autor: Krzysztof Gonciarz
Frater - przed premierą - Strona 6
Frater to polski hack & slash, który pozostaje w bardzo bliskim związku z klasyką spod znaku Blizzarda. Mieliśmy okazję pograć w demko i porozmawiać z developerami. Oto, czego udało nam się dowiedzieć.
Przeczytaj recenzję Frater - recenzja gry
GOL: Jakiś czas temu odbyła się w Nowym Sączu konferencja poświęcona developingowi gier wideo, na której polska reprezentacja sprzedała zebranym dość smutny obraz naszej rzeczywistości w tej branży. Jak to jest według Was? Jasnym jest, że nikt w Polsce jeszcze przez długi czas nie nawiąże walki z liderami rynku, ale czy jesteśmy w stanie wyprodukować grę, która uzyska ‘prawdziwą’ popularność na całym świecie nie tylko za sprawą faktu, że będzie dodawana gratis do pizzy? Czy Painkiller był jedynie taką jaskółką, która wiosny nie czyni?
Otton Laskowski: Szanse są takie same, jak wszędzie na świecie. U nas są po prostu mniejsze pieniądze. Dajcie nam taki budżet jak mają „światowe” produkcje, a nie widzę problemu. Zobaczcie, ile na świecie sprzedaje się knotów, robionych przez wielkie zespoły za wielkie pieniądze. Gry mają chwytliwy tytuł i odpowiednią reklamę, to wszystko. W Polsce jest kilka dobrych zespołów, które świetnie poradziłyby sobie z produkcją prawdziwego hitu. Odpowiedni budżet, odpowiednia reklama i świat jest nasz.

Krzysztof Krawczyk: Takie gry już powstały i na pewno jest to możliwe. Firmy Techland czy PCF świetnie sobie radzą na światowych rynkach. Niedługo pewnie dołączy do nich Red Studio CD Projektu. Do zrobienia światowego hitu potrzeba dwóch rzeczy: dużo czasu na produkcję i dużej promocji po wydaniu gry. Coraz więcej polskich firm zaczyna dostosowywać się do tych wymogów.
GOL: Czy śledzicie na bieżąco to, co aktualnie wydaje się na świecie? Jakie gry spośród tych wydanych na przestrzeni ostatniego roku najbardziej przykuły Waszą uwagę? Może klasyczno-nowofalowy koktajl Psychonauts? Albo domniemany genre-starter Indigo Prophecy / Fahrenheit?
Otton Laskowski: Coś tam staramy się śledzić... Czasu jest mało i zwykle to jest tak, że co jakiś czas robi się jakiś „rzut” i nadrabia zaległości. Właśnie ostatnie miesiące to taka „dziura”, kiedy mało gramy, a dużo pracujemy. Kiedyś na pewno nadrobimy... Poza tym nawet, jak nie ma dużo czasu na granie, to staramy się chociaż pograć w demka – zawsze daje to jakiś ogląd tego, co się dzieje w branży. Szczerze mówiąc ostatnio jakoś nic nas nie powaliło...
Krzysztof Krawczyk: Bardzo ubolewam nad tym, ale rzadko gram. Jeżeli już zasiadam przed komputerem to Microsoft Office jest moim „ulubionym” programem. Kiedy jednak mam wolną chwilkę, to najczęściej siadam do jakiegoś RTS-a, aby stoczyć krótką bitwę. Grałem w demo Psychonauts i to, co zobaczyłem, zrobiło na mnie dobre wrażenie. Świetne projekty lokacji, postaci i szybka akcja. Dobrze zrobiona gra.
Rozmawiał i wrażenia z gry spisał:
Krzysztof „Lordareon” Gonciarz