Deweloper odpowiada oburzonym graczom. „Take-Two nie używa oprogramowania szpiegującego”
Nie, Borderlands 2 nie dostało nagle spyware'a, wbrew temu, jak cześć graczy odczytała starą aktualizację umowy użytkownika. Przynajmniej tak twierdzi firma Take-Two Interactive.

Firma Take-Two Interactive tłumaczy się z oskarżeń o spyware w darmowym wydaniu Borderlands 2, które przez 48 godzin pozostawało dostępne na Steamie.
Zwykle naprawdę trzeba by się wysilić, by znaleźć powód do narzekania na promocje typu „gra za darmo”. Jednakże dostępna w zeszłym tygodnia oferta na drugie Borderlands została przyjęta tak fatalnie, że tylko 9% recenzji wystawionych w ostatnich 30 dniach jest pozytywnych. Przy czym nie mówimy tu o kilkudziesięciu czy nawet kilkuset opiniach, ale o ponad 9,2 tys. ocen, z czego więcej niż 7 tys. wystawiono w ostatnich 5 dniach.
Darmowy spyware
Nawet jak na „bombardowanie” negatywnymi recenzjami, jest to fatalny wynik. Co więcej, problemem bynajmniej nie jest jakość samej gry, problemy techniczne czy nawet nowa aktualizacja z wieloma problemami. Nie, produkcji studia Gearbox Software obrywa się za rzekome dodanie oprogramowania szpiegującego w lutym tego roku.
28 lutego firma Take-Two zaktualizowała umowę użytkownika (czy też „świadczenia usług”). Już w marcu część fanów przedstawiała te zmiany jako potencjalnie szkodliwe dla sceny moderskiej, ale też przyzwolenie na zbieranie danych osobistych nabywców (via PC Gamer).
Właśnie takie zapisy (m.in. de facto zakaz korzystania z VPN) to jest praktycznie jedyny argument podawany przez graczy nagle niechętnych Borderlands 2. Dość rzucić okiem na dyskusje pod poszczególnymi recenzjami.
Z igły widły?
Na pozór brzmi to jak (względnie) uzasadniony powód do „bombardowania” gry negatywnymi recenzjami. Sęk w tym, że choć taka reakcja jest powszechna i da się znaleźć wiele wpisów potępiających wydawcę, to szybko pojawiły się głosy poirytowanych fanów wskazujących, że w przypadku Borderlands 4 zarzuty odnośnie do EULA są dalekie od prawdy.
Od czego wypadałoby zacząć, to wskazanie, że treść umowy została zaktualizowana nie tylko dla „dwójki”. Zmiana dotknęła wszystkie gry Gearbox Software w kontekście przejęcia studia przez Take-Two Interactive. Tak więc ma raczej związek z, na przykład, GTA 6 niż nawet z „czwartą” częścią cyklu, a już na pewno nie z BL2. Przy czym wypada dodać, że doniesienia, jakoby Borderlands 4 miał uwzględnić zabezpieczenia przeciw oszustom na poziomie jądra systemu, również nie zostały póki co potwierdzone (pomińmy fakt, jak wiele produkcji obecnie korzysta z takiego rozwiązania).
Jest to o tyle istotne, że modyfikacja EULA nie przełożyła się na aktualizację Borderlands 2 – najnowszy patch gry wydano w sierpniu 2024 roku. Innymi słowy Take-Two Interactive nie dodało żadnego nowego kodu, który nagle mógłby umożliwić firmie „śledzenie” nabywców gry. (Za to w 2022 roku do gry trafiły reklamy Tiny Tina’s Wonderlands).
Co zabawne (i na co zwraca uwagę część graczy), wielu graczy Borderlands 2 ma założone konto Shift – które nagradza za granie i, rzecz jasna, wymaga podania danych osobowych do założenia. Co jakoś dotąd nie przełożyło się na review bombing.
Raczej bezzsadane są też obawy o nagłe „zabicie” sceny moderskiej. Zapisy z EULA mówią o możliwej interwencji w przypadku, gdy takie modyfikacje „rujnują doświadczenie” innych graczy (albo dają dostęp do niezakupionej zawartości). Osoby modujące grę i bawiące się solo raczej nie zostaną nagle odłączone od modów do ponad 10-letniej gry.
Take-Two odpowiada na obawy graczy
Niemniej, jak widać po liczbie negatywnych recenzji, sytuacja zaszła tak daleko, że głos musiał zabrać sam wydawca (za pośrednictwem jednego z deweloperów). W ogłoszeniu opublikowanym na Steamie w zasadzie powtórzono to, na co wskazywali wspomniani fani: że umowa użytkownika dotyczy „wszystkich marek, studiów, gier” etc., ale nie oznacza, że każdy punkt odnosi się do każdego tytuły spółki (czytaj: że ogólna wzmianka o „pobieraniu danych” nie oznacza, że ma to miejsce w każdej grze lub usłudze).
Wydawca podkreślił też, że nie toleruje jedynie „nadużywających” modów, czyli takich, które dają niesprawiedliwą przewagę, psują zabawę innym bądź dają dostęp do nieodblokowanej zawartości (na przykład DLC). Jako że Borderlands 2 nie ma de facto trybu rywalizacji, możemy założyć, że ów punkt odnosi się raczej do gier z tablicami wyników i/lub trybami PvP.
Komunikat Take-Two nie uspokoił wszystkich graczy, obawiających się m.in. potencjalnych ataków hakerskich, które mogłyby doprowadzić do wycieku danych. Poza tym część internautów odnosi wrażenie, że umowa zmusza ich do zdania się na dobrą wolę wydawcy – co nie jest zbyt pocieszające, gdy mówimy o kwestiach prawnych i bezpieczeństwa.
Niemniej równie wiele osób uważa, że reakcja graczy na „nową” zmianę (powtórzmy sprzed ponad 3 miesięcy) była mocno przesadzona.