autor: Jerzy Bartoszewicz
Graliśmy w Murdered: Śledztwo zza grobu – co nam się podoba, a co może nie wypalić? - Strona 5
W Murdered intryga zaczyna się od śmierci głównego bohatera – nowej produkcji studia Airtight Games nie można odmówić oryginalności. Mieliśmy okazję wreszcie zagrać i przekonać się, czy ciekawy pomysł wystarczy, by gra była dobra.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Murdered: Śledztwo zza grobu - marne L.A. Noire w Salem
Mamy małe obawy: Czy łączenie poszlak będzie intuicyjne?

Ponieważ bohater jest nie tylko duchem, ale i detektywem, szukanie poszlak i łączenie ich w logiczną całość będzie ważnym elementem rozgrywki w Murdered: Śledztwo zza grobu. Opierać się to będzie na eksploracji poszczególnych miejsc i zbieraniu wskazówek, które przydadzą się np. do wpływania na kręcących się po okolicy żyjących. Nierzadko posiadają oni bowiem potrzebne nam informacje, które jednak są „zablokowane” przed bezpośrednim odczytywaniem z umysłów. Trzeba więc odpowiednio pobudzić ich za pomocą poszczególnych obrazów czy myśli.
Odnalezienie właściwych wskazówek i połączenie ich w całość stanowić będzie finał każdego etapu śledztwa. Naszą skuteczność w trakcie badania sprawy reprezentować będą zdobywane odznaki (maksymalnie trzy za trafną dedukcję), które wprowadzą do gry element rywalizacji. Problem w tym, że niektóre rozwiązania zagadek nie są w stu procentach intuicyjne i niczym w starych przygodówkach, może się zdarzyć, że będziemy czasami wybierać opcje losowo, licząc na szczęście. Wynika to z faktu, że często natrafimy w danym miejscu na tyle podejrzanych elementów, że prawie każdy będzie się wydawać kluczowy dla sprawy. Dla niektórych zdawanie się wówczas na los może być frustrujące. By to wyjaśnić, posłużę się krótkim przykładem. Podczas realizacji szybkiego, pobocznego zadania polegającego na rozwikłaniu zagadki morderstwa dziewczyny, której duch błąka się po jednym z budynków mieszkalnych, musimy zdobyć poszlaki w mieszkaniu jej sąsiadów. Kluczowe stają się ich wspomnienia, które możemy wydobyć, podsuwając im w głowie poszczególne obrazy. Do wyboru był m.in. wycinek z gazety zawierający artykuł na temat niebezpiecznych chuliganów włamujących się do domów lub list informujący o tym, że jeden z sąsiadów nagle wyjechał w wielkim pośpiechu. W zaistniałej sytuacji każda z tych informacji wydawała mi się istotna, a wybrać mogłem tylko jedną.