autor: Jerzy Bartoszewicz
Graliśmy w Murdered: Śledztwo zza grobu – co nam się podoba, a co może nie wypalić? - Strona 3
W Murdered intryga zaczyna się od śmierci głównego bohatera – nowej produkcji studia Airtight Games nie można odmówić oryginalności. Mieliśmy okazję wreszcie zagrać i przekonać się, czy ciekawy pomysł wystarczy, by gra była dobra.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Murdered: Śledztwo zza grobu - marne L.A. Noire w Salem
Pełne klimatu lokacje

Miasteczko Salem, w stanie Massachusetts, które zasłynęło z praktykowanych w XVII wieku krwawych polowań na czarownice, stanowi niemalże idealne tło dla kryminalnej historii z mocno nakreślonymi motywami okultyzmu w tle. Twórcy postarali się oddać ten klimat w projektach lokacji, podkreślając jednocześnie, że bohater jest martwy i przemierza świat jako duch. Zawieszony pomiędzy Ziemią a Niebem, Ronan O’Connor natrafia więc podczas swojego śledztwa w liczne miejsca, gdzie ze współczesnością przenikają się różnorakie elementy związane z mroczną historią Salem, takie jak np. stojące niegdyś przy głównej ulicy szubienice.
Ponieważ rozgrywka w Murdered: Śledztwo zza grobu oparta będzie w dużej mierze na eksploracji i szukaniu poszlak, zwiedzanie miasta będzie interesującym doświadczeniem, zwłaszcza ze względu na charakterystyczną dla Nowej Anglii, posępną architekturę, którą powinien kojarzyć każdy, kto kiedykolwiek oglądał kultowy serial Rodzina Adamsów. Warto dodać, że twórcy gry postanowili puścić oko w stronę jego fanów, czyniąc jedną z napotkanych postaci bardzo podobną do jednego z bohaterów serialu.