Widzieliśmy grę Stellaris – kosmiczne możliwości w nowym dziele mistrzów strategii - Strona 2
Stellaris to jedna z najprzyjemniejszych niespodzianek targów gamescom. Szwedzkie studio Paradox Interactive po raz pierwszy tworzy grę w klimatach science fiction, ale odnajduje się w nich wyśmienicie – to rozbudowana strategia, powalająca możliwościami.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Stellaris – Paradox podbija kosmos

Po każdej potyczce z wrogą flotą można będzie przeszukać wraki zniszczonych maszyn – to dobry sposób na odkrywanie nowych technologii.
Właściwe wykorzystanie tych postaci ma być kluczem do sukcesu w Stellaris, a najwyraźniej widać to na przykładzie ekspedycji badawczych, kierowanych oczywiście przez odpowiedniego naukowca. Jego rola nie ograniczy się wyłącznie do przekazywania informacji na temat odwiedzanych planet, może on także odkrywać pozostałości pradawnych cywilizacji, analizować wszelkie ciała niebieskie czy przeszukiwać tereny kosmicznych bitew. To, czy zdobędzie jakiekolwiek informacje, zależy od jego poziomu umiejętności i wysokości ryzyka w danej misji. Poza tym ujawnienie jakiegoś sekretu może mieć też negatywne skutki – jak np. atak ze strony odwiedzonych obcych, doprowadzenie naukowca do szaleństwa czy zmiana kursu asteroidy. Wszystko to służy tworzeniu gry, o której będzie się rozmawiało ze znajomymi nawet po odejściu od komputera i dzieliło historiami, sukcesami oraz tragediami.

Odkrywanie nowych planet może przynieść spore korzyści, ale także spowodować katastrofę, która skutecznie zakończy krótką karierę naszej cywilizacji.
Wraz z kolejnymi odkryciami, zarówno tymi mniej fortunnymi, jak i przynoszącymi użyteczną technologię, rozwinie się nasze imperium. Aby utrzymać stałe tempo postępów, trzeba będzie wciąż budować oraz ulepszać budynki (co nie zawsze okaże się łatwe – unowocześnienia wymagają specjalnych surowców, a samo utrzymanie wszystkich placówek słono kosztuje). Każda z planet ma ograniczoną liczbę miejsc, na których da się postawić jakieś obiekty. Co ciekawe, niektóre z nich trzeba będzie odblokować, jeśli akurat zasiedliły je dzikie zwierzęta lub powstało zapadlisko. Angażowanie się w takie przypadki może mieć dwojaki skutek – jeśli np. postanowimy zamknąć portal, który blokuje pole pod budowę, możemy przypadkowo sprowadzić na naszą planetę plagę istot z innego wymiaru. Nie mniejszą rolę odegra technologia, którą zdobędziemy albo poprzez odkrycia w kosmosie, albo mozolne ulepszanie i stawianie budynków naukowych. Niekiedy będziemy musieli wybrać jedną z trzech dróg, którą pójdziemy w dalszych badaniach, a to, jakie pojawią się wówczas opcje, zostanie zdeterminowane przez styl gry, charakterystykę rasy oraz dotychczasową politykę gracza.
Efekty badań wykorzystamy oczywiście podczas prób ekspansji, bowiem im więcej wszechświata stanie przed nami otworem, tym większa szansa na zetknięcie się z konkurencyjnym imperium. Co ciekawe, anektowanie cudzego terytorium nie będzie wyłącznie sprawą wygrania pojedynczej bitwy – okupowana planeta nie przejdzie oficjalnie w nasze ręce do momentu, w którym nie ustalimy tego w negocjacjach pokojowych z rasą, z którą akurat znaleźliśmy się w stanie wojny, zaś jej mieszkańcy chętnie wykorzystają każdą okazję do buntu przeciwko najeźdźcy. Z kolei same gwiezdne potyczki poobserwujemy na mapie galaktyki, jednak nie wpłyniemy zbytnio na ich przebieg – gracz będzie mógł co najwyżej nakazać swojej flocie odwrót, jeśli zauważy, że starcie nie idzie po jego myśli. Zadecydujemy natomiast o estetycznej stronie prowadzonej przez nas wojny, bo każdy ze statków kosmicznych czy myśliwców udekorujemy i wyposażymy według własnego widzimisię. Oczywiście zadanie to da się powierzyć także sztucznej inteligencji.