Czym mogłaby być gra Battlefield 5, czyli nasza lista życzeń - Strona 2
Od momentu wydania ostatniej militarnej części serii minęły już ponad dwa lata, nadszedł więc czas na kolejny projekt DICE. Nim jednak doczekamy się oficjalnej zapowiedzi, zastanówmy się, czego w ogóle spodziewamy się po Battlefieldzie 5.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Battlefield 1 – najlepszy Battlefield od czasów Bad Company 2
...współczesne pole bitwy...
Akcja Battlefielda od dłuższego czasu rozgrywa się współcześnie lub w bardzo niedalekiej przyszłości i prezentuje konflikt z perspektywy żołnierza jednego z militarnych mocarstw (do wyjątku, którym jest Hardline, jeszcze wrócimy). DICE mogłoby podjąć się dalszego podążania tą ścieżką i nie byłoby to takie złe – choć równocześnie stanowiłoby nie lada wyzwanie. Jako gracze i konsumenci oczekujemy czegoś nowego, co zachęci do kupna kolejnego produktu – same modyfikacje graficzne nie przekonają przeciętnego fana strzelanek do wydania pełnej premierowej kwoty na grę, która niewiele różni się od poprzedniej części cyklu.

Trzeba również wziąć pod uwagę, że dotychczasowe konflikty przedstawione we współczesnych odsłonach serii stawiają raczej na wydarzenia fikcyjne, niemające żadnego pokrycia w rzeczywistości. Nie jestem pewny, czy pokazanie kolejnej nierealnej konfrontacji państw (do których pewnie jakaś frakcja jeszcze może dołączyć) to właściwy krok. Bardzo dobrym pomysłem byłoby zrealizowanie (nawet w formie fikcyjnej, trzymając się tylko ogólnych ram historii wojen) militarnych wydarzeń ostatnich dwóch dekad. Takie działanie wymagałoby jednak sporej odwagi ze strony zarówno twórców, jak i wydawcy, ponieważ panuje ogólne przeświadczenie, że tak świeżych ran nie należy rozdrapywać, bo nie jest to poprawne politycznie. Gdyby zaserwowano kampanię dla jednego gracza, w której „nasi bohaterscy chłopcy podbijają niedobry Bliski Wschód, by szerzyć demokrację”, wywołałoby to niesmak u każdego myślącego człowieka. Choć scenarzyści kampanii singlowej dotychczas nie mieli okazji popisać się kunsztem opowiadania ciekawych historii, wydaje mi się, że byliby w stanie dać dojrzałą opowieść, która może nie pokazuje otwarcie brutalności wojny, ale nie jest również ugrzecznioną – i silącą się na poprawność – bajeczką.
Innymi słowy, jeśli mielibyśmy dostać kolejną współczesną odsłonę Battlefielda, powinna ona traktować o konfliktach, które znamy nie tylko z lekcji historii. Nie chcemy symulatora żołnierza, gdy mamy ochotę po prostu zdobyć kilka fragów, ale skoro inne gatunki gier potrafią opowiedzieć dojrzałą historię, strzelanki też na pewno mogą to zrobić bez zacierania granicy między elektroniczną rozrywką a prawdziwym życiem.

Za wyborem współczesności z perspektywy multiplayerowej przemawia szerokie spektrum uzbrojenia i gadżetów, które można wykorzystywać w potyczkach. Battlefield 3 oraz Battlefield 4 przyzwyczaiły nas do pewnych rozwiązań, pojazdów czy gadżetów, przy jednoczesnym zachowaniu w miarę rozsądnego realizmu. W wizji przyszłości takie zabawki jak T-UGS, MAV czy UCAV to prehistoria zastąpiona dużo bardziej zaawansowanym sprzętem (nie przeczę, że może nawet lepszym w użyciu), a w czasach II wojny światowej... zaraz, zaraz... to jest myśl!