Cztery godziny z Watch Dogs - testujemy głównego pretendenta do tytułu gry roku - Strona 4
Po zagraniu w Watch_Dogs możemy stwierdzić jedno: nowa produkcja Ubisoftu raczej nie zrewolucjonizuje branży gier, ale miłośnikom sandboksów dostarczy ogrom frajdy i wiele godzin zabawy.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Watch Dogs - Ubisoft ma już swoje GTA
Kolejne, chyba najbardziej satysfakcjonujące osiągnięcia czekają na nas w trybie dla wielu graczy. Od razu należy zaznaczyć, że Watch_Dogs to produkcja bardzo usieciowiona. Wyzwania do pojedynków nie wymagają wchodzenia w osobne menu – wszystko jest tutaj zintegrowane tak, by po starciu z innym hakerem od razu można było kontynuować kampanię. Jeśli zaś rzucane nam zbyt często rękawice zaczynają gracza irytować, multiplayer można wyłączyć. Warto jednak chociaż spróbować rozgrywki w sieci, bowiem opcji jest dostatecznie dużo, by zadowolić każdego. Większość trybów już opisano: mamy wzajemne wykradanie sobie danych, free roam, śledzenie, wyścigi dla ośmiu osób, ułatwianie lub utrudnianie komuś życia przy pomocy smartfona lub tabletu... Największą zagadką było to, co czeka nas w „Decryption”. Opcja ta jest przeznaczona dla co najmniej trzech graczy (maksymalnie ośmiu), którzy muszą najpierw zdobyć, a potem ochronić przed innymi plik z tajnymi informacjami aż do momentu, w którym uda się go odszyfrować. Ponadto możemy tworzyć lub podejmować wyzwania od reszty społeczności Watch_Dogs, polegające na przykład na dotarciu do wyznaczonego przez kogoś punktu.
W świetle ostatnich kontrowersji odnośnie oprawy wizualnej najnowszego dzieła Ubisoftu nie sposób nie wspomnieć o grafice. W wersji na PlayStation 4 wygląda ona bardzo ładnie. Ze szczególnym kunsztem stworzono iluzję żyjącego miasta, w którym aż roi się od mieszkańców – spacerujących, załatwiających interesy przez telefon, kłócących się – oraz animacje. Widowiskowo prezentują się także niektóre prowokowane przez gracza kolizje – jeśli w odpowiednim momencie aktywujemy blokujące ruch słupki lub zwiększymy do maksimum ciśnienie w rurach, gra nagrodzi nas efektownym ukazaniem wypadku w zwolnionym tempie. Narzekać można natomiast na szwankujący momentami model zniszczeń w samochodach, bardzo długie czasy wczytywania oraz zdarzające się sporadycznie spadki płynności. W rozmowie z Jonathanem Morinem dyrektor kreatywny Ubisoft Montreal stwierdził, że wersja na konsole nowej generacji nie odstaje wyraźnie od tej na komputery, ale zapewnił, że korzystający z naprawdę najlepszego sprzętu posiadacze blaszaków na pewno wyłapią parę różnic na korzyść swojej platformy.
Na ostatniej prostej przed premierą można bezpiecznie stwierdzić, że oczekiwanie od Watch_Dogs ogromnej rewolucji na jakiejkolwiek płaszczyźnie może przynieść rozczarowanie. To natomiast nadal kawałek naprawdę solidnego kodu, który przynosi sporo rozrywki na wysokim poziomie. Fakt, że momentami gra staje się nieco zbyt prosta i że nie ma w sobie tego powiewu świeżości, jaki zapowiadały pierwsze fragmenty rozgrywki. Misje fabularne są pokazem kreatywności Ubisoftu, pozwalając na podejście do każdej z nich w odpowiadającym graczowi stylu, zaś pobocznych aktywności jest dostatecznie dużo, by przykuć uwagę do konsoli na długie godziny. Pozostaje więc jedynie czekać. Do premiery został miesiąc z małym hakiem.
Jakub Mirowski | GRYOnline.pl