Jak GTA 6, tylko na Dzikim Zachodzie – Red Dead Redemption 2 zachwyca - Strona 2
Po ponad dwóch godzinach pokazów, rozmów oraz w końcu grania w Red Dead Redemption II wyłania się obraz szalenie ambitnej produkcji, która stara się przede wszystkim stworzyć prawdziwie wciągający, charakterny wirtualny Dziki Zachód.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Red Dead Redemption 2 – sandbox na „dychę”
Panie, panowie – to jest napad!
Ten świat to wspaniałe tło dla niebanalnego, wciągającego scenariusza, z jakich Rockstar słynie i jaki obiecuje też i tym razem. Nie sposób oczywiście stwierdzić po dwóch godzinach zabawy, czy fabuła rzeczywiście nas porwie, ale jedno jest pewne – w pięć lat od wydania Grand Theft Auto V studio nie straciło smykałki do tworzenia barwnych postaci. I to nie tylko protagonistów czy pojawiających się epizodycznie ekscentryków, ale i drugoplanowych bohaterów z prawdziwego zdarzenia.
Choć wcielamy się wyłącznie w Arthura Morgana, równie ważną rolę odgrywa cały gang Dutcha van der Linde i od samego początku trudno nie poczuć sympatii do tej bandy renegatów i awanturników. W grupie od razu da się wyczuć pewne antagonizmy i różnice charakterów, ale też wzajemne przywiązanie, inspirowane przez osobę jej (jeszcze) idealistycznego lidera.
Piękny świat pięknym światem, interakcje interakcjami, ale dobrej oldskulowej zadymy też tu nie zabraknie.
AMERYKA OCZAMI BRYTYJCZYKÓW
Rockstar to potężna firma z setkami pracowników. Szczególnie ważni są jednak dwaj z nich – bracia Sam i Dan Houser z Londynu. Sam jest producentem, a Dan w dużej mierze odpowiada za fabuły gier Rockstara, w tym GTA V, GTA Sand Andreas i Red Dead Redemption. Obaj bracia wychowywali się na amerykańskich filmach (w tym westernach) i po latach Dan powiedział, że seria GTA pokazuje taką Amerykę, jaką znamy z filmów i reklam.
Ci, którzy grali w poprzednią część, będą więc mieć okazję poznać od innej strony antagonistów i poboczne postacie z pierwszego Red Dead Redemption – znacznie bardziej zadziorną Abigail, będącego jeszcze podrostkiem Jacka, narwanego jak zawsze Billa Williamsona czy Javiera Escuellę. Przede wszystkim zaś zobaczymy Johna Marstona, zanim ten zszedł z kryminalnej ścieżki. Protagonista „jedynki” nie zalicza tutaj bowiem jedynie gościnnego występu – to pełnoprawny członek gangu, do którego można zagadać w obozie i który wykona z nami parę zadań.
Warto przyłożyć się do polowań, bo to pewne źródło gotówki. W końcu zawsze znajdzie się chętny na kawałek świeżego mięsa.
Gang Dutcha wydaje się być motorem napędowym fabuły. Po nieudanym skoku, który przetrzebił szeregi grupy, Arthur – jako wiodąca postać – musi do spółki z partnerami przywrócić jej dawny status. Nie obędzie się więc bez awantur, strzelanin i napadów. Miałem zresztą okazję zobaczyć jeden z nich: Morgan wraz z partnerem w zimowej scenerii rodem z Nienawistnej ósemki obrabowuje należący do majętnego przedsiębiorcy pociąg, który w trakcie tej akcji cały czas jedzie dalej. Twórcy nie ukrywają, że po udanych skokach z GTA V nie mają zamiaru stronić od nich także w Red Dead Redemption II, chcą je jednak uczynić jeszcze bardziej filmowymi.