Dziś premierę ma Elite: Dangerous, czwarta odsłona słynnej serii kosmicznych symulatorów. Choć recenzji dzieła studia Frontier Developments jak na razie brak, to dotychczasowe opinie nastrajają bardziej niż optymistycznie.

Długie oczekiwanie w końcu dobiegło końca. Po 30 latach od wydania pierwszego Elite doczekaliśmy się czwartej części legendarnej serii kosmicznych symulatorów, zatytułowanej Elite: Dangerous. Stworzona przez studio Frontier Developments oraz Davida Brabena (jednego z twórców oryginalnego Elite) gra od dzisiaj dostępna jest w pełnej wersji, oddając do dyspozycji gracza cały obszar Drogi Mlecznej. Co więcej, z okazji premiery wszyscy gracze (zarówno dopiero zaczynający przygodę z tytułem, jak i osoby, które zdążyły już poznać świat czwartego Elite) otrzymają na start dziesięć razy więcej kredytów (tysiąc zamiast stu).
W poprzednim miesiącu tytuł wywołał niemałe zamieszanie w związku z ogłoszeniem Frontier Developments o nieobecności trybu offline (samotna rozgrywka jest możliwa, ale nadal niezbędne jest połączenie z Internetem), co wielu graczy uznało za oszustwo i zażądało zwrotu pieniędzy. Sytuacji nie poprawiło oświadczenie Davida Brabena, z którego wynikało, że na zwrot pieniędzy nie mogą liczyć ci, którzy zapoznali się z tytułem w ramach testów wersji alfa bądź beta. Koniec końców twórcy zapowiedzieli skontaktowanie się ze wszystkimi zainteresowanymi, a decyzja o ewentualnej rekompensacie będzie podejmowana po zapoznaniu się z indywidualną sytuacją rozmówcy.
Jak dotąd nie ukazały się żadne recenzje pełnej wersji tytułu, co zapewne wynika z ogromu gry. Niemniej, sądząc po opiniach z bety oraz pierwszych wrażeniach (np. na stronie gazety The Guardian), Elite: Dangerous jest godnym reprezentantem serii, nawet z uwzględnieniem pewnej ilości mniej lub bardziej irytujących bugów (np. problemów z wykrywaniem kolizji przy dokowaniu). Na pierwsze recenzje i oceny przyjdzie nam jeszcze poczekać, być może nawet kilka dni.
Fabuła Elite: Dangerous skupia się na walce między trzema frakcjami: Imperium, Federacją oraz Przymierzem, dla których gracze mogą wykonywać określone zadania, przy czym zbytnie powiązanie z jedną stroną konfliktu utrudni interakcję z przedstawicielami pozostałych stronnictw i podróżowanie przez kontrolowane przez te frakcje obszary. Działania gracza nie pozostaną bez wpływu na układ sił w galaktyce i mogą znacząco wpłynąć na przebieg rozgrywki, np. wywołując wojnę domową w danym regionie. Gra póki co dostępna jest jedynie na oficjalnej stronie gry w edycji przedpremierowej o nazwie Mercenary Edition, która za 40 euro (ok. 167 złotych) pozwala na natychmiastowe rozpoczęcie rozgrywki i zawiera dodatkowe bonusy, m.in. statek Eagle Fighter. Wiemy również, że tytuł ma pojawić się w polskiej wersji językowej.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu.
Ustaw GRYOnline.pl jako preferowane źródło wiadomości w Google
GRYOnline
Gracze
Steam
OpenCritic

Autor: Jakub Błażewicz
Ukończył polonistyczne studia magisterskie na Uniwersytecie Warszawskim pracą poświęconą tej właśnie tematyce. Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w 2015 roku, pisząc w Newsroomie growym, a następnie również filmowym i technologicznym (nie zabrakło też udziału w Encyklopedii Gier). Grami wideo (i nie tylko wideo) zainteresowany od lat. Zaczynał od platformówek i do dziś pozostaje ich wielkim fanem (w tym metroidvanii), ale wykazuje też zainteresowanie karciankami (także papierowymi), bijatykami, soulslike’ami i w zasadzie wszystkim, co dotyczy gier jako takich. Potrafi zachwycać się pikselowymi postaciami z gier pamiętających czasy Game Boya łupanego (jeśli nie starszymi).