Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 14 marca 2022, 21:40

Haker utrudnia zabawę w Elden Ring i liczy na złapanie go; „jestem złem koniecznym”

Elden Ring dorobiło się już własnego Robin Hooda. Tyle że zamiast złota rozdaje softbany i ma nadzieję na złapanie go przez „szeryfów” z From Software i Bandai Namco.

O oszustach w grach sieciowych można powiedzieć wiele, ale chyba mało kto (jeśli ktokolwiek) nazwałby ich złem koniecznym. Tak siebie określił Malcolm Reynolds, który nie tylko aktywnie najeżdża graczy Elden Ring na PC z wykorzystaniem czitów, ale też „rozdaje” swoim ofiarom tzw. softbany.

„Hojny” haker z Elden Ring

Haker dał się poznać w Dark Souls III i Dark Souls Remastered, a zasady jego nowego procederu są bardzo proste. Reynolds korzysta z potężnych czarów, które nie tylko z łatwością zabijają graczy. Po śmierci najechani bohaterowie otrzymują w ekwipunku pewien przedmiot.

  1. Sęk w tym, że ów „prezent” (pavel) jest obecny tylko w kodzie Elden Ring – w świecie gry nie da się go zdobyć w żaden sposób. Tak więc gdy program wykrywa obecność owego fantu, uznaje to za efekt oszustwa i przyznaje tzw. softban.
  2. W praktyce oznacza to, że dany użytkownik będzie mógł łączyć się tylko z innymi „lekko zablokowanymi” graczami. Czyli przede wszystkim faktycznymi oszustami, a „granie” z nimi nie jest szczególnie atrakcyjną perspektywą.

Oszust, który chce zostać złapany

Wbrew temu, co można sądzić, Malcolm Reynolds ponoć nie robi tego z czystego sadyzmu, lecz… w ramach misji. Haker chce bowiem, by studio From Software oraz firma Bandai Namco złapały go na gorącym uczynku i potraktowały to jako lekcję.

Reynolds w rozmowie z serwisem Kotaku stwierdził, że Easy Anti-Cheat – zabezpieczenie przeciw oszustom wykorzystywane w Elden Ring – ma zbyt wiele luk. Nie wdał się w szczegóły, ale opisał wady EAC jako „maskę”, którą można zdjąć, po czym „gra nie przejmuje się już, kim jesteś”. Ma więc nadzieję, że po wykryciu go twórcy i wydawca ER znajdą lepsze zabezpieczenie:

Jestem złem koniecznym. Zapytasz, czy złapanie mnie stanowi część planu – owszem. Czy jeśli mi się to uda, gra umrze? Nie sądzę, ale może Bandai ją naprawi.

Na razie jedynym sposobem na nieotrzymanie „darmowego” softbana po spotkaniu z Reynoldsem jest samobójstwo w grze (sic!) albo rozłączenie z serwerem. Miejcie jednak na uwadze, że zbyt częste korzystanie z tej drugiej metody również poskutkuje blokadą. Trudno się więc dziwić, że haker pod własnym materiałem i w mediach społecznościowych znalazł sporo „fanów” swojej „dobroczynności”.

Jakub Błażewicz

Jakub Błażewicz

Ukończył polonistyczne studia magisterskie na Uniwersytecie Warszawskim pracą poświęconą tej właśnie tematyce. Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w 2015 roku, pisząc w Newsroomie growym, a następnie również filmowym i technologicznym (nie zabrakło też udziału w Encyklopedii Gier). Grami wideo (i nie tylko wideo) zainteresowany od lat. Zaczynał od platformówek i do dziś pozostaje ich wielkim fanem (w tym metroidvanii), ale wykazuje też zainteresowanie karciankami (także papierowymi), bijatykami, soulslike’ami i w zasadzie wszystkim, co dotyczy gier jako takich. Potrafi zachwycać się pikselowymi postaciami z gier pamiętających czasy Game Boya łupanego (jeśli nie starszymi).

więcej