autor: Michał Bobrowski
Ojciec chrzestny - test przed premierą - Strona 7
Znajdujemy się w Hell's Kitchen, części nowojorskiej dzielnicy Queens – w miejscu, gdzie w roku 1920 urodził się Mario Puzo. To tu pracował główny bohater najsławniejszej książki Puzo – Vito Andolini, późniejszy wielki Ojciec Chrzestny nowojorskiej mafii.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Ojciec chrzestny - przyzwoity klon Mafii?
Dźwięk
Z mojego punktu widzenia oprawa muzyczna tej gry może być jej bardzo mocnym atutem. Została ona bowiem w znacznej mierze oparta na doskonałym soundtracku, jaki do filmowej adaptacji napisał Nino Rota. To po prostu klasa sama w sobie. Bardzo wysoko oceniam również jakość dialogów, wśród których uwagę przykuwa rewelacyjnie odwzorowany głos filmowego Ojca Chrzestnego – Marlona Brando. Jak wiecie, początkowo to on sam miał podkładać głos pod komputerowego Vito Corleone. Jednak fatalna jakość nagrań wykonanych już w trakcie ciężkiej choroby aktora sprawiła, że autorzy nie zdecydowali się na ich umieszczenie w grze. Widać jednak że i one na coś musiały się przydać, gdyż kwestie wypowiadane przez Ojca Chrzestnego na ekranie brzmią niezwykle przekonywująco.

Na zakończenie...
Co mogę powiedzieć w podsumowaniu – tygodniowa rozgrywka każe mi wysnuć następujący wniosek – ten tytuł ma naprawdę duży potencjał i prezentuje wiele bardzo interesujących rozwiązań. Pozostaje jednak pytaniem otwartym, czy do czasu premiery jego twórcom uda się usunąć większość niedoróbek i błędów, a oprawa graficzna zyska wymiar, na jaki zasługuje tytuł wydawany w roku 2006. W jednym z ostatnich wywiadów, jakie czytałem w Sieci, David DeMartini, producent wykonawczy Godfathera, stwierdził, że aktualnie cała uwaga skupiona jest na polerowaniu wszystkich elementów gry. Jako wielki miłośnik Ojca Chrzestnego mam dużą nadzieję, że owo polerowanie zniweluje zasygnalizowane przeze mnie błędy i niedoróbki, zaś gracze na całym świecie doczekają naprawdę wielkiego tytułu. Tytułu godnego nosić nazwę The Godfather.
