Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Metro Redux Recenzja gry

Recenzja gry 19 sierpnia 2014, 11:46

autor: Przemysław Zamęcki

Recenzja gry Metro Redux - znacznie piękniejsza postapokalipsa

Ekipa 4A Games wpisuje się w panujący trend i przygotowuje usprawnione wersje swoich dwóch znakomitych tytułów. Sprawdzamy, czy Metro 2033 i Metro: Last Light w edycji Redux warte są naszych pieniędzy.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

PLUSY:
  1. Ogrom poprawek w mechanice rozgrywki przybliżających Metro 2033 do formy Metro: Last Light;
  2. Dzięki użyciu nowego silnika znaczna poprawa jakości wizualnej Metra 2033, idąca w parze z bardzo dobrą optymalizacją;
  3. Liczne dodatki do obu gier: nowe misje do części pierwszej i wszystkie DLC do części drugiej bez dodatkowej opłaty;
  4. Możliwość zakupu obu gier oddzielnie, jak i w pakiecie.
MINUSY:
  1. Pomimo zapewnień twórców, wciąż kiepska sztuczna inteligencja przeciwników.

Wraca stare, chciałoby się skomentować obecny trend na lifting gier poprzedniej generacji, które obecnie szturmują lub zamierzają szturmować w niedalekiej przyszłości nasze portfele. Zremasterowane wersje Tomb Raidera i The Last of Us opanowały listy bestsellerów, a w kolejce już ustawiają się Sleeping Dogs i seria Metro, będąca elektroniczną adaptacją powieści Dmitrija Głuchowskiego, w których mieszkańcy moskiewskiego metra walczą o przeżycie w radioaktywnym świecie, powstałym w wyniku nuklearnej apokalipsy. Gdyby nieco podrasować fabułę, mógłby to być przyśpieszony kurs surwiwalowy dla rosyjskich polityków, do czego mogą w przyszłości doprowadzić ich imperialne ambicje. Jakkolwiek Głuchowski na co dzień stara się być wnikliwym obserwatorem procesów zachodzących na Wschodzie, pomińmy może jednak te dywagacje i przyjrzyjmy się nowym edycjom dzieł przygotowanych przez ukraińskie studio 4A Games.

Wydane w ubiegłym roku Metro: Last Light wysoko ustawiło poprzeczkę zarówno pod względem mechaniki rozgrywki, jak i klimatu czy oprawy graficznej, która, co tu dużo mówić, powalała na kolana. Przygotowując nową grę, autorom udało się poprawić większość mankamentów poprzedniczki. Choć była bardzo dobrym produktem, to jednak niepozbawionym wielu znaczących wad, wpływających negatywnie na jej odbiór. Świadomy tych niedostatków team 4A Games postanowił więc zastosować liczne poprawki i unowocześnić Metro 2033 tak, aby na poziomie technologicznym obie gry przestały się aż tak diametralnie różnić. Nie ma co ukrywać, w momencie wydania pierwsze Metro robiło duże wrażenie wizualne, ale następca zaprezentował jeszcze wyższy kunszt ukraińskich grafików i programistów. Przy okazji postanowiono także nieco udoskonalić Last Light, choć już nie w aż tak znaczącym stopniu.

Uruchamiając wersję Redux Metra 2033 już od pierwszych sekund jesteśmy świadkami dokonanych zmian. Wzorem następcy kamera przelatuje tunelem metra i przeciskając się przez szyb wentylacyjny przedostaje się do znanego wszystkim pokoiku ze stojącą na biurku maszyną do pisania i radiostacją – elementami głównego menu gry. Po pokoju przechadza się kobieta, przed nią biega dziecko, a przez uchylone drzwi widać jak korytarzem przechodzą jacyś ludzie. Daje nam to do zrozumienia, że Metro 2033 nabrało większej dynamiki, potęgując w ten sposób doznania płynące z przedstawionej na ekranie akcji. I tak jest w istocie. Pierwszy tytuł serii trudno właściwie nazwać poprawioną wersją. To na dobrą sprawę zupełnie nowa przygoda, pomimo że przedstawiająca dobrze nam znaną fabułę. Autorzy pokusili się bowiem o znaczące przemodelowanie lokacji, które teraz są dalece bogatsze w najróżniejsze detale. Momentami aż trudno uwierzyć, że to ten sam, dobrze nam znany produkt. Dzięki zastosowaniu efektu globalnego oświetlenia można by stwierdzić, że poziomy rozgrywające się na powierzchni nabrały naturalistycznego piękna.

Walka z głupawymi maszkarami nie uległa raczej większym zmianom.

Nowa wersja Metra 2033 może pochwalić się nowymi modelami postaci i lepszymi teksturami.

Od nowa przygotowano także wszelkie nieinteraktywne przerywniki odtwarzane na silniku gry, tu coś dodając, tam gdzieś ujmując. Stare i nowe wydanie nie są więc pod tym względem tożsame i różnica nie sprowadza się jedynie do oprawy graficznej; sięga znacznie głębiej i dotyczy na przykład łączenia dwóch mniejszych poziomów w jeden duży, jak choćby w przypadku epizodu Martwe miasto. Całkowitej przemiany doczekały się też modele postaci. Są teraz bardziej szczegółowe i zróżnicowane, gdyż gros z nich to obiekty wyciągnięte wprost z Last Light.

Globalne oświetlenie to jedna z metod renderingu symulującego rzeczywiste zachowanie się światła, które odbijając się od obiektów umieszczonych w danej scenie zostaje przez nie wchłonięte lub odbite w kierunku innych obiektów zgodnie z przypisanymi im właściwościami powierzchni. Dzięki zastosowaniu tej metody lokacje nabierają znaczących cech fotorealizmu, co możemy między innymi zaobserwować w obu udoskonalonych częściach Metra opartych na silniku 4A Engine. Możliwość skorzystania z globalnego oświetlenia cechuje także tak popularne silniki, jak CryEngine 3 czy Unity 5. Jednym z tytułów korzystającym z tej technologii i mającym ukazać się w niedalekiej przyszłości jest na przykład Fable Legends.

Koniecznie należy też dodać, że oba wznowione tytuły doczekały się zmian w wyborze poziomów trudności. Osoby, które mają już za sobą przygodę z 2033 i Last Light zapewne pamiętają, że w grach tych nieco różniła się dynamika zabawy. Pierwsza część była trochę wolniejsza, większy akcent stawiała na klimat osaczenia i osamotnienia w postapokaliptycznym świecie. W „dwójce” było się zwykle wyposażonym w większe zapasy amunicji, co zapewniało potężniejszą siłę ognia. Aby dać graczom możliwość wyboru, autorzy przygotowali dwa specjalne tryby rozgrywki, które wybieramy przed rozpoczęciem kampanii. Noszą one nazwę Przetrwanie i Spartanin, co w sposób dość adekwatny oddaje ich rzeczywisty wpływ na odbiór tego, co dzieje się na ekranie. W pierwszym z nich naboje i filtry do masek przeciwgazowych występują rzadziej, więc każdy krok trzeba przemyśleć. Wrogowie wykazują się także większą czujnością, co z kolei utrudnia skradanie. Kiedy zaś nadepniemy im na odcisk, ich pokonanie staje się bardziej problematyczne, bo stają się bardziej wytrzymali. Tryb Spartanin jest dokładnym przeciwieństwem poprzednio wymienionego i pozwala się bardziej wyszaleć. To dobry moment, aby wspomnieć też o tym, że w Metro 2033 zmieniono fatalny sposób skradania się na ten z Last Light, dający o wiele więcej satysfakcji z podejmowanych działań oraz wprowadzono zmiany w wyborze broni. W „jedynce” nie tylko umieszczono wszystkie pukawki z części drugiej, ale także oddano nam możliwość ich modyfikacji – celownik optyczny czy tłumik to nie jest coś, czym można pogardzić, będąc otoczonym zewsząd przez krwiożercze bestie. Również te w ludzkiej skórze.

Na obrazkach grafika z Metro 2033 może sprawiać wrażenie nieostrej. To wina niskich ustawień opcji SSAO. To jedyny zauważalny efekt wpływający na dyskomfort zabawy na słabszych komputerach.

W Metro: Last Light znacznie trudniej wskazać konkretne zmiany, jakim został poddany ten tytuł. I on stał się beneficjentem dobrodziejstw globalnego oświetlenia, co zapewnia wspaniałe doznania estetyczne. Może skala zmian nie robi takiego wrażenia, jak w wypadku tego, co udało się osiągnąć przy Metrze 2033, ale pierwsze wyjście na powierzchnię w poszukiwaniu ostatniego ocalałego Cienia zapiera dech w piersiach. Uwierzcie mi, pamiętam dokładnie ten moment z poprzedniego wydania, ale pomimo tego, znowu zostałem powalony jakością oferowaną przez tę grę. Tylko więc jeszcze wspomnę, że w „dwójce” znalazły się także wszystkie dotychczas wydane dodatki DLC, w tym kilka dodatkowych misji dla jednego gracza.

W części drugiej każdą z pukawek można było zmodyfikować. Redux uzupełnia o te możliwość również część pierwszą.

Dobrą wiadomością dla posiadaczy słabszego sprzętu jest informacja, że obie gry zostały tym razem znakomicie zoptymalizowane. Na komputerze wyposażonym w procesor i5 i kartę graficzną GeForce 660Ti przy najwyższych ustawieniach w rozdzielczości full HD framerate jest płynny, choć niekoniecznie stabilny. Niestety, taki komputer zabijają prawie zupełnie maksymalne ustawienie wartości SSAO, przez co nie można cieszyć się należycie bardziej klarownym i ostrzejszym obrazem. Twórcy obiecują, że na konsolach PlayStation 4 i Xbox One oba Reduxy gwarantują zabawę w sześćdziesięciu klatkach na sekundę, ale niestety nie mogłem tego sprawdzić osobiście.

Za niezwykle trafną decyzję uważam to, że obie gry można zakupić oddzielnie. Mimo że pełny pakiet jest tańszy, to jednak osobom, które nie tak dawno ukończyły Last Light, niekoniecznie uśmiechać musi się wydawanie pieniędzy jeszcze raz na ten sam tytuł. W beczce miodu nie może zabraknąć przysłowiowej łyżki dziegciu, który jednak pozostaje bez większego wpływu na smak ogólny. Pomimo że autorzy chwalą się udoskonaloną sztuczną inteligencją przeciwników, to z przykrością muszę stwierdzić, że mutanty cechują się tak samo durnym zachowaniem, jak wcześniej, atakując bez ładu i składu, ładując się wprost pod rozgrzane lufy karabinów.

W tunelach metra zalegają łatwopalne pajęczyny. Na dodatek lokacje zaroiły się od drobnych stworzeń - od przerośniętych owadów po ogromne stada szczurów.

Jakkolwiek nie jestem zwolennikiem obecnego w branży gier trendu na remasterowanie tytułów poprzedniej generacji, to aby być uczciwym wobec czytelników muszę przyznać, że to, co udało się osiągnąć ekipie deweloperskiej 4A Games, przede wszystkim przy Metro 2033, godne jest najwyższego uznania. Lekką przesadą będzie napisanie, że to właściwie nowa gra, ale wierzcie mi, że jeżeli dobrze bawiliście się przy wersji oryginalnej, to Redux wciągnie Was równie mocno, jeżeli nie bardziej. Ja w każdym razie bawiłem się lepiej niż kilka lat temu, przy okazji recenzji oryginalnej wersji. I o ile warto zachwycać się częścią pierwszą, o tyle nad „dwójką” można w zasadzie przejść do porządku dziennego, pamiętając jednak, że Redux jest ciut ładniejszy po wyjściu z ciemnych tuneli metra na powierzchnię i zawiera w sobie wszystkie wydane wcześniej pakiety DLC.

Ogród botaniczny w Last Light Redux.

Podsumowując: jeżeli nie mieliście jeszcze okazji zagłębić się w wirtualne uniwersum Głuchowskiego, to właśnie nadarzyła się ku temu doskonała okazja. Jeśli zaś obie gry macie w małym paluszku, to cóż... i tak warto dać szansę Metro 2033 Redux. Inaczej. W tę grę trzeba teraz zagrać i kropka.

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej

Oceny redaktorów, ekspertów oraz czytelników VIP ?

AntaresHellscream Ekspert 11 października 2014

(PC) Co wspólnego mają dwie części gier należące do uniwersum Metro z kultowym Half Life, czy moim ulubionym BioShock Infinite? To, że znakomicie opowiadają wciągającą, pełną zwrotów akcji historię przy pomocy mechaniki pierwszoosobowej strzelaniny. Metro Redux to niezapomniane przeżycie, w ciasnych, mrocznych korytarzach moskiewskiej kolei podziemnej, w których człowiek odnalazł schronienie przez zabójczym promieniowaniem, lecz nie może czuć się w nich bezpiecznie.

9.0
Recenzja gry Metro Redux - znacznie piękniejsza postapokalipsa
Recenzja gry Metro Redux - znacznie piękniejsza postapokalipsa

Recenzja gry

Ekipa 4A Games wpisuje się w panujący trend i przygotowuje usprawnione wersje swoich dwóch znakomitych tytułów. Sprawdzamy, czy Metro 2033 i Metro: Last Light w edycji Redux warte są naszych pieniędzy.

Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y

Recenzja gry

Alone in the Dark to powrót nieco zapomnianej dziś marki, która 32 lata temu położyła fundamenty pod serie Resident Evil, Silent Hill i cały gatunek survival horrorów. I jest to powrót całkiem udany, przywołujący ducha oryginału we współczesnej formie.

Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności

Recenzja gry

Outcast: A New Beginning jest produkcją „bezpieczną”. Nie jest wybitny, ale też nie ma w nim nic, co by mnie odpychało. Problemy techniczne rzucają się jednak w oczy, a największą wadą tej gry okazuje się wysoka cena.