Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 14 marca 2022, 19:32

Ghostwire: Tokyo może zająć nawet 40 godzin; twórcy wspominają o DLC

W Ghostwire: Tokyo nie zabraknie ani zawartości, ani (w przypadku wydania na PlayStation 5) trybów graficznych. Niemniej twórcy obiecują, że po ewentualnym sukcesie gry rozważą też DLC.

Ghostwire: Tokyo nie będzie zbyt krótką produkcją. Ze słów reżysera Kenjiego Kimury wychodzi, że nowy projekt Shinjiego Mikamiego powinien zapewnić co najmniej kilkanaście godzin zabawy.

Ghostwire: Tokyo to (nie)otwarty świat pełen swobody

Kiedy w wywiadzie dla serwisu Wccftech zapytano Kimurę o długość oraz przynależność gatunkową gry, japoński twórca stwierdził, że on i jego zespół nie uznają Ghostwire: Tokyo za tytuł z otwartym światem. Mimo to gracze będą zachęcani do eksploracji miasta (także w „pionie”, bo na wiele budynków będzie można wejść) i nie zabraknie tu misji pobocznych (wedle słów Kimury: tylko mapa będzie w stylu „sandboksowym”).

Nie będzie to też survival horror, co może dziwić. W końcu projekt rozpoczął żywot jako trzecia część cyklu The Evil Within, nim wyewoluował w zupełnie nową produkcję.

  1. Studio Tango Gameworks szacuje, że ukończenie głównego wątku Tokyo: Ghostwire zajmie około 15 godzin.
  2. Oczywiście zadania poboczne znacznie wydłużą przygodę z tytułem. Jeśli zechcemy odkryć wszystkie opcjonalne sekrety, ukończenie gry może nam zająć ponad dwa razy dłużej, tj. 30-40 godzin.

Co się tyczy długości Ghostwire: Tokio, sądzimy, że ukończenie głównych misji zajmie około piętnastu godzin. Jeśli chcesz zagrać i cieszyć się wszystkimi misjami pobocznymi, w zależności od poziomu umiejętności, prawdopodobnie zajmie to około dwa razy tyle czasu lub więcej. Jeśli zamierzasz wykonać wszystkie zadania dodatkowe, możesz liczyć na około 30-40 godzin rozgrywki.

Jest szansa na DLC po premierze

W trakcie rozmowy poruszono też kwestię popremierowej zawartości, aczkolwiek obyło się bez konkretnych obietnic.

  1. Na razie producent Masato Kimura zapewnił, że autorzy nie myślą o niczym konkretnym po zakończeniu prac nad Ghostwire: Tokyo.
  2. Niemniej Japończyk jest niemal pewny, że po odpoczynku deweloperzy zaczną dumać „nad czymś fajnym” do dodania w DLC. Oczywiście będzie to uzależnione nie tylko od pomysłów twórców, ale też sukcesu gry.

Ghostwire: Tokyo a tryby graficzne na PS5: do wyboru, do koloru

O ile w temacie dodatków na razie nie wiadomo zbyt wiele, o tyle w kwestii ustawień wizualnych na konsolach nie ma powodu do narzekania. Na PlayStation 5 Ghostwire: Tokyo uwzględni sześć trybów graficznych. W sieci jest już dostępne porównanie tychże opublikowane przez Toma Caswella, jednego z prowadzących podcastu Unranked.

  1. Quality Mode ma zapewnić jak najbardziej komfortową rozgrywkę w rozdzielczości 4K, ale znajdzie się też jego alternatywna wersja (High Frame-Rate Quality Mode) mająca zapewnić więcej klatek na sekundę (40-50).
  2. Performance Mode pozwoli na grę w maksymalnie 60 fps, a High Frame-Rate Performance Mode ma nawet przekraczać tę liczbę.
  3. Ponadto twórcy uwzględnią warianty trybów wydajnościowego i jakościowego z włączoną synchronizacją pionową (V-sync).

Rzut oka lub dwa na rozgrywkę

Te i inne informacje zawdzięczamy dziennikarzom, którzy mieli okazję zagrać Ghostwire: Tokyo, wliczając w to Sebastiana „Junkie” Kasparka z naszego serwisu. Ponadto w Internecie pojawiło się także sporo nowych nagrań z rozgrywki. Kilka z nich zamieściliśmy poniżej.

Jakub Błażewicz

Jakub Błażewicz

Ukończył polonistyczne studia magisterskie na Uniwersytecie Warszawskim pracą poświęconą tej właśnie tematyce. Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w 2015 roku, pisząc w Newsroomie growym, a następnie również filmowym i technologicznym (nie zabrakło też udziału w Encyklopedii Gier). Grami wideo (i nie tylko wideo) zainteresowany od lat. Zaczynał od platformówek i do dziś pozostaje ich wielkim fanem (w tym metroidvanii), ale wykazuje też zainteresowanie karciankami (także papierowymi), bijatykami, soulslike’ami i w zasadzie wszystkim, co dotyczy gier jako takich. Potrafi zachwycać się pikselowymi postaciami z gier pamiętających czasy Game Boya łupanego (jeśli nie starszymi).

więcej