autor: Michał Bobrowski
Ojciec chrzestny - test przed premierą - Strona 6
Znajdujemy się w Hell's Kitchen, części nowojorskiej dzielnicy Queens – w miejscu, gdzie w roku 1920 urodził się Mario Puzo. To tu pracował główny bohater najsławniejszej książki Puzo – Vito Andolini, późniejszy wielki Ojciec Chrzestny nowojorskiej mafii.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Ojciec chrzestny - przyzwoity klon Mafii?
Nie przekonuje mnie też jak na razie walka. I pomijam tutaj kłopoty związane z przyzwyczajeniem się do nowego sposobu sterowania, choć to też potrafi napsuć krwi, gdyż np. wciskając prawy przycisk myszy zamiast strzelającego do nas gangstera weźmiemy na celownik Bogu ducha winnego przechodnia, który przerażony kuli się gdzieś przy murze... Ponadto muszą jeszcze popracować nad modelem AI – niby nasi przeciwnicy szukają jakiś przeszkód i stamtąd próbują się ostrzeliwać, ale w wielu wypadkach pchają się pod nasz celownik niczym barany na rzeź.
Wspomniana sytuacja sprawia, że patrząc na dotychczas ukończone misje z głównego wątku fabularnego muszę powiedzieć, że z punktu widzenia poziomu trudności są bardzo nierówne. Wszelkie piesze wycieczki i strzelaniny są jak na razie dziecinnie łatwe. Natomiast misje samochodowe, przede wszystkim z uwagi na bardzo dużą przypadkowość zdarzeń (nigdy nie możemy być pewni, czy za kolejnym rogiem nie stoi zaparkowana ciężarówka), wymagają naprawdę dużo uwagi i, co tu dużo mówić, dużego szczęścia. Muszę tu wspomnieć o elemencie rozgrywki, który nie przypadł mi do gustu – bez względu jak szybko będziemy starać się jechać – pościg i tak nas dopadnie. Nieraz miałem wrażenie, że samochody innych gangsterów lub policji (w zależności od okoliczności...) wyposażył w jakieś nitro, bo ni stąd ni zowąd potrafią nagle niezwykle szybko wyprzedzić pędzący z maksymalną prędkością nasz pojazd, by po chwili nagle zajechać mu drogę – tym samym stwierdzam, że całość prowadzenia samochodu w takich misjach sprowadza się do spychania pościgu na inne samochody i unikania sytuacji, w których zostaniemy zablokowani przez inne pojazdy.

Grafika
Zapewne większość z czytających mój opis z niecierpliwością czeka na komentarz dotyczący oprawy graficznej. Tutaj muszę jednak zaznaczyć, że niezwykle trudno mi ją aktualnie oceniać – pomimo tego, że jest już możliwość zmiany rozdzielczości ekranu, to niestety nie można ustawić jakości grafiki na wysoką. Pamiętajcie jednak, że cały czas mówię o wersji roboczej gry. Jak na razie widać wyraźnie, że prace nad oprawą wizualną programiści z Electronic Arts zostawili na ostatnią chwilę. A naprawdę jest co „szlifować i polerować”, gdyż – pomijając udane modele postaci (szczególnie wspomnianych na początku głównych bohaterów powieści) – cała reszta wygląda niewiele lepiej niż mająca 3,5 roku Mafia (o San Andreas na najwyższych ustawieniach nie wspominając...).
