AC: Valhalla wygląda jak gra, którą pokocham i znienawidzę [OPINIA] - Strona 2
Oglądaliście już zwiastuny nowego Assassin's Creed? Ja oglądałem i już teraz wiem, że to będzie słaba gra, z którą spędzę przynajmniej sto kolejnych godzin, tak samo jak w Odyssey.
Przeczytaj recenzję Recenzja Assassin's Creed Valhalla - to jest Asasyn, którego szukacie
Romanse w Assassin’s Creed są ciekawe jak życie seksualne inceli
Nie wiem, szanowni twórcy, kto Was uczył miłości. Francuzi, tak zwykło się sądzić, sztukę tę opanowali perfekcyjnie, ale chyba tym razem nie próbowali podzielić się wiedzą. Romanse w Assassin’s Creed Odyssey to jakaś przerażająca, obrazoburcza i ohydna karykatura międzyludzkich relacji. Nie chodzi o to, że protagonista wikła się w nie, ceniąc sobie przede wszystkim promiskuityzm – to wręcz pasuje do mitu greckiej seksualności. Gorzej, że te przypadkowe spotkania zostały pokazane w tak nieinteresujący i wyświechtany sposób. Związki, bliskość i seks potraktowano mniej więcej tak jak zadania poboczne – na odwal się. Ot, przy niektórych dialogach mamy ikonkę serduszka. Tu sobie wybierzemy, tam sobie klikniemy i voila, ekran się ściemnia – koniec romansu, sprawa załatwiona. Zupełnie jak przed rewolucją seksualną. Miłość uprawiana nie tyle po ciemku, co przy zaciemnionym ekranie.

GOL UCZY
Promiskuityzm – kontakty cielesne z przypadkowymi partnerami, z którymi nie łączy nas relacja emocjonalna.
I nie, wcale nie chcę oglądać jędrnych, stworzonych z miliarda wielokątów biustów ani nie ciekawią mnie wirtualne gody czy też nieszczególnie podnieca wirtualna nagość. Należę raczej do tych osób, które potrzebują jakiejś narracji – osadzenia danego zjawiska, zdarzenia czy rzeczy w kontekście. Jeśli mamy mieć te romanse – bo jak wiadomo romanse to przecież cecha RPG – to na rany Desmonda, zróbcie je z należytą pieczołowitością i powagą. Niech te dialogi mają sens, bo jeśli ja miałbym podrywać tak, jak podrywali Kassandra i Alexios, to prawdopodobnie dziś prowadziłbym portal dla inceli i narzekał na cały świat, że nikt mnie nie kocha.
Trzeba mieć – za przeproszeniem – gadkę. A żeby to zrobić, należy umieć pisać dobre dialogi. Dlatego życzę sobie, aby w Assassin’s Creed Valhalla mój wiking podrywał może butnie, ale z sensem, pomysłem i swadą. Nie chcę już obijać sobie czoła w geście facepalmu i wstydzić się tego, na co patrzę na monitorze. Darby McDevitt o Valhalli powiedział niedawno:
Tak – jest wiele romansów, można je znaleźć wszędzie na mapie. Możesz wybrać, jak do nich podejść – w dowolny sposób, który uważasz za odpowiedni.
Zatem ja chcę podejść do tych romansów na serio.