko jedno „ale”: to niejako standardowy zapis w EULA wielu deweloperów i wydawców, wliczając w to Larian Studios, Bethesdę i Techland. Tak na przykład w umowie użytkownika Baldur’s Gate 3 figuruje taki zapis:
Po rozwiązaniu umowy wszystkie licencje udzielone na podstawie niniejszego Cyrografu wygasną ze skutkiem natychmiastowym. Twoim obowiązkiem będzie wówczas niezwłoczne i trwałe usunięcie Gry z urządzenia oraz zniszczenie wszystkich posiadanych kopii Gry.
Nie jest to zresztą pierwszy raz, gdy takie sformułowanie budzi obawy użytkowników. Jeden z graczy, Phasmophobii, zapytał twórców 2 lata temu, w jaki sposób miałby „zniszczyć” swoje kopie gry i to potwierdzić. Zespół Kinetic Games zwrócił uwagę, że jest to „standardowa klauzula w każdej grze, którą ogrywasz z EULA”. Oprócz wspomnianego BG 3 deweloper wskazał też na Dead By Daylight jako inną produkcję korzystającą z takiego zapisu.
Wypada uczciwie dodać, że nie we wszystkich umowach licencyjnych da się znaleźć podobne sformułowanie. Niemniej są to raczej wyjątki – najwyraźniej większość firm korzysta z podobnego wzoru EULA.
Dlaczego więc dopiero teraz obrywa się za to Ubisoftowi i czemu internauci nie zweryfikowali, czy faktycznie tylko francuski wydawca ma podobną klauzulę? Zapewne to efekt niechęci wobec spółki po ostatnich, niezbyt udanych dla niej latach. Nastrojów graczy nie poprawiła też niedawna aktualizacja Assasin’s Creed: Shadows.
Na marginesie, to w praktyce pusty zapis, bo żaden wydawca nie ma ani legalnego prawa, ani praktycznej możliwości wyegzekwowania takiego „obowiązku” czy nawet sprawdzenia graczy. Część internautów ma też nadzieję, że jeśli Parlament Europejski pozytywnie rozpatrzy inicjatywę obywatelską przeciwko niszczeniu gier, taki zapis w EULA przestanie być nawet formalnością.

GRYOnline
Gracze
Steam
OpenCritic
Komentarze czytelników
Benekchlebek Senator
Na szczęście ja zawsze to pomijam i nie interesują mnie te zapiski
Mqaansla Generał

Ostatnio, gdy czytam te artykuły i komentarze wydaje mi się, jakby w gry grały tylko 13-letnie dzieci. Zdziwione tym, że nie kupują gier a licencję a później płaczą, bo nie wiedzą co "podpisali".
Korporacje na bezczelnego łamią prawa wszelkie autorskie na lewo i prawo przy okazji AI - ale użytkownicy mają się słuchać/czytać/przestrzegać zapisów nawet niezgodnych z prawem? Co następne? Umowa po cichu zmieniająca się za moimi plecami po jej zaakceptowaniu/podpisaniu/zawarciu? A! Nie! TO JUŻ MAMY! Stawiam na jedno z dwojga: 1'000'000'000+ stron (z AI co to za problem) albo niewidzialny atrament...
Na jakie jeszcze bezprawie użytkownicy mają się godzić ty tępy, moralnie wypaczony degeneracie?
Felipe Konsul

Czym ubiszrot czy jakikolwiek inne studio i jak miałoby zmusić graczy do "zniszczenia" tych kopi swoich gier? xD. Mogą se przestać wydawać aktualizacje i inne pierdoły, mogą se wyłączać serwery, ale jak gra jest offline to g0vvn0 im to da tym bardziej jeśli ma się grę na płycie, a nie (syf)rowo.
baleks89 Pretorianin
Sam ostatnio gardzę Ubisoftem, ale brzydzi mnie ta ludzka hipokryzja. Jeśli przeszkadza ci jakieś zjawisko to je neguj w każdej sytuacji, a nie takie przymykanie oka, bo jakaś firma zrobiła dobrą grę. Powiem więcej - to właśnie tak lubiane firmy jak Larian prędzej sprawią, że coś takiego stanie się powszechnie akceptowane.
Vroo Generał

Ja nie traktuję graczy poważnie, zresztą większość ludzi w każdej sprawie to taki agresywny, nieobiektywny i nielogiczny motłoch, który pozwala sobą koncertowo manipulować, czy to w sprawach politycznych, czy np. w sytuacji kiedy Polak kogoś zamorduje, od razu piszą bez żadnej weryfikacji "pewnie Ukrainiec", itp.
Grałem we wszystkie te niby crapy, które według tych kiszakow i innych arkadikusów "nie nadają się do oceny", czyli np. star wars outlaws, dragon age: veilguard, czy Avowed i to są niezłe gry (nie wybitne, ale tak samo wybitny nie jest np. trzeci Baldur, albo Indiana Jones). No, ale ludzie swoje przecież wiedzą. Tak samo bawi mnie gadanie, że kiedyś gry były tańsze. Np. w czasach piractwa, kiedy zarobki wynosiły 500 zł netto, a gra na PC kosztowała 100 zł. Istne el Dorado, kiedyś to było, kurrrrrrła!