Fallout 3: Broken Steel

Fallout 3: Broken Steel - recenzje graczy

W mojej opinii naprawdę dobry dodatek, lepszy niż dwa poprzednie, oczywiście jeżeli ktoś lubi walkę i Bractwo Stali :) Tutaj można się wyszaleć, pod warunkiem że od początku postać była robiona do rozwiązywania problemów siłą a nie słowem, szczególnie przydają się umiejętności i perki w broni energetycznej.

Dodatek przechodziłem po przejściu wszystkich pozostałych i podstawki. Byłem już zmęczony falloutem i właściwie nie miałem ochoty grać więc możliwe, że w innych okolicznościach bawiłbym się lepiej. Gdybym miał oceniać go na tle pozostałych czterech dodatków, przyznałbym mu trzecie miejsce.

Zalety:

1. Możliwość gry po ukończeniu podstawy i obserwowanie jak zmienił się świat. Nie żeby twórcy zdecydowali się na jakieś prawdziwe rewolucje ale miło zobaczyć efekty naszych działań i nowe postaci w starych miejscach.
2. Obserwowanie w akcji Libertego Pryma było dziwnie satysfakcjonująca. A w pewnym momencie poczułem się prawie jak wtedy gdy za dzieciaka oglądałem Stalowego Giganta. Prawie.

Wady:

1. Brak nowych lokacji z prawdziwego zdarzenia i średnio interesujący wątek główny.

Ten dodatek to coś pięknego. Czysta rozwałka.

Tutaj Bethesda zastosowała prosty trik. Podniosła maksymalny poziom gracza do 30 oraz dała możliwość kontynuowania gry po zakończeniu wątku głównego. Ale to za mało.

Dodatek aktywny jest jeszcze przed ukończeniem głównego wątku, bowiem nie trzeba go kończyć aby móc wbijać poziomy po 20 level'u. Ale cała reszta zostaje aktywowana dopiero po ukończeniu gry i jest jej bezpośrednią kontynuacją.

Fabularnie mamy Bractwo Stali idące na noże z Enklawą. Można by rzec, że mamy powtórkę z Operacji Anchorage, bo misje polegają na przedarcie się z pkt. A przez hordę wrogów do pkt. B. Ale tutaj mamy małe zmiany.

Są nowi przeciwnicy. Dokoszony radskorpion, ghul, supermutant oraz żołnierz Enklawy. Są oni istnymi gąbkami na pociski i potrafią zadawać spore obrażenia. Choć dla mnie byli bardziej irytujący niż niebezpieczni, ale ewidentnie powstali by być wyzwaniem dla dokokszonych postaci. Jednakże uważam, że można ich było zrobić lepiej.

W nowościach są również bronie. Ale jak dla mnie tylko działo Tesli było warte uwagi...na 5 sekund.
Są nowe perki, ale takie z nich zapchaj dziury, że aż strach. Osobiście widziałem tylko 2 warte uwagi perki. Ewentualnie 3 jeżeli grami z Ochłapem w drużynie.

Nie wolno jednak zapomnieć o nowych lokacjach. Jednak tutaj jest spore rozczarowanie. Nie licząc stacji metra dla prezydenta USA albo lotniska Adamsa, to łatwo jest pomylić dodatek z podstawką. Dodatkowo niemal wszystkie z nowych lokacji są wypakowane przeciwnikami w wersji uber. A oprócz nich mamy jeszcze masę standardowych przeciwników. Więc sprawia to, że Broken Steel wygląda jak Operacja Anchorage tylko, że po za symulacją i z szerszymi korytarzami.
Akurat największym rozczarowaniem okazuje się lotnisko Adamsa, bo jest to miejsce wypchane wrogami i łupem, ale nie ma co tego zbierać, bo kapsli na tym etapie gracz ma w bród.
Chociaż gracze używający broni energetycznej i pancerzy wspomaganych nie będą narzekać, że im się ekwipunek niszczy od nadmiaru starć.

Po za głównym wątkiem mamy zadania związane z logistyką rozprowadzania czystej wody na Pustkowiach. Są one dobrze zrobione, ale to nic specjalnego.

Reasumując: Ten dodatek jest zwyczajnie słaby. Jedynym powodem, dla którego warto go kupić to podniesiony limit poziomu do 30. Cała reszta jest słaba i nastawiona na walkę.